Prolog

5.1K 281 24
                                    

Trzeci Hokage, Hiruzen Sarutobi, który do pracy powrócił kilka dni temu, siedział właśnie w biurze, spoglądając na portret młodego blondyna o niebieskich oczach. Zastanawiał się, co zrobić. Minato Namikaze — Żółty Błysk Konohy, geniusz, który pojawia się raz na pokolenie, Czwarty Hokage, a co najważniejsze syn Tetsu Namikaze, który miał zająć wraz z żoną jego miejsce na czele największej wioski w Świecie Shinobi. Niestety trzy dni temu przez pewien incydent młody mężczyzna zginął wraz z żoną, chroniąc Wioskę Ukrytą w Liściach. Nie miał pojęcia, jak o tym poinformować tak zwanego Boga Shinobi. Przecież to właśnie jemu — Profesorowi, zostawił pod opieką syna, pozwalając nawet, aby do czasu końca kadencji jego najstarsze dziecko zostało liderem przyjaznej, jednak obcej, wioski.

Był jeszcze jeden problem. Dziecko urodzone w dzień katastrofy. Naruto Uzumaki-Namikaze. Jedyny żyjący, prawowity dziedzic czystej krwi, w którym ukryto długą tajemnice Wioski Wiru. Aktualnie chłopiec został tymczasowo przygarnięty przez Cztery Największe Klany Konohy, które utrzymywały przyjazne relacje ze zmarłymi rodzicami dziecka. Hiruzen zdawał sobie jednak sprawę, że ten niepozorny, wyglądający, jak aniołek chłopiec jest teraz najważniejszą osobą w całym Świecie Shinobi. Gdyby coś mu się stało, jego pozycja prawdopodobnie przyczyniłaby się do Czwartej Wojny Shinobi. A przecież nie tak dawno skończyli Trzecią. Nie można było więc na to pozwolić, patrząc na straty. Śmierć Trzeciego Kazekage, zniszczenie mostu Kannabi, do czego przyczynił się właśnie zmarły blondyn. Na dodatek bitwa z Uzushiogakure sama w sobie była złym pomysłem, wiedząc jakich potężnych ma shinobi, kim są jej liderzy, ale najbardziej z powodu braku wiedzy na temat jej dokładnego położenia. Jedyną informacją, jaką posiadał, było to, że wioska znajduje się w Kraju Wiru, a obejmujące ją wsie były zdominowane przez strome wzgórza i mosty. Przeszłość klanów Uzumaki i Senjuro również nie pozwalała na nic złego w stronę mieszkańców Chōju no Sato. Najlepszą opcją było więc chronienie dziecka i poinformowanie jego rodziny o katastrofie oraz jej skutkach, modląc się w trakcie ich drogi do wioski, aby mieli czyste umysły. Niespodziewanie przed starcem pojawiła się postać w masce. Saru, jak miewali na niego w młodości, od razu rozpoznał ją jako członka ANBU, czyli Specjalnego Oddziału Taktyczno-Skrytobójczego, którzy jednak w tym momencie zajmowali się całkowicie czymś innym. Postać schyliła lekko głowę.

– Hokage-sama, pojawiły się problemy – powiedział zdenerwowanym głosem. – Niezidentyfikowany mężczyzna zmierza tu wraz ze sporą grupką shinobi i robi niemałe zamieszanie.

– Ilość i zamiary? – spytał, zastanawiając się nad powodem przybycia tu jakiejś grupy.

– Nikogo nie zaatakowali. Oprócz wcześniej wspomnianego mężczyzny jest również jeszcze jeden oraz kobieta. Za nimi idzie siedem osób w młodym wieku.

Do głowy przywódcy natychmiast wpadła myśl, która sekundę później się sprawdziła.

Drzwi zostały otworzone bez pukania przez mężczyznę w średnim wieku. Miał on niebieskie oczy i długie, rozpuszczone, słoneczne włosy. Chłopak obok niego wyglądał, jak jego kopia, a stająca po prawej dziewczyna wyróżniała się czerwonymi włosami, które niespokojnie się unosiły. Jej spojrzenie mogłoby zabić, a ona sama nie bacząc na pojawiających się shinobi Liścia, szybko podeszła, uderzając dłonią o blat biurka.

– Jak mogłeś pozwolić im zginąć? – podniosła głos, spoglądając w oczy starca. – Na dodatek ukryłeś informacje! Tak, jak w przypadku dziecka! – Nie przestawała wyżywać się na drewnianym meblu, który po chwili pękł na pół. Stający shinobi chcieli złapać młodą kobietę, jednak gest Hokage kazał im zostać na miejscach. Wstał, stając przed nią i upadł na kolana, kładąc swoją dłoń na sercu.

– Nie mogę nic zrobić, aby naprawić swój błąd, Asami-san. Jednak o chłopcu miałem zamiar poinformować was właśnie dziś. – Spojrzał na dwójkę blondynów, którzy zerkali na obraz. Ten sam, na który on spoglądał kilka chwil temu.

– Poślij po chłopca. – W pomieszczeniu zabrzmiał niski głos. – On jest teraz jedyną nadzieją na twoje odkupienie. Minato był synem, o którym marzy każdy ojciec. Zdolny, mądry i odważny. Mimo jego śmierci klan Namikaze wie, że była to jego decyzja. – Starszy niebieskooki podał mu dłoń. – Jak ma na imię? – spytał łagodnym głosem.

– Naruto – odparł, dając znak jednemu z ANBU, aby poszedł po dziecko.

– Naprawdę? – parsknął śmiechem młodszy. – Jak pasta z mielonego mięsa ryb? Braciszek nigdy nie potrafił wymyślać imion. Swojego psa nazwał kiedyś Sōsēji.

– Fumio, zamilcz – odezwał się Tetsu, zerkając gniewnie na syna.

– Bardziej chodziło o bohatera pewnej książki – Hiruzen sprostował. Przyzwyczaił się do charakteru młodszego Namikaze, który mimo dużych umiejętności walecznych, nigdy nie potrafił dostosować swoich wypowiedzi do sytuacji.

W gabinecie ponownie pojawił się ANBU, tym razem trzymając na rękach małe dziecko o błękitnych oczach. Raptownie wszyscy zamilkli.

– A więc udało im się go przenieść – wyszeptał. – Dobra robota synu. – Namikaze uśmiechnął się pod nosem, biorąc niemowlę na ręce.

– Naruto Uzumaki-Namikaze, dziedzicu klanów, zabieramy cię do domu. – Do chłopca podeszła czerwonowłosa, kładąc mu dłoń na czole.

Historia Niebieskiego Bohatera - NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz