Rozdział 3

511 14 5
                                    

-Ty się dobrze czujesz? Jesteś 10 minut przed czasem - w drzwiach do kawiarni powitała mnie Rita.
-Nie przyzwyczajaj się - wytknęłam język i poszłam na zaplecze po identyfikator i czarny fartuch, który tylko przewiązuję sobie w pasie.
-Dobra, chcesz być dzisiaj za kasą czy biegać? - ziewnęła i oparła się o blat.
-Ty sobie dzisiaj pobiegaj, może się do końca obudzisz - zaśmiałam się, gdy pokazała mi środkowy palec. Chwyciła notes i poszła do pierwszej osoby przy stoliku.
Stanie za kasą wiąże się z tym, że muszę też przygotowywać napoje, nakładać ciasta i oczywiście rozliczać klientów. Zdecydowanie wolałam biegać, czyli przyjmować zamówienia. Może i praca za kasą jest wygodna, bo nie trzeba się za dużo ruszać i nawet znajdzie się czas na siedzenie na telefonie, ale na dłuższą metę robi się strasznie nudna.
-Ciasto bananowe i dwie czarne kawy - Rita podała mi zamówienie, a ja zabrałam się za przygotowywanie. Po kilku minutach podawałam już jej tacę z zamówieniem, a ona poszła je zanieść jakiejś parze na zewnątrz. Ledwo otworzyłyśmy, więc nie ma jeszcze zbyt dużego ruchu. Postanowiłam zadzwonić do osoby z ogłoszenia o pracy jako opiekunka. Strasznie się stresowałam rozmawiać przez telefon, nie cierpię tego. Westchnęłam i kliknęłam na zieloną słuchawkę przy właściwym numerze. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty... siódmy. Już chciałam się rozłączyć, gdy usłyszałam dźwięk odbieranego połączenia.
-Tak słucham? - odezwał się zachrypnięty głos mężczyzny, a mój stres był jeszcze większy.
-Dzień dobry, dzwonię w sprawie pracy jako opiekunka, czy to nadal aktualne? - mój głos stał się strasznie niestabilny i lekko się załamał.
-Tak, tak, jak najbardziej - westchnął - Przepraszam, że pytam, ale czy wszystko w porządku? Pani głos...
-Wszystko w porządku, po prostu nie lubię rozmawiać przez telefon - nerwowo się zaśmiałam.
-Rozumiem, to może spotkamy się dzisiaj około 12 i omówimy wszystkie szczegóły?
-Jestem za - odetchnęłam z ulgą na jego propozycję, na co on się zaśmiał. Podałam mężczyźnie dokładny adres kawiarni, pożegnałam się i rozłączyłam. Miałam jeszcze niecałe 3 godziny, więc wróciłam do pracy. Rozległ się dzwonek, sygnalizujący, że ktoś wszedł do lokalu. Podniosłam głowę, aby spotkać się ze spojrzeniem mulata, który był tu wczoraj.
-Witaj Evelynn - uśmiechnął się szeroko na mój widok.
-Co sobie pan życzy? - posłałam mu delikatny uśmiech.
-Mam dużo czasu, więc dużą czarną i brownie. - wręczył mi banknot, a ja wzięłam się za przygotowywanie jego zamówienia. W trakcie zaczęliśmy rozmawiać.
-Dzisiaj bez kamizelki? - spytałam, zauważając, że nie ma na sobie znaczka policji.
-Dzisiaj mam wolne - odpowiedział dumnie wypinając pierś, jakby to było wielkie osiągnięcie na co się zaśmiałam.
-A więc przyjmij ode mnie z tej okazji ten dar - wręczyłam mu tackę z jego zamówieniem. Mężczyzna usiadł przy barze, więc mogliśmy kontynuować naszą rozmowę - Od ilu jesteś policjantem?
-Niedługo będą 4 lata - odpowiedział, jedząc ciasto - A ty długo już tu pracujesz?
-Około 4 lat.
- Ile w ogóle masz lat? - spytał zaciekawiony.
-A na ile wyglądam? - zaśmiałam się, robiąc kolejne zamówienia.
-Nie powiem, jeszcze się zbłaźnię...
-Niech ci będzie, nie będę naruszać twojej reputacji idealnego gliny, mam 19 lat - mężczyzna zachłysnął się kawą - Wszystko w porządku? - spytałam klepiąc go po plecach.
-Tak, zaskoczyłaś mnie - zaśmiał się, a ja wytarłam rozlaną przez niego kawę - Przepraszam za to - zakłopotany podrapał się po karku.
-Nic się nie stało, nie ma dnia aby ktoś tu czegoś nie rozlał - posłałam mu ciepły uśmiech - A ty ile masz lat?
-Niestety 26, starość coraz bliżej.
-Nie powiedziałabym, że tyle masz, wyglądasz strasznie młodo.
-To pewnie przez te tatuaże i kolczyk, dzięki nim będę wiecznie młody - puścił mi oczko, a ja zaczęłam bardziej przyglądać się jego tatuażom, które wystawały spod koszulki.
-Pasują ci te rękawy.
-Wiem - zaśmiał się - Jeszcze nie są skończone, ale... - przerwał mu dzwoniąc telefon - Przepraszam, z pracy - kiwnęłam głową i wróciłam do pracy. Nie przysłuchiwałam się jego rozmowie, ale dało się zauważyć, że jego humor znacznie się pogorszył. Po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł bliżej mnie - Tyle było z mojego wolnego.
-Coś poważnego?
-Nie, jakieś tam papiery się nie zgadzają i muszę pomóc im to ogarnąć, a to zajmie 2 godziny - zrezygnowany przetarł twarz dłońmi - Dzięki za wspólnie spędzony czas, może wyjdziemy gdzieś razem w wolnej chwili? - zgryzł wargę ze stresu, a ja poczułam że moją twarz zalał rumieniec.
-Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie. Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy.
-Widzę, że mistrzyni podrywu znowu w akcji - szepnęła mi Rita, śmiejąc się pod nosem. Uderzyłam ją w ramię, a ona zrobiła minę jakby ją to strasznie zabolało - Tylko się nie rozpędzaj, masz chłopaka - mrugnęła, po czym wróciła do odbierania zamówień.
Jeśli mam być szczera to niemal o tym zapomniałam. Przecież mam Toby'ego... Może i masz związek strasznie się wypalił, ale jednak jesteśmy nadal razem i...
-Przepraszam? - z rozmyśleń wybudził mnie głos, który wydał mi się znajomy. Podniosłam wzrok na zielonookiego bruneta z burzą loków na głowie.
-W czym mogę pomóc? - spytałam po chwili, zdając sobie sprawę, że przyglądałam się mu o chwilę za długo.
-Byłem tu umówiony z pewną dziewczyną na rozmowę o pracę, czy wie pani gdzie ją znajdę? - jasna cholera.
-To ja, Evelynn - wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
-Harry - uścisnął ją i lekko się uśmiechnął. Zawołałam Ritę, aby powiedzieć jej że musi na chwilę przejąć moje obowiązki, a następnie usiadłam przy stoliku na przeciwko mężczyzny - Przepraszam za kłopot, mogliśmy się spotkać później, nie będzie miała pani przez to problemów w pracy? - spytał zmartwiony.
-Nie, lokal prowadzi mama Rity, więc nic się nie stanie.
-A to dobrze. Pracowałaś już kiedyś jako opiekunka?- wyciągnął z torby jakąś teczkę z papierami.
-Tak, kilka razy. Mogę załatwić jakieś opinie od tych osób, jeśli...
-Nie, nie trzeba, nie będziemy robić o to tyle zachodu - zaśmiał się. Włączył telefon i pokazał mi zdjęcie chłopca z całkiem podobną fryzurą do niego - To Jeremy, mój syn.
-Podobny do pana, ile ma lat?
-Skończył 5 lat i nie mów mi na pan, bo czuję się staro, po prostu Harry - uśmiechnął się i schował telefon do kieszeni - Od kiedy mogłabyś zacząć?
-Em, nie mam pojęcia, chyba nawet od jutra - odpowiedziałam zaskoczona tym, że mężczyzna nie pytał już o nic więcej.
-To świetnie - ucieszył się i wręczył mi kartkę z adresem i swoim numerem - Bądź jutro około 13, jeśli to nie problem.
-Pasuje mi.
-Muszę już lecieć do pracy - powiedział wstając z miejsca - Do zobaczenia Evelynn - posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech i opuścił kawiarnię. Jeszcze przez chwilę stałam, patrząc jak odpala swój samochód i odjeżdża.
-Nie przesadzasz? To już drugi dzisiaj - szturchnęła mnie Rita i spojrzała rozbawiona na moją wkurzoną minę.
-To tylko mój pracodawca, nie wiem o co ci chodzi.
-A pan seksowny policjant?
-Zayn to tylko znajomy - rozbawiona pokręciłam głową i wróciłam za kasę. Zapowiada się ciekawie.

Two souls One love | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz