Rozdział 4

305 7 0
                                    

Po skończonym jedzeniu udaliśmy się wraz z Liv i Denisem do Louis Vuitton po jakąś sukienkę, dla mnie i Olivii. Den stwierdził, że na tą imprezę, pewnie znajdzie coś u siebie w domu.

Zreszta co się dziwić? Trzypiętrowa willa raczej musiała mieć jakąś garderobę, co nie? Jego rodzice byli tak bardzo zapracowani, że nawet nie wiedzieli, że ich syn jest homoseksualistą. Co za ironia...

-Viv ja Ci muszę, ale to muszę kupić tą sukienkę! Wyglądasz w niej oszałamiająco!- krzyknął podekscytowany Denis.

-Kochany jesteś, ale przecież jest za droga, żebyś mi ją kupował- spojrzałam na niego, na co on do mnie podszedł i przeczytał cenę z metki.

-A tam zaraz droga, nikt nie musi wiedzieć, że tyle kosztuje- mrugnął do mnie porozumiewawczo.

Po zrobionych zakupach wróciliśmy do swoich domów. Impreza jest dopiero w sobotę, a mamy czwartek. Mam jeszcze dużo czasu.

Spojrzałam na zegarek: 23:57, nie jest tak źle. Odpaliłam na laptopie Netflixa i zaczęłam oglądać już ostatni odcinek mojego ulubionego serialu. Na moje szczęście, mają robić 3 sezon.

Nagle usłyszałam dźwięk SMS-a. Podniosłam swój telefon z łóżka i przeczytałam jego treść:

Od: Numer prywatny
-Hej słoneczko;)

Przez chwile zastanawiałam się, kto to może być. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Will... ale po chwili przypomniało mi się, że on siedzi w areszcie.

Otrzymałam drugiego SMS-a.

Od: Numer prywatny
-I tak wiem, że czytasz tą wiadomość. Odpisz mi... przecież mamy się spotkać w sprawie projektu;*

Co do....

Do: Numer prywatny
-Mogę wiedzieć, dlaczego piszesz z numeru prywatnego?

Od: Numer prywatny
-Aj, chciałem ci tylko napędzić stracha, zapisz mnie sobie jakoś słodko, nie martw się potem to sprawdzę, dobranoc😍

Chyba śni... mam go sobie zapisać „słodko". Cóż, pomarzyć sobie może.

~*~

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Spojrzałam na zegarek: 9:34... ZARAZ CO?! Jak to 9:34!? Miałam do szkoły na 7, po prostu pięknie.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu: 16 nieodebranych połączeń od Denis❤️

Szybko się umyłam, pomalowałam, narzuciłam na siebie białe spodnie i czarną bluzę. Na szczęście pogoda mi dopisała. Schodząc na dół postanowiłam, że nie zabiorę żadnego śniadania, bo nie chce się jeszcze bardziej spóźnić. Zresztą i tak mam mało lekcji.

Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus. I tak każdy jedzie pod moją szkołę. Cudem zdążyłam na 3 lekcję.

-Cześć wam!- krzyknęłam do Liv i Denisa.

-Możesz mi powiedzieć, co robiłaś, że nie mogłaś odebrać?- powiedział Den, udając obrażonego.

-Emm... spałam?- odpowiedziałam mu, z miną zbitego psiaka. Wiedziałam, że temu wyrazowi twarzy nie może się oprzeć.

-Oj, no już dobrze- powiedział po czym mnie przytulił. Staliśmy spokojnie na korytarzu, gdy nagle odwracając się zobaczyłam... nie... to przecież niemożliwe...

Z góry przepraszam za tak długą nieobecność. Postaram się dodawać rozdziały częściej, obiecuje!❤️ // Pluie

Next Life(ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz