rozdział 6

488 16 22
                                    

Frisk per.

Szłam przed siebie zastanawiając się nad tym co powiedział Sans. Już przestałam płakać, ale nadal było mi smutno. Sans chciał iść ze mną, ale mu zabroniłam. Chciałam pobyć trochę sam na sam ze swoimi myślami. Nie wiedziałam czy iść dalej, w końcu i tak nie da się wyjść z podziemi, chyba że dam się im zabić żeby użyli mojej duszy do zniszczenia bariery. Po chwili ktoś do mnie podszedł.

- hej Frisk!- to był Monster Kid ( lub jak ja na niego mówię Kinder Kid. Pozdrawiam Pauline, która wie o co chodzi) Poznałam go już wcześniej, to taki dinozaur bez rąk. Był naprawdę miły, ale nie chciałam z nim gadać. Z nikim nie chciałam.

-hej- powiedziałam w miarę miłym głosem.

-gdzie idziesz? Do Undyne? Undyne jest super, chciałbym ją spotkać- powiedział Monster Kid.

- nie, ja po prostu chciałam się przejść i pobyć trochę... sama- Monster Kid chyba zrozumiał że w ten sposub mówię że ma sobie pujść.

- a więc do zobaczenia. Mam nadzieję że spotkamy się niebawem- dinozaur odszedł, a ja szłam dalej. W końcu dotarłam do miejsca gdzie nie było sniegu. Wokół mnie było wiele błękitnych kryształków, które oświetlały to piękne miejsce. Sans opowiadał mi o tym. To Wotterfall. Jest jeszcze piękniejszy niż mi opisywał. Rozglądałam się na wszystkie strony i nie umiałam się zdecydować co jest piękniejsze. Po chwili doszłam do polany gdzie pełno było błękitnych kwiatów. Usiadłam na ławce i zaczęłam podziwiać piękny krajobraz tego świata. Po chwili usłyszałam glos.

- hej ty!- odwróciłam się i zobaczyłam trzy potwory. Były duże i wyglądały groźnie.

- czego chcecie?- spytałam niepewnym tonem.

- nie powinno cię tu być, podziemie należy do potworów ty głupi człowieku- powiedział jeden z potworów. Nie odzywałam się.

- co, boisz się?- odezwał się drugi potwór.

-hej chłopaki, a może się zabawimy?- spytał trzeci i się uśmiechnął. Wstałam z ławki i chciałam już uciekać, ale jeden z nich mnie chwycił i pociągnął spowrotem.

- nie, zostawcie mnie!- krzyknęłam, ale nie słuchali. Szrpałam się i wyrywałam, ale to też nie pomagało. Zaczęłam płakać.

- Pomocy!




Sans per.

Frisk poszła na spacer. Bardzo się martwiłem, nie chciałem jej mówić że nie ma wyjścia z podziemi, ale ona miała prawo znać prawdę. Spojżałem na butelki po tymbarku, które zostawiliśmy na stole. Ciekawe co miała na zakrętce? Nie chcę tego sprawdzać bo jeszcze się okaże że studio tymbark robi mi psikusa, a to ja tu jestem komikiem. Poszedłem do kuchni i wyciągłem z lodówki ketchup. Ciekawe czy Frisk już sie znudziło bycie samej. Może pujdę sprawdzić czy nic jej nie jest. Nie, przecież Snowdin jest bezpieczne( xddd) a co jeśli poszła do Waterfall. Szybko teleportłowalem się do Waterfall. Frisk tu chyba nie ma, cale szczęście, to znaczy że jest bezpieczna.

- Pomocy!- usłyszałem glos Frisk, od razu ruszyłem w stronę z której dochodziło wołanie. Po chwili zobaczyłem trzy potwory i Frisk która próbowała się im wyrwać.

- zostawcie ją!- krzykrzyknąłem, a oni zwrucili na mnie uwagę.

- spadaj z tąd szkielecie- powiedział pierwszy potwór.

- no właśnie, to nie twój interes- powiedział drógi.

- powiedziałem że macie ją zostawić!- krzyknąłem znów i użyłem mocy lewitacji ( chyba tak to można nazwać, ja osobiście mówię na to moc do podawania sobie pilota xd) żuciłem jednego z potworów w drzewo i potem o podlogę i zaatakowałem kością. Nagle któryś powalił mnie na podłogę i uderzył w brzuch. Bolało jak cholera, ale musiałem ratować Frisk. Odepchnąłem od siebie potwora i żuciłem w niego kością. Potwór nie zdążył zrobić uniku i mocno oberwał. Nagle trzeci z potworów przygwoździł Frisk do drzewa, wyciągnął z kieszeni nóż i przyłożył do jej gardła.

-nie ruszaj się, albo ją zabiję- powiedział potwór. Stałem jak wryty i zastanawiałem się co teraz. Dwa potwory miałem z głowy. ( albo czaszki) Nie mogę pozwolić aby Frisk coś się stało. Potwór na chwilę odwrucił głowę w stronę Frisk. To była moja szansa. Teleportowałem się i żuciłem na niego. Próbowałem mu wyrwać nóż z ręki, ale się nie udało. Potwór wbił mi nóż w kaltkę piersiową ( w żebra... chyba. Nie uważalam na biologi😁) czułem się słabo i fatalnie, ale zdołałem użyć mocy by przebić potwora kością. Nie uszkodziłem go zbyt mocno, więc raczej powinien przeżyć. Nie chciałem nikogo zabijać, nawet jeśli to przestępca.
Spojżałem na Frisk, klęczącą pod drzewem. Z trudem zacząłem iść w jej stronę. Czułem się fatalnie, a moja bluzka była cała od krwi( szkielet nie krwawi, ale to undertale więc... no) zaczęlo mi się kręcić w głowie. Po chwili upadłem na ziemię.

_____________________________________________

Heju

Tak sobie myślałam nad tym rozdziałem w czasie lekcji polskiego i wpadłam na to. Mam nadzieję że sie wam podoba.

See you next time

Undertale Frans: Razem na zawsze[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz