Dział 5

1K 50 3
                                    

- Zrobię to pod jednym warunkiem.- powiedział po chwili namysłu.
- Jakim?- odezwał się John.
- Ona zostaje tutaj.- powiedział i wskazał na mnie.
Przyjaciele patrzyli na mnie z przerażeniem.
- Nie ma mowy!- krzyknęła Emilia.
- Więc jeszcze ja wypowiem wam wojnę.
- Ale ja się na to nie zgadzam!- zaprotestowała.
- Nie to nie.
Musiałam podjąć decyzję. Oczywiście nie była ona aż tak trudna. To pewne, że tu nie zostanę. A zresztą nie znam tego kolesia i wolę nie poznać.
- Zatem zabiorę moją mate siłą.- powiedział.
Wtedy Emilia i John zrobili wielkie oczy. To słowo ,,mate" z czymś mi się kojarzy. Chyba Emilia mi tłumaczyła o to ale ja nie mogę sobie tego przypomnieć.
- To tym bardziej jej z tobą nie zostawimy. - powiedział John.
- Wiecie, że mate muszą być razem. - powiedział wiedząc, że zaraz się zgodzimy na jego warunki.
- Ale ty nie jesteś jej mate.- nie dawała za wygraną Emilia.
- A tego już nie wiesz.
Emilia odwróciła się w moją stronę i czekała aż ją poprę.
- A co to było te mate?- zapytałam ją szeptem.
- Gdy poczujesz piękny zapach związany z tą osobą oznacza, że ta osoba to twój mate.- wytłumaczyła mi po cichu a ja zbladłam.
Asher też odwrócił się w moim kierunku i zobaczył moją minę.
- Czyli chcesz powiedzieć, że....- zaczęła Emilia ale ja jej przerwałam.
- Tak. On jest moim mate.- dokończyłam za nią.
Sama nie mogłam w to uwierzyć. Los związał mnie z egoistycznym dupkiem. No po prostu żyć nie umierać.
- Nie ja stąd wychodzę i nigdy nie wracam.- powiedziałam.
Przecież ja tylko chciałam znaleźć mojego ojca a tu co?! To jedna wielka tragedia.
Miałam zamiar wyjść ale tamten palant dalej nie dawał za wygraną i mnie zatrzymał.
- Podobno chcesz się dowiedzieć kim jest twój ojciec.- zaczął gdy złapał mnie za rękę.
Odwróciłam się w jego kierunku.
- Skąd wiesz?- zapytałam go zdziwiona.
Zna mnie zaledwie pięć minut a już wie o mnie więcej niż ja sama o sobie wiem.
- To nie jest ważne. Ważne jest to, że mógłbym pomóc ci go szukać. A uwierz, że mam wielu przyjaciół którzy mi pomogą.
- Dalej odmawiam tego czegoś. To po prostu jedno wielkie nieporozumienie.- powiedziałam i wyszłam z budynku.
Stanęłam obok drzwi i czekałam aż John i Emilia pójdą w moje ślady.
- To jakaś patologia.- powiedziała moja przyjaciółka gdy wyszła.
- Zgadzam się.- poparłam ją.
- Wracamy do domu.
Czyli nic nam się dziś nie udało. Tylko zepsuło. Bo pewnie przez to Emilia będzie miała aż dwie wojny. Z czego jedna jest przeze mnie.




Królowa zmiennokształtnych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz