UNO

25 3 2
                                    

Rano obudziłem się z nie małym bólem głowy. Kac nigdy nie odpuści. Od razu poszłem do łazienki zobaczyć jak bardzo ze mną źle. I pożałowałem tej decyzji. Wyglądałem jakby ktoś ździelił mnie parę razy trzepaczką do dywanów w łeb. Również nie umycie twarzy dało o sobie znać. Wory pod oczami, brud, pot i wągry. Fuj. Myślałem że zemdleje. Nie to nie z mojego widoku tylko przez kac tym razem.

Miałem na 7 do pracy czyli zostało mi tylko pół godziny by ogarnąć to coś na mojej twarzy. Wykąpałem się, nałożyłem szybko trochę kremu bb, ogarnąłem włosy i ubrałem się. Śniadanie trochę ubogie mi wyszło bo banan i szybkie espresso, ale lepsze to niż nic, nie? Szybko zjadłem śniadanie, wziąłem klucze i wybiegłem z domu w natychmiastowym tempie.

Usiadłem na przystanku autobusowym i już miałem wsiadać do pojazdu kiedy zobaczyłem Minghao. Wsiadł do mojego autobusu, a ja od razu zanim. Chyba mnie nie zauważył albo nadal ma do mnie urazę. Nie chcą wywołać niepotrzebnej awantury w autobusie postanowiłem przejść na przód autobusu by Hao mnie nie zauważył. O ile już tego nie zrobił. Od czasu do czasu spoglądałem na chłopaka kątem oka by nie zauważył. Wyglądał dzisiaj prześliczne. Mimowolnie uśmiech pojawił się na moich ustach. Po pracy postanowiłem poprosić go o spotkanie by wyjaśnić sobie wszytko, bo jak on nie jest ze mną szczęśliwy to nie mogę go zmusić do związku. Jak znalazł sobie kogoś innego to niech będzie z tą osobą szczęśliwy. Może to trochę dziwne bo normalna osoba była by zła gdyby druga połówka zdradzała ją z kimś innym ale ja taki nie jestem. Najważniejsze jest dla mnie jego szczęście i mimo że cholernie by mnie to bolało to nie miałbym wyboru.

Z zamyśleń wyrwał mnie głos Minghao.
- Wysiadaj. Twój przystanek. - to jedyne co powiedział. Jedyne. Nie mam pojęcia kiedy znalazł się obok mnie. Spojrzałem na niego, a on tylko machnął głową w stronę wyjścia. Nawet nie obdażyłem go pożegnalnym spojrzeniem jak miałem to w zwyczaju. Może nie jest już na mnie zły? Stop, nie miałem zamiaru się tym zamartwiać z samego rana więc udałem się od razu do pracy.

Pracuje w niewielkiej restauracji jako kelner. Restauracja należy do ciotki Wonwoo - Pani Kang Minwoo. Gdy przyjechałem tutaj i szukałem pracy, Wonwoo był takim dobrym przyjacielem że poprosił swoją ciocię o pracę dla mnie.

- Moon Junhwi! Pracuj, a nie śnij o niebieskich migdałach. - upomniała mnie koleżanka z pracy - Lee Hyunjoo
- Teraz na prawienie morałów Ci się zebrało? - spojrzałem na nią - Uważaj bo śmietankę wylewasz - zaśmiałem się
- Aish! Pani Kang mnie udupi! Zagadujesz mnie tylko! To twoja wina chinolu. - spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, a ja podałem jej ręcznik kuchenny i ścierkę
- Nie bulwersuj się tak bo złość piękności szkodzi słońce. - odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z kuchni

Lee Hyunjoo jest jedną z najbardziej wnerwiających osób jakie kiedykolwiek spotkałem. Czepia się wszystkiego co zrobię tylko dlatego że jestem z Chin. Pieprzona rasistka.

- Wonwoo, idę zapalić. Idziesz ze mną? - wziąłem paczkę i zapalniczkę z plecaka
- Ta, chodź.

Po pracy zadzwoniłem do Minghao. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci....
- Halo?
- Minghao, masz czas? Chcę z Tobą pogadać. - powiedziałem drżącym głosem
- Nie mam dzisiaj zbytnio czasu, a o czym chcesz porozmawiać? Bo jak o jakiś błachostkach to sobie odpuść.
- To dość ważne i nie chce by to czekało bo bardzo jestem czegoś ciekaw.
- Czego znowu? - spytał z obojętnością
- To nie rozmowa na telefon. Spotkajmy się przy moście na XXX za godzinę. - powiedziałem z powagą choć mega się stresowałem
- Ehh no niech będzie.

~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że wczoraj nie opublikowałam tego rozdziału i że jest taki krótki, ale wczoraj nie miałam jak to zrobić bo byłam cały dzień zajęta no. Mam nadzieję że następny rozdział wyjdzie mi lepiej i będę bardziej z niego dumna niż z tego.
Papa 😘

I'm Sorry, I Love You //Junhao [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz