,, Rozpoczęło się zło Stefanie. Już odwrotu nie ma. Stało się. Moeka cię juz przywitała. Teraz ty musisz to jakoś rozegrać dobrze. Tylko jak? Nie wiem ale trzeba coś wymyślić. Deszcz wciąż pada, przez to trudno mi zasnąć. Może przynajmmiej coś konkretnego wymyślę. Tylko ja w to słaby jestem. A co jeśli sami nie będziemy? Kto wie, co czycha tam za górą w oddali? Jednak na pseudosawannie jesteśmy więc szybko byśmy to zauważyli. Chociaż, gdyby to coś było przyjazne to Rzym by był jak to Marian mówi. Gdyby jednak to coś by nie było przyjazne? Nie mamy chyba jakiejś zacnej defensywy prócz pięści. Ja się bym do tego nie nadawał bo beznadziejny jestem i tyle. Tak naprawdę sam nie wiem co mnie skłoniło do zaakceptowania tego listu. Tak to jest kurde gdy się nie przemyśli decyzji dobrze. Pewnie Alfons by poleciał gdyby chciał. Ja sie nie nadaję. Ale... no cóż. No trzeba! Za Polskę! Za taką żem walczył! Burgundia tak samo! Zjednoczeni osiągnęlibyśmy sporo. Albo ogólnie kosmopolityzm wprowadzić! Do tego daleka droga. Juz szybciej wojna u nas domowa wybuchnie aniżeli zjednoczy sie cała ludzkość jakże soczysta. Siłą i masą, poziomicą i kiełbasą może wygramy. Jednak ja pesymistycznie do tego dochodzę. Nie wierzę w zwycięstwo wierzę w upadek. A co jeśli ten naukowiec to specjalnie nas tu wysłał by nas zabić jak kurde niemce w '39 lub jak Brytyjczycy w wieku XIX do Tierry Austral jako karna [kolonia]. Wtedy to już szkoda gadać, szkoda nawet żyć. Pięknie jest żyć ale jeszcze piękniej umierać. Największy honor to zginąć w bitwie. Skąd ja to znam? Nie wiem. Może gdzieś widziałem. A co jeśli statek jest uszkodzony a ten komputer nie powiedział nam byśmy nie panikowali? Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Może bym sms-a wysłał do mamy co tam u niej. Scheise! Nie ma tu przecież komunikacji to jak? Beznadzieja. Dezaprobata, zgorszenie i żałość po prostu. Jak już do domu wrócę to będę to wspomniał jako nieprzemyślana decyzja która zmieniła znacznie moją psychikę i mój światopogląd. Czy ja wiele w życiu przeżyłem, że teraz fajnie byłoby zginąć? Jednak nie. Wierzę, że jeszcze coś osiągnę! Jeszcze na Ziemię nie wróciłem żeby umierać więc jeszcze nie pora na to. Jutro powiem to Marianowi ciekawe jak zareaguje. Jutro pójdziemy tam i poeksplorujemy. Sprzęt raczej powinien być, musi nawet! A może jednak broń jest tylko nieuaktywniona? Może atomówka jest? Hehe, chciałbym tak jedną zrzucić albo dwie odrazu! Lub jest jakiś potężny laser który spali wszystko i wszystkich?
- Intrygujące co nie Stefanie?
- Owszem nawet bardzo.
- Widział pan?
- Co miałem widzieć?
- Pan zapomniał o katastrofie i przeszedł na dobrą stronę myślenia!
- To chyba dobrze. Dziękuję Stefanie.
- Owszem, proszę Stefanie.
Czasami lubię tak rozmawiać sam ze sobą. Stefan to taki dobry przyjaciel który zawsze jest przy mnie. Zawsze doradzi, pomoże w trudnych problemach a nawet rozśmieszy czasem! Mogą ludzie za to oceniać mnie jako człowieka z paranoją ale to nieprawda. Herezja wręcz bym powiedział. Tylko nie odrazu na stos spalać tylko rozmowa, najlepiej. Jednak ciągle jest pewna rzecz co nie daje mi spokoju. Czy to Alfons zabił brata Mariana? Prawdopodobne to jest, niestety. Oba scenariusze się zgadzają - dwaj ludzie się pobili - jeden neutralny, drugi komunista - i drugi zginął. Nawet jak Alfons to mówił, był taki pewny siebie tego, co uczynił. Takiego Alfonsa nie znałem jak dotąd. Myślałem, że to taki fajny gość z którym można porozmawiać, pośmiać się, zrelaksować. Jednak pozory mylą, Stefanie. Matka dobrze mówiła:
- Lepiej poznaj jej [mojej żony] rodzinę. Kto wie co za ludzie tam są?
Szkoda, że nie posluchałem jej. Żony swojej też dawno nie widziałem. Odkąd gdy wyemigrowała do Dijon albo do Lyon. Już sam nie pamiętam. Kim ja jestem? Sam nie wiem gdzie moja żona jest. Nie odwiedzałem jej od dawna, mamy tak samo, tylko ciągle w domu tym swoim siedzę z Marianem obok i różne rzeczy robimy. Przynajmniej będę miał kogo odwiedzić po Moekce? Jak się to słowo odmienia? Po obcej planecie, będzie dobrze. Napewno do Francji by żonę odwiedzić, do mamy bo dawno nie widziała mnie i do Alfonsa, bo jest sprawa poważna. Chciałbym to zakończyć raz na zawsze. Żeby mieć spokój, mieć wewnetrzną radość z braku złych rzeczy. To pewnie stąd ja wciąż żyję. Żona moja mi przelewa pieniądze na konto bym żył a nie umierał a ona sama pewnie w biedzie żyje. Biedota. A jak miała na imię? A bo ja wiem! Sam nie wiem. Nawet imienia nie pamiętam! Ehhh... czym ja jestem? Karolina! No tak! Przypomniało mi się! Na szczęście jeszcze pamiętam, skleroza zaraz mnie dopadnie pewnie. Dobra, trzeba iść spać bo nie wstanę jutro. Dobranoc Stefan."
CZYTASZ
Stefan W Kosmosie
Science FictionHistoria o Stefanie i jego koledze, Marianie którzy odkrywają tajemniczy świat, na którym się znaleźli. To jest moja pierwsza książka. Narazie jest pierwszą książką w chronologii czasu [tzw. Lore] Stefana i jego swiata