XXXVII

1.5K 63 0
                                    

-Czy na pewno? -dopytuję się ich. Nie chcę by podjęli złą decyzję. Bo akurat ona może wiele znaczyć dla ich życia.

-Tak- odpowiadają rodzice Emmy bez żadnego zastanowienia.

-Dobrze -wybiegam z prędkością do sali, w której leży dziewczyna.

Zatapiam swoje kły w jej szyi przy tym zabierając z niej resztki życia, które jej pozostało.

Za kilka dni będziemy mieć w szeregach nowego wampira. Ciekawe czy będzie miała jakąś moc oraz oczywiście z jaką rangą i rzędem się na nowo urodzi.

Idę znów do salonu w domu głównym.

-Za kilka dni stanie się nowym wampirem -ogłaszam -A teraz moja kochana robota sąd i wyrok tego mi nie zabronicie -mówię wskazując na Volturii i Marka.

-Nie ma nikogo innego na to stanowisko oprócz ciebie córko- chociaż tej pracy nikt mi nie zabierze, bo, żaden inny członek mojej rasy nie umie aż tak dobrze przesłuchiwać innych. To ja jestem w tym najlepsza.

-Kiedy?-pytam się ich

-Za pięć minut w sali konferencyjnej wilkołaki chcą zobaczyć nasz sąd- wyjaśnia Markus. No to pięknie. Na prawdę. Lepiej, żeby tego nie widzieli, ponieważ może się u mnie pojawić furia. Chociaż niech zobaczą mnie w trakcie furii. Jeśli w ogóle do tego dojdzie.

-Spoko, tylko lepiej niech dzieci tego nie widzą- mówię, po czym idę do mojej łazienki gdzie ściągam brudne od krwi ubranie. Myję się, po czym ubieram się w czarne spodnie z wysokim stanem i dziurami na kolanach, czarną bluzkę na ramiączkach, bluzę z zamkiem i kapturem oraz czarne kozaki do kolan z ćwiekami. Robię mocny makijaż. I ruszam do wyznaczonej sali. Wchodząc do niej widzę więźnia stojącego na środku sali i pilnujących go Erika i Justina. 

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz