Z Tomkiem od samego początku byłam szczera i dość bezpośrednia — mówiłam o wszystkim, nawet jeśli mogło go to zaboleć. Lecz on nie był mi dłużny. Walił prosto z mostu, nie licząc się z moją reakcją. I tak naprawdę to już od samego początku żywiłam do niego jakieś uczucie. I to nawet dość silne. Początkowo myślałam, że się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia, ale jakoś mi to nie pasowało. Czułam, że to w jakiś sposób byłoby nieuczciwe, albo nawet nielegalne, choć nie wiem, w jaki niby sposób. Intuicja.
- Co masz na szyi? - zauważył, delikatnie się ode mnie odsuwając.
- A czemu zaglądasz mi pod bluzkę? - pytam, ze złośliwym uśmiechem, cofając się o kilka kroków. Usiadłam na podłodze pod łóżkiem, nie spuszczając oczu od jego tęczówek.
- Tak jakoś... - odwraca wzrok i kiedy już myślę, że wygrałam tę rudne, on mnie zaskakuje podobnym uśmiech do mojego. Mrużę oczy, ale śmieję się.
- Dostałam od brata, ale on twierdzi, że to nie od niego. Innego brata nie mam... - śmieję się, ale zawieszam. Do głowy podsuwa mi się pomysł.Wcześniej
- Igor, skończysz te swoje gierki? - pytam, wchodząc do kuchni. W rękach trzymam stertę papierów, a na ich wierzchu pudełeczko z naszyjnikiem, który ściągnęłam i znów tam schowałam.
- Jakie gierki? - pyta z buzią pełną płatków.
- Nijakie. Po co dajesz mi ten naszyjnik?
- Jaki znowu naszyjnik? - udaje zaskoczonego, wpychając do buzi kolejną łychę płatków z mlekiem.
- Sraki. - odpowiadam z pogardą, jak to mam w zwyczaju.
- Kobieto, czy ty jak raz mogłabyś mi coś wytłumaczyć? - buntuje się, więc rzucam koperty na stół i ściągając z nich opakowanie, pchnę je przez blat, aż dolatuje do samego końca, uderzając o ramię mojego brata.
- Po co wkładasz t o do skrzynki? Nie możesz mi po prostu wręczyć? - pytam z wyrzutem, uważnie patrząc na jego reakcje, gdy otwiera pudełko.
- Ale on śliczny, od kogo? - albo on na serio nie wie, albo godzinami ćwiczył tę minę przed lustrem. Obeszłam wysepkę, wyciągając z dna pudełka list, który uważnie przeczytał. - Nie wiem, kto się pode mnie podszywa, ale to n i e ode mnie. - dalej trzyma przy swoim.
- To skoro nie od ciebie, to od kogo? - wzruszył ramionami. Ze złości wyrwałam od niego biżuterię, cisnęłam do pudełka i zabrałam do swojego pokoju, nie mogąc uwierzyć, że mówi prawdę.
A jednak...Teraz
- Tomek? Wiem, że to dość osobista sprawa, ale chciałeś kiedyś odnaleźć swoich rodziców? - drastycznie zmieniłam temat, doskonale wiedząc, że i tak wrócimy do biżuterii. Gregorczyk westchnął, przygryzając dolną wargę, ale zdecydował się odpowiedzieć.
- Chciałem, wiele razy, ale Aniela nie pozwalała mi ich szukać. Mówiła, że to dla mojego dobra, bo ja nie wiem, jacy to byli ludzie. Podobno źli i okrutni, ale mam wrażenie, że to tylko bajeczki, które mi na siłę wciskała za dzieciaka.
- To czemu teraz ich nie poszukasz? - byłam pochłonięta tą pogawędką i nawet nie zauważyłam, że niebo za oknem stało się czarne od chmur. Czekając na odpowiedź Tomasza, dało się usłyszeć donośne dmuchanie wiatru, który również źle mi się kojarzy. Przypomina mi chwilę, gdy zostałam zamykana sama w pokoju, może nawet na kilka dni bez jedzenia, bo zwyczajnie zostałam pomijana. Wtedy nawet marzyłam, aby wrócić do szkoły prywatnej. Wtedy przestało mi zależeć na domu, mogłam myśleć jedynie o bracie, któremu nie wiadomo jak wielka krzywda dzieje się piętro niżej.
- Wciąż chcę, ale zmarli dwa lata temu w wypadku samochodowym. - zmrużyłam oczy, patrząc na niego badawczo.
Czy to możliwe?
Nie.
Zmusiłam się na współczujący uśmiech, a blondyn wzruszył ramionami. Wiem, że nie chce o tym mówić, a ja wiem, że w żaden sposób nie przywrócę jego rodziców do życia, mówiąc, jak przykro mi.
- Mogę go zobaczyć? - znów zmienił temat, wskazując na to, co mam na szyi i nie ściągałam od dnia znad rzeki, kiedy to właśnie go dostałam. Zerkam na niego, niepewna, ale oddaję mu naszyjnik. Przejeżdża po nim palcem wskazującym, a ja patrzę dokładnie na każdy jego ruch. Nie wiem, dlaczego, ale bałam się, że coś mu zrobi. Zepsuje? Porysuje? Zniszczy? - Mówiłaś, że dostałaś od Igora, ale on twierdzi, że to nie od niego? - przytaknęłam, wiedząc, że on też usiłuje zebrać wszystko w jedną całość. Tyle nowych wiadomości, ale i tak coś nakazuje mi uważać. Muszę być cały czas czujna, nie mogę przegapić ani jednego faktu. Mam obowiązek, stawiony przez samą siebie, aby zapamiętać nawet najdrobniejszy szczegół, bo on może mi się później przydać. Istnieje jednak szansa, że coś przeoczę, a wtedy mogę legnąć w gruzach.
- Czemu pytasz, swoją drogą? - przysięgam, że gdyby to była możliwe, to przez to jego intensywne myślenie para leciałaby mu z uszu. Wolałam nie wiedzieć, nad czym się tak skupia.- Trzy kryształy, literka „T", siedem zapięć. - szeptał, jakby odkrył właśnie jakiś cud świata.
- Mógłbyś nie mamrotać? - udawałam, że nic z jego poprzedniej wypowiedzi nie usłyszałam, bo zaczęłam coraz więcej podejrzewać. I obawiać się tego, czego nie powinnam. Nie chcę wiedzieć, co będzie później, gdy to wszystko wyjdzie na jaw — jeśli okaże się prawdą.
- Mia albo ja mam zaniki pamięci, albo to... - urwał, a jego oddech momentalnie przyśpieszył. Zacisnął usta w cienką kreskę, ściskając w dłoniach naszyjnik. Patrzył na dywan pode mną, skupiając tam całą uwagę. - Albo to ja go kupiłem... - zapadła grobowa cisza na kilka długich minut. Nieznośną pustkę zaczął wypełniać stłumiony odgłos deszczu, który uderzał o szybę w jego jasnym pokoju. Ja sama znieruchomiałam. To niemożliwe, o ile mi wiadomo. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. T y l k o. Poczułam pustkę i tak bardzo pragnęłam się do kogoś przytulić, ale nie miałam na tyle odwagi, aby teraz wstać i rzucić się w ramiona Tomasza. To byłoby niestosowne.- Znasz imiona swoich rodziców? - pytam, lekko zachrypniętym głosem od niemówienia. Zaczęłam bawić się sznurkami na dywanie, usiłując zmienić swój tok myślenia, albo chociaż przywrócić racjonalny umysł — byleby zaczął znów funkcjonować, jak powinien.
- Wiem tylko, że ich inicjały to M.B. i N.B. - jego spojrzenie przeniosło się na mnie. Pewnie sam zaczął łączyć jedno z drugim i chciał zobaczyć, czy ja też potwierdzam jego obawy. Przełknęłam głośno. Niezręczna cisza z każdą chwilą rosła, stawała się coraz bardziej nie do zniesienia.
- Ja chyba już powinnam iść. - wybełkotałam strasznie szybko, wskazując kciukiem na drzwi.- Tak, chyba powinnaś. - pomógł mi się podnieść i doprowadził do drzwi. Po drodze odzyskałam jeszcze swój naszyjnik, który od razu założyłam. - Weź jeszcze to. - podał mi swoją kurtkę i parasolkę, za co mu podziękowałam. Na dworze panuje potworna ulewa, ale ja nie mogę tam dłużej zostać.
W ciągu piętnastu minut biegu, cała przemoczona, dotarłam do swojego domu. Jak zwykle, nikogo w nim nie było, więc zrzuciłam z siebie narzutkę, parasol rzuciłam w kąt i pognałam do siebie. Z moich włosów się lało, moje cichy i tak przemokły, ale chwyciłam za długopis i zaczęłam pisać list.
Do ojca.Natan,
Nigdy nie sądziłam, że to nastąpi, ale muszę wiedzieć, co stało się z moim bratem. Dlaczego go oddaliście? Czemu nic o nim nie wiedziałam? Igor wie? Jak ma na imię mój brat? Macie z nim kontakt? Dlaczego, do cholery, musieliście go zostawić? I kiedy zamierzałeś mi dać naszyjnik od niego?Przypomniały mi się urywki z ostatniego listu od ojca. Masz brata. Jest o dwa lata starszy. Wychowywał się bez nas. Nie mogliśmy go zatrzymać. Dalej ojciec nawijał tylko o tym, jak to bardzo jest mu przykro, że nie możemy być zwyczajną rodziną, nie możemy żyć normalnie, jak inni ludzie. Łącząc wszystko z dzisiejszego dnia, nie potrafiłam myśleć. Moja dłoń drżała, pisząc list, a usta drgały, przez chłód, jaki odczuwałam od spaceru w deszczu. Przypomniał mi się jeszcze jeden, bardzo istotny fakt, który bardzo często pomijał w listach, więc dopisałam jako ostatnie pytanie:
I gdzie Monika?
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Przepraszam, za brak rozdziałów, ale już w przyszłym tygodniu zaczynają się egzaminy, których wynik zadecyduje, czy dany przedmiot będę zdawała z rozszerzeniem, czy bez. Dlatego teraz głowa w książki i nauka, nauka, nauka. Postaram się dodawać po jednym rozdziale na tydzień, do końca egzaminów, czyli do początku czerwca. Wtedy zaczynają mi się wakacje i będę miała duuużo czasu, na pisanie rozdziałów, więc wraz ze mną czekajcie.
Buziaczki!
Do następnego?
CZYTASZ
Hopeful | | 4Dreamers
FanfictionMia i jej rozwalona rodzina musi przetrwać samotne życie, bez jakiegokolwiek wsparcia, szczęścia, o miłości nie wspominając. Jenak co się stanie, gdy rodzinne sekrety ujrzą światło dzienne, a ciągną się one aż po nieznanych ludzi?