Rio:
Ugh...
Gdzie ja jestem? A no tak w szpitalu, glina okazał się bardziej skorumpowany niż myślałem. Beth, ta suka mnie postrzeliła! Dałem jej agenta FBI na tacy, a ona mnie postrzeliła, pieprzona niewdzięcznica.
Jutro wychodzę, chyba pora kogoś troszeczkę nastraszyć, a co tam ze straszeniem! Jak jajko gnije to się je wyrzuca zanim reszta też zgnije.Beth:
Boże ja go postrzeliłam, ja postrzeliłam Chris'a. On nie żyje... on nie żyje... on nie żyje...
Odkąd stamtąd uciekłam tylko to krąży mi po głowie. Od paru dni funkcjonuję jak robot skupiam się tylko na dzieciach. Już nawet rozwód jest mi obojętny, niech Deanny bierze co chce.
W dzień jeszcze jakoś daję radę, ale jak położę dzieci to muszę iść do naszego baru, zamówić whiskey z lodem i siedzieć... do rana, potem parę tabletek i znowu dzieci. Wiem, że tak nie powinno się funkcjonować, ale inaczej nie mogę tak mi dziwnie bez Rio, nawet nasz fałszerski biznes musiałam przekazać dziewczynom.Rio:
Nareszcie wyszedłem z tego pieprzonego szpitala, miałem już dość tych wszystkich badań, pytań kto mnie postrzelił i kim jestem.
No właśnie wracając do tego kto mnie postrzelił, droga Beth nawet nie wiesz co cię czeka.
Idąc do mieszkania zdałem sobie sprawę, że mały jest u matki, a ja mam już dość ciszy. Poszedłem do baru i tam zobaczyłem ją nad szklanką whiskey tak jak pijaliśmy razem. Siadłem przy stoliku na uboczu tak żeby mnie nie zobaczyła i też zamówiłem whiskey. Siedzę i siedzę, a ona nie wychodzi jest już prawie piąta nad ranem!
Nareszcie się zebrała, pewnie musi dzieci ogarnąć przed szkołą. Co ona robi w tym samochodzie, o boże nie wierzą perfekcyjna mamusia wciąga prochy... nie było mnie tylko 3 dni, ale to może nawet lepiej, na dragach nie myśli się trzeźwo.
W tym samochodzie widać ją tak bardzo, że do głowy przyszedł mi pewien pomysł, wyciągnąłem telefon i wybrałem numer.Beth:
Boże, okropnie się czuję widać alkohol i bycie matką mi nie służą. Kurwa, ktoś dzwoni...
B: Halo? Kto mówi? Halo, kto? Proszę nie robić sobie żartów, bo się rozłączę.
R: Cześć kochanie, tęskniłaś?
Upuściłam komórkę, to nie mógł być on, przecież on nie żyje, sama do niego strzeliłam...
Ruszyłam gwałtownie i chcąc jak najszybciej odjechać nie zauważyłam drzewa.Rio:
Co do kurwy się tam dzieje? Czy ona właśnie wjechała na pełnym gazie w drzewo?
Szybko wysiadłem z samochodu zobaczyć co się stało. Beth była nieprzytomna i lekko krwawiła, postanowiłem zadzwonić na 911 i ją tak zostawić. Na przyjazd karetki poczekałem już w swoim samochodzie, a następnie pojechałem za nią do szpitala, przedstawiłem się jako jej mąż i spokojnie wszedłem na salę. Patrzyłem na jej nieruchomą twarz przez parę sekund po czym przypomniałem sobie po co tu jestem. Zostawiłem jej na stoliku kwiaty, a w nich jeden z fałszowanych banknotów na którym napisałem: twój pobyt tutaj jest jednym z twoich najmniejszych problemów. Przypomniałem sobie też, że tej nocy kiedy pieprzyliśmy się w toalecie zabrałem jej majtki... hmmm dyskretnie je wyjąłem i włożyłem jej pod poduszkę, licząc, że jak je znajdzie przerazi się jeszcze bardziej.Beth:
Ugh... jak tu jasno, gdzie ja jestem?
Ledwo się obudziłam i zaraz podleciała pielęgniarka, która powiedziała mi co się stało i że był tu mój mąż. To miłe, że mimo rozwodu Deanny ciągle się troszczy mimo rozwodu. Nawet zostawił kwiatki.
Kwiatki z banknotem? O nie to się nie może dziać on, przecież jest martwy... I w tym momencie sobie przypomniałam o telefonie, Rio żyje i raczej nie daruje mi tego postrzału.
Tak bardzo się spociłam, że postanowiłam przewrócić poduszkę i nagle coś pod nią poczułam.
Rozerwane majtki? O boże, to te majtki, które ze mnie zdarł podczas naszego łazienkowego spotkania!
Chwyciłam telefon i zadzwoniłam:
Dziewczyny mamy problem!
——————————————————————-
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał 😊
Jeżeli macie jakieś uwagi bądź sugestie piszcie śmiało.
CZYTASZ
Good girls (netflix)
FanfictionKsiążka ta jest moją kontynuacją serialu Good girls, będzie pisana głownie z perspektywy Rio.