Rozdział 11

403 44 53
                                    

Chciałbym zadedykować ten rozdział wszystkim, którzy na niego czekali. Nie wiem, czy zauważyliście drobne zmiany po korekcie, ale nawet jeśli nie, to wiedza o nich nie będzie niezbędna, naprawdę są niewielkie. Jeśli znajdziecie jakieś błędy, to czujcie się wolni do wpisania poprawki w komentarzu, to bardzo pomaga później w poprawianiu rozdziałów. Dziękuję Wam za miłe komentarze, naprawdę zmotywowały mnie do napisania tego rozdziału dla Was. Przesyłam masę pozytywnej energii.

xxx

Czas przygotowań minął Lily zadziwiająco szybko. Nie zdążyła się nawet obejrzeć, a już siedziała w Wielkiej Sali, próbując wcisnąć w siebie chociaż odrobinę jajecznicy z bekonem, zanim rozpocznie się turniej. Właściwie, musiała sobie radzić nie tylko z tremą, ale i z paplaniną siedzącej obok Amy Wood, która od dłuższego czasu nie dawała jej spokoju. 

Nie potrafiła jej spławić, była na to zbyt uprzejma. Jednak musiała z całą szczerością przyznać, że nie interesowały jej w najmniejszym stopniu najnowsze trendy świata czarodziejów. Tym bardziej, że nie wiedziałaby nawet, co ma z nimi zrobić.

Przecież nie zacznie się nagle ubierać jak te wszystkie czarownice z magazynu "Czarownica Marzeń". Co pomyślałaby o niej mama? Poza tym, to na pewno nie pomoże jej znaleźć prawdziwej miłości, a jedynie wszystko utrudni. Może nie miała klubu adoratorów, ale jej styl naprawdę jej odpowiadał. Wolała wkładać nudne t-shirty i jeansy, niż wydekoltowane sukienki, na które zdecydowanie przeznaczono za mało materiału.

Nie potrzebowała sztucznej atencji. Nie potrafiła jednak oszukać samej siebie. Istniała pewna osoba, której uwagę Lily chciała na siebie zwrócić. Chociaż działał jej na nerwy, to ostatnio zdecydowanie zbliżyli się do siebie. Ciężko było jej ocenić, co wpłynęło na jego nagłą zmianę zachowania i nastawienia wobec niej, ale czymkolwiek lub kimkolwiek by nie było, czuła niewyobrażalną wdzięczność.

-Amy... - jęknęła siedząca po drugiej stronie stołu Polly. - Zamknij się wreszcie, bo mi uszy uschną! 

Amy zaczerwieniła się wściekle i rzuciła dziewczynie złowieszcze spojrzenie.

-Nie widzisz, że rozmawiam z Lily?!

-Tak, jasne skarbie- westchnęła czarnowłosa. - Ale teraz czas na to, żebyśmy się wyciszyły. Za niecałą godzinę rozpocznie się turniej. Chyba nie chcesz tego przegapić?

- A niby dlaczego miałabym to przegapić? - Amy pokręciła rozbawiona głową, uśmiechając się pod nosem.

Polly sapnęła złowieszczo:

-Jeśli jeszcze raz zaczniesz swoje dziwne wykłady, których jak podkreślam - i tak nikt nie słucha - to obiecuję ci, że wyciągnę różdżkę i wyślę gdzieś na drugą półkulę ziemi. - Widząc, że Amy ma zamiar dalej się kłócić, kontynuowała swoją tyradę. - Dzisiaj jest konkurs, więc się skup! No, chyba, że wraz z partnerem chcecie odpaść już w pierwszej konkurencji. Tak między nami, to nie będzie dla mnie znowu takim wielkim zaskoczeniem, jeśli wasze przygotowania polegały na rozmawianiu o takich głupotach...

- To nie są głupoty! To najważniejsze informacje, które powinien posiadać każdy czarodziej! - oburzyła się Amy.

- Cokolwiek powiesz... - westchnęła Polly.

-Amy - zaczęła delikatnie Lily. - Myślę, że Polly ma rację, powinnyśmy się wyciszyć. Wiesz przecież, jak bardzo jestem przerażona pierwszym zadaniem. Możemy dokończyć tę rozmowę nieco później w zaciszu naszego dormitorium. Co ty na to?

Amy popatrzyła na nią w skupieniu, po czym skinęła głową. Chwilę później już jej przy nich nie było, ponieważ poszła poplotkować z młodszymi dziewczynami.

Turniej o Złotą Różdżkę | ScorilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz