... 36...

706 34 8
                                    

Kilka kolejnych dni, to była porażka. Rodzeństwo na każdym kroku starało się unikać siebie nawzajem, a że ze sobą nie rozmawiali to oboje omijali każdy możliwy posiłek, na którym to mogliby się spotkać. W tej sytuacji Jungkook razem z Taehyungiem starali się jak mogli, by ci jedli cokolwiek i nie siedzieli tylko w swoich pokojach.

O ile wyciągnąć gdzieś Jimina było łatwo tak Kira chciała tylko spać albo siedzieć sama przy laptopie. Oczywiście nie protestowała gdy pewien cudowny Koreańczyk do niej dołączał. Pozwalała sobie wtedy na tych kilka chwil słabości i po prostu rozmawiała z nim szczerze, co jakiś czas ocierając mokre policzki.

Było jej nie tyle głupio, co wstyd że jej chłopak, taka gwiazda, widzi ją w takim stanie. Wolała się uśmiechać, ale nie miała na to siły. Ilekroć pomyślała o bracie jej nadgarstek zaczynał boleśnie pulsować, a jakikolwiek dobry humor po prostu zniknął tak jak się pojawiał - nagle.

-Błagam... Zostawcie mnie w spokoju... - jęknęła gdy wszyscy trzej raperzy starali się wyciągnąć ją z łóżka.

-Nie ma tak dobrze. Wychodzisz na zewnątrz - zarządził Hobiasz i pociągnął mocniej za jej nogę, sprawiając że ta o mało nie spadła z łóżka.

-Hoseok... - warknął jedynie Yoongi, który w ostatniej chwili złapał jej rękę ciągnąc do góry, chroniąc tym samym jej plecy przed bolesnym spotkaniem z panelami.

-Zanim wyjdziemy, ona skończy w gipsie - jęknął Joonie, łapiąc się za głowę. Nie tak to wszystko zaplanowali...

-Uważaj, to przy tobie wszystko jest możliwe, więc jak coś się wydarzy, to z twojej winy - zaśmiał się cicho nadal trzymający kostkę dziewczyny tancerz.

-Skończcie tą rozmowę gdzie indziej... Najlepiej tam gdzie mnie nie ma - mruknęła  jakimś cudem stając o własnych nogach. Nie żeby nielubiła słuchać przekomarzanek, ale te wyjątkowo ją denerwowały.

-Masz piętnaście minut na ogarnięcie. Razem z Namjoonem pójdziecie po zakupy na kolację - wyjaśnił Suga, ignorując jej wcześniejszy komentarz.

Prawdą było, że ostatnim razem ta wykwintna i elegancka kolacja się nie odbyła. Do stołu mieli usiąść wszyscy a Kira jak i Jimin obrażali się na siebie nawzajem w pokojach, najwyraźniej zapominając o wspólnym planie na wieczór. Oczywiście nikt nie miał im tego za złe, bo zjedli cudowne jedzenie ugotowane przez Jina tak czy inaczej, ale bez zbędnych białych koszul i ciasnych krawatów.

-A może ja nie chcę? - zapytała starając się znowu wejść na łóżko. Że też Hobi musiał jej stanąć na drodze... Przez chwilę miała ochotę prychnąć i wyjść do innego pokoju, szybko jednak stwierdziła że to nie najlepszy pomysł, bo nie wie gdzie jest jej brat, a głupio byłoby mu wejść do pokoju i po zobaczenia go wyjść.

-Nie masz wyboru. Wystarczy Ci już siedzenia i użalania nad głupotą Jimina - stwierdził najniższy z chłopaków - Nic nie poradzimy na to co zrobił, ale to nie powód byś teraz unikała wszystkiego dookoła. Kira, jesteś przecież dorosła...

Słowa Mina sprawiły, że poczuła się głupio. Miał rację. Była dorosła a zachowywała niczym dziecko we mgle, szukające właściwej drogi do domu.

-Za 10 minut będę przy drzwiach... - mruknęła i spojrzała na nich - No już wypad! Muszę się ogarnąć! - zawołała wyganiając wszystkich trzech.

-Ale nie wyganiasz nas by iść spać, prawda? - zapytał Nam dla pewności.

-Zabierasz mi czas, gdy mogłabym się już przebierać - upomniała go i gdy tylko ten zamknął za sobą drzwi, od razu dopadła się do swojej walizki.

Nie brała ze sobą zbyt wiele kosmetyków, ale korektor i tusz do rzęs miała tak jak zawsze. Szybko więc poprawiła stan swojej twarzy i ubrała najbardziej jej zdaniem odpowiednie na taki moment ciuchy. Bo chciała wyglądać ładnie, ale nie uroczo. Dlatego z czystym sercem wybrała:

Miała w końcu robić zakupy, więc musiało jej być wygodnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miała w końcu robić zakupy, więc musiało jej być wygodnie. Szybko zebrała także wszystkie swoje włosy, zwizązując z nich nieco niechlujnego koka.

-Joonie! Wychodzimy! - zawołała chowając do kieszeni w spodniach portfel. Miała ochotę szukać i telefonu, ale gdy przypomniało jej się że trafił do kosza po prostu wyszła z pokoju.

-Dobra dobra - zaśmiał się i zabrał parasol, wychodząc z nią z apartamentu a zaraz i hotelu.

Na zewnątrz panowała przyjemna, nieco chłodniejsza temperatura, a z nieba padała delikatna mrzawka, sprawiając że całe miasto wyglądało zupełnie inaczej. Na chodnikach nie było już tak wielu ludzi, a na drogach jeździło znacznie mniej aut, sprawiając, że wszystko wydawało się o wiele spokojniejsze.

-Dziękuję Nam... Gdyby nie wy nadal siedziałabym w pokoju - powiedziała idąc blisko chłopaka, by nie zmoknąć przez cały ten deszcz.

-Właściwie to był to pomysł Jina. Stwierdził, że nie może patrzeć jak marnujesz ostatnie dni w Polsce - zaśmiał się cicho. Objął ją w pasie przyciągając bliżej, by na jej ramię nie leciała woda z parasola. Czuła się bezpiecznie przy chłopaku, bądź co bądź przy takim wysokim i dzielnym nie było mowy by coś jej się stało. Co prawda ręka na jej talii powodowała lekkie wyrzuty sumienia, ale i je starała się od siebie odgonić. W końcu lider po prostu o nią dbał, z troski pilnował by nie zmokła, więc tak naprawdę nie zdradzała Kookiego.

-Ale to wy wyciągnęliście mnie z łóżka - dźgnęła go palcem między żebra, śmiejąc cicho z jego miny i reakcji ludzi z którymi się mijali. Bardzo dziwnie zerkali w ich stronę, zapewne przez język w jakim rozmawiali.

-Bo Kook by Ci uległ. My nie jesteśmy tak łatwi - parsknął śmiechem i gdy weszli do sklepu złożył parasol, podając go dziewczynie - Ja wezmę wuzek...

Zakupy były bardziej niż duże, a Kira miała sporo zabawy, ratując przed upadkiem Namjoona, który o mało nie wywrócił się na świeżo mytej podłodze. Nie ratowała jednak tylko jego. Z rąk wypadała mu masa przedmiotów, które cudem lądowały w jej dłoniach. Jedynie ostatnie pudełko lodów, które wyślizgnęło się z jego rąk, trafiło na podłogę. Pudełko robiło się a zimna masa wylądowała na podłodze. Pech chciał, że chłopak zrobił krok za dużo i poślizgnął, lecąc na dziewczynę.

Jej przypomniała się sytuacja z Tae, za to Nam czuł jak nagle robi się cały czerwony. Wylądowali w ich zdaniem krępującej pozycji, bo ręce chłopaka znalazły się na podłodze, po obu stronach jej głowy, a jego krocze tylko cudem nie natrafiło na lekko uniosione kolano dziewczyny. Raper wolał nie myśleć jak to by się skończyło, gdyby ta nieco mocniej je uniosła...

-Wybacz... To nie celowo - bronił się wstając, w czym pomógł i jej.

-Nie gniewam się - zapewniła, poprawiając swojego koka.

Gdyby tylko wiedzieli, że jadna z fanek zrobiła im zdjęcie i wpuściła w internet, z podpisem:

"Rap Monster i jego DZIEWCZYNA!!! Szczęścia Kim Namjoon!!"

But... She's my sister!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz