Rozdział 9 - Kolejne rany

600 35 20
                                    

Myliła się! James Potter to nadal nadęty bałwan. Lily naprawdę nienawidziła tego człowieka, z całych swoich sił. Jak można być tak niedojrzałym? Najchętniej potraktowałaby go najgorszymi z możliwych klątw a jego zwłoki spaliła w kominku samego profesora Dumbledore'a! Ale może zacznijmy od początku. Minęło kilka tygodni od śmierci rodziców rudowłosej, kiedy dziewczyna przechadzała się korytarzami Hogwartu z lekkim uśmiechem na twarzy. Myślała o niejakim Jamesie Potterze, który dawał jej ostatnio coraz więcej radości. Dzięki niemu znowu zaczęła rozmawiać z przyjaciółmi. Co prawda, to prawda - nie byli razem, ale zachowywali się prawie jak para. Spędzali razem mnóstwo czasu, przytulali się, trzymali za ręce. Chociaż Ruda nadal miała wątpliwości co do chłopaka, zaczynała mu coraz bardziej ufać i oddawać swoje serce okularnikowi. Zatopiona w tych myślach, doszła na korytarz na siódmym piętrze i przeżyła szok. Nikt inny jak James obściskiwał się z jakąś blondynką na środku korytarza! Z tego co pamiętała Ruda, była to Kate Wilston, jedna z jego wielbicielek. Myślała że rzuci się pomiędzy nich, rozdzielając, i wydrapie dziewczynie oczy. Powstrzymała się jednak. Odetchnęła głęboko i spytała:
- James, co tu się dzieje?
- Nie widzisz? Nie przeszkadzaj nam, Evans. To nie twój interes co robię z moją ukochaną. - warknął Potter i wrócił do wpychania tej laleczce języka do gardła. Lily nie wytrzymała. Rzuciła na tego nadętego bałwana klątwę i uciekła z płaczem z miejsca zdarzenia.

***

Z.P.W. Dorcas

Kiedy Dor zobaczyła zapłakaną przyjaciółkę wbiegającą do dormitorium, od razu wiedziała że to sprawka Pottera.
- Co on ci zrobił, kochana? - spytała z troską.
- Lizał się z tą Kate... Na moich oczach! I powiedział że to jego sprawa co robi ze swoją ukochaną! - wyszlochała.
- Co za bałwan! Jak zareagowałaś? - spytała brązowowłosa.
- Dostał klątwą. - Ruda uśmiechnęła się złośliwie przez łzy, ale nie trwało to długo. Dor wiedziała, że to nie jest moment, w którym powinna się odzywać. Przytuliła przyjaciółkę i pozwoliła jej się wypłakać. Po jakiejś godzinie do dormitorium Gryfonek wpadł nie kto inny jak Syriusz Black.
- Co się stało? James przyszedł do dormitorium z jakąś blondyną i się obściskują. Byłem zdezorientowany. Wolę na to nie patrzeć, a poza tym chcę wiedzieć o co chodzi, więc przyszedłem do was. - powiedział od progu.
- Nie wiemy, Łapo. - powiedziała dziewczyna przystojnego bruneta.
- Ale jak to? - Syriusz nadal nie rozumiał sytuacji.
- Normalnie. Lily przyszła z godzinę temu do dormitorium i powiedziała, że James całuje się z Kate Wilston. Od tamtej pory siedzimy tutaj. - wytłumaczyła dziewczyna.
- Ale... Przecież Rogaś kocha Lilkę... Nic nie rozumiem. Myślałem, że się pokłócili albo znowu dostał kosza i uniósł się dumą, ale jeśli nie... Coś jest wyraźnie nie tak. - Black wyglądał, jakby Dumbledore właśnie oświadczył że zapisuje się na lekcje baletu. Przez chwilę stał, intensywnie nad czymś myśląc, ale prędko się zreflektował.
- Jak się czujesz, Lily? - spytał Rudej i widząc jej zapłakane oczy, podszedł i przytulił przyjaciółkę. Dor poczuła lekkie uczucie zazdrości, ale wiedziała że jej chłopak po prostu stara się pomóc, i kochała go za to jeszcze bardziej. Patrzyła ze smutnym uśmiechem, jak brunet głaszcze zielonooką po plecach i włosach i szepcze uspokajające słowa.
- Cii... Znam Rogacza. Na pewno da się to jakoś wytłumaczyć... A jeśli nie, to świadczy tylko o tym, że nie był ciebie wart. Już dobrze. - mówił.
Lily poczuła się trochę lepiej. Bzdura! Nie może czuć się lepiej, kiedy cały świat wali jej się na głowę. Najpierw rodzice, teraz Potter. Ale może rzeczywiście da się to jakoś wytłumaczyć?

Hej hej! Jak tam podoba się kolejny rozdział? Myślicie że naprawdę zachowanie Jamesa da się wyjaśnić? Przekonacie się już następnym razem!
Huncwotka1104 ❤️

Lily Evans - czyli miłość na opak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz