Gdy zawiązałem pętle na szyi
I skoczyłem z krawędzi
Nie złamała się gałąź
Ja zerwałem się z uwięzi
Przybył cały sztab medyków
Badać pragnie każdy mnie
Miałem skończyć na odwyku
A teraz na jawie śnieLeki wmuszają poecie
Zawiązali smycz na szyi
Teraz ciągle mnie coś gniecie
Zamiast stryczka, oni bili
Zatraciłem osobowość
Po tej bitwie opadł kurz
Już straciłem swoją wolność
Nie musiałem konać, cóż....Requiem aeternam dona mihi
Domine, et lux perpetua luceat eis
Requiescant in pace.
CZYTASZ
Pamiętniki narkomana
PoetryKilka rymowanek z czasów, gdy ból egzystencjalny leczyłem opiatami, alkoholem i innymi używkami. Kolejność raczej chronologiczna.