4.

41 4 1
                                    

Clare's POV

  Krzyknęłam, przez co kilka ciekawskich par oczu zatrzymało się na mojej osobie, kiedy Zoe plunęła na mnie swoim pomarańczowym soczkiem. Siedziała na przeciwko z otwartym kartonikiem. Wybrzuszyła swoje karmelowe oczy, patrząc na moją osobę zdziwiona. Sięgnęłam zniesmaczona po serwetkę, chcąc wytrzeć swoją twarz. Ollie siedział po mojej prawej z otwartą szeroko buzią i łyżką zastygniętą w ręce.

- Czemu mi nie powiedziałaś, że znasz Browna?! - Wydarła się na mnie, wycierając swoją brodę po której spływała pomarańczowa ciecz. Przewróciłam oczami, przecierając policzki, na jej gwałtowną reakcję.

Właśnie skończyłam opowiadać ciąg sytuacji, które miały miejsce w sobotnią noc. O chłopaku i moim rozwalonym aucie wiedzieli już wcześniej. Rudowłosa jak zwykle zareagowała bardzo... gwałtownie.

- Nie wiedziałam jak ma na nazwisko, okej?! - Próbowałam się wybronić. Przez nasze krzyki niektórzy dziwnie na nas spoglądali. Rzuciłam papier na stolik i skuliłam się, kiedy dyżurujący nauczyciel popatrzył na mnie gniewnie.

- Boże, jebany Jeremy Brown podwiózł moją najlepszą przyjaciółkę pod sam dom! - Wykrzyknęła ponownie. - A wieczór wcześniej o mało jej nie przeleciał na sofie! - Rzuciłam w nią jabłkiem i wstałam szybko, pragnąc dorwać się do jej ust i uciszyć.

Skubana.

- Nic takiego nie powiedziałam!

- Oh, Claire... - Zaczął Oliver, ciągnąc mnie z powrotem na ławkę. - Wszyscy wiemy, że to by się tak skończyło. - Odparł znudzony.

Znajdowaliśmy się na stołówce szkolnej podczas naszej przerwy obiadowej. Dzisiaj serwowali okropny krem pomidorowy, którego nikt nie miał ochoty zjeść, więc byłam zmuszona przeżyć długi dzień na jabłku. Albo raczej i bez niego, bo po tym jak odbiło się od czoła Zoe, dziewczyna wzięła je i zaczęła obgryzać. Na słowo chłopaka, ochoczo pokiwała głową, aby potwierdzić jego słowa.

- Właśnie. - Odpowiedziała z pełną buzią, przeżuwając kawałek owocu. Spojrzałam na nich z poirytowaniem. - Poza tym to pieprzony seksistowski ideał. - Powiedziała już spokojniej. Widząc moją minę, dodała. - Nawet Ollie to potwierdzi! - Wyrzuciła rękę w jego kierunku, a ten zakaszlał. - No nie przecz, cymbale!

- Dobra, masz rację. - Burknął. - Ale ideałem nie jest. - Wskazał na nią palcem. Zaczęli się wykłócać o swoje zdanie, przez co znowu ściągnęli kilka ciekawskich spojrzeń w zatłoczonym pomieszczeniu. Wypuściłam powietrze ze świstem, po czym podparłam czoło ręką i zaczęłam mieszać łyżką w zupie. Nie chciało mi się słuchać ich wymiany zdań.

Nie cierpiałam poniedziałków. W te dni miałam najwięcej lekcji, przez co w domu bywałam około siedemnastej. Weekendowe wydarzenia wciąż zakłócały moje myśli. Utrudniały mi skupianie się na zajęciach, wynikiem czego były słabe oceny z niespodziewanego pytania przez panią Sherman.

Nie miałam kontaktu z Jeremym od sobotniej nocy, kiedy odwiózł mnie do domu. Dalej byłam zdziwiona faktem, że okazał się groźnym rajdowcem biorącym udział w nielegalnych wyścigach. Oczywiście, że nie chciałam się tym interesować. To jego życie i nie mogłam w nie ingerować. To nawet nie byłoby na miejscu, ponieważ nie znałam go ani trochę, a jeden wspólnie spędzony wieczór nie dawał mi do tego prawa. Szczerze, cieszyłam się, że niedzielę spędziłam z dala od niego oraz nie liczyłam na kolejne wspólne spotkanie.

- Wiesz co będziesz śpiewać u Felixa? - Zagadnął Oliver. Również go znał i wiedziałam, że został zaproszony. Spojrzałam na niego, podpierając ciężką głowę.

- Nie. - Mruknęłam. - Chyba jednak nie zaśpiewam.

- Czemu? - Spytali równocześnie. Wzruszyłam ramionami, patrząc na nich po kolei.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 24, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blue JeansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz