Leanne stała. Stała i patrzyła się, jak Sophie płacze ze szczęścia w objęciach swoich rodziców. Jak rudowłosa kobieta, o delikatnych rysach twarzy, i wysoki, ciemnowłosy mężczyzna tulą ją z całej siły.
— Dość tego.
Usłyszała gardłowy głos Eliasa, który do tej pory siedział bez ruchu. Jaszczur zaczął wstawać, a Lee dobrze wiedziała, co zamierza zrobić. Miała nawet malutką chęć, by go zatrzymać. Ale naprawdę malutką.
Wystartował na czterech łapach i w kilku skokach znalazł się przy szczęśliwej rodzinie. Sophie nie zdążyła nawet otworzyć oczu, nim jej ojciec został powalony na ziemię i rozdarty przez długie szpony. Zszokowana zastygła bez ruchu, łzy momentalnie napłynęły jej do oczu, i gdy jaszczur wziął w pysk jej matkę i rzucił ją o ścianę któregoś z budynków, upadła bezwładnie na brudny asfalt, zwijając się w kłębek. Na początku Sophie tylko szlochała, potem całym jej tułowiem rzucały wstrząsy, a po wielu ciężkich wdechach i wydechach, z jej gardła wydobył się ledwo zrozumiały krzyk:
— CO WYŚCIE ZROBILI?!
~~~
2 dni wcześniej...
Sophie znalazła źródło anomalii zupełnie przypadkiem. Kiedy cała drużyna jechała do hotelu taksówką, Casterwillówna poczuła mocny przypływ energii. Pierwszą falę przyjęła na siebie, potem jednak natychmiast użyła mentalnej bariery. Energia była niezwykle potężna i nietrudno było ustalić, skąd pochodzi, ale gdy Sophie już miała wyglądać przez okno, by to sprawdzić, taksówka zatrzymała się gwałtownie. I wtedy poczuła jeszcze więcej mocy. Zakręciło jej się w głowie
— W porządku, jesteśmy na miejscu. — Odezwał się po angielsku gruby kierowca. — Hotel Shiroi Tora, to będzie sześćset czterdzieści yenów albo pięć euro i trzydzieści centów.
Lok zaczął mu odpowiadać, że zapłaci w euro, kręcąc się przy tym i szukając pieniędzy w kieszeniach, ale Sophie już nie słuchała. Przysunęła się bliżej do okna, spoglądając na źródło tajemniczych anomalii — hotel Shiroi Tora.
Leanne podeszła do Sophie, kiedy wysiedli z samochodu. Zauważyła, że z jej koleżanką jest coś nie tak, poza tym nie chciała stać sama i bez celu.
— Anomalie dobiegają z hotelu. — Rudka zdążyła jej wytłumaczyć, zanim ta zadała pytanie. — Chciałabym się tym zająć jak najszybciej, moc jest potężna. Nawet mentalna bariera ledwo działa.
Fayis tylko kiwnęła głową i spojrzała na budynek. Do rozmowy dołączył się Lok, który wcześniej zajmował się bagażem.
— Co tam?
— Anomalie dobiegają z hotelu. — Powtórzyła Sophie.
— Aaa. W takim razie mamy szczęście. — Dziarsko oparł ręce na biodrach i uśmiechnął się.
Parsknęła. Nie lubiła tego beztroskiego podejścia Loka, ale zdążyła się trochę przyzwyczaić.
— Szczęście? — Skrzyżowała ręce.
— Oj nie złość się. — Chłopak zaczął się wymigiwać, gdy poczuł, że coś nabroił. — Chodziło mi o to, że nie będziemy musieli teraz przeszukiwać Tokio...
Nie skomentowała już jego zachowania, bo wiedziała, iż Lok miał rację. Po prostu nie chciała przyznać się do tego, że źle się czuje przez jakieś głupie anomalie. W końcu była przecież ekspertką, a nie jakąś amatorką i przyznanie się do słabości mogłoby to podważyć.
CZYTASZ
|HUNTIK| Nikkos znaczy zwycięstwo.
FanfictionPotężna Fundacja Huntik i resztki Spirali Krwi. Niebieskooka dziewczyna i jej jaszczurzy przyjaciel. Antagonista i wizja nowego świata. Nikkos i zwycięstwo. Wszystko to brzmi absurdalnie, lecz właśnie do tego doprowadziło pokonanie Obłudnika. Gdy...