31.12.2020
ROSE
Te kilka dni bardzo szybko minęły, a teraz już nadszedł Sylwester. Dalej byliśmy w Miami i dobrze się bawiliśmy.
A wczoraj przylecieli do nas nawet Milan z narzeczoną.
Więc w siódemkę spędzaliśmy ten czas przygotowań do naszej imprezy, którą oczywiście robimy w apartamencie. Rozdzieliśmy się na osoby i zadania, aby poszło szybciej. Paul z Milanem pojechali po różne jedzenie, przekąski oraz alkohol. Ja z Niną przygotowywałyśmy różne naczynia. Mia i Liam ogarniali apartament, a Ash leżała na kocu i się bawiła.
- Jak tam przygotowania do ślubu?- zapytałam, bo zbliżyłyśmy się do siebie, a poza tym byłam ciekawa.
- A powiem Ci, że bardzo dobrze. Chociaż ja słyszałam, że ostatni tydzień jest najgorszy.
- To prawda.- wtrąciła się Mia.- Ostatni tydzień to jakiś armagedon. Wszystko musi być dopięty na ostatni guzik. Całe dnie masz zajęte, a bo to coś źle, albo ktoś coś i tak dalej. A to ostatnie poprawki, a to taniec, a to jeszcze do księdza, a to jeszcze do rodziców. Tragedia, ale gdy już staniesz przy tym ołtarzu, gdy już powiesz to "tak" i gdy wejdziesz na salę to wiesz, że wasze starania nie poszły na marne. Każdy Cię chwali, mówi jak pięknie wyglądasz, jak pięknie wygląda sala i kościół. Jaki cudowny był wasz pierwszy taniec. Jak to ojciec Cię prowadził do ślubu. Najważniejsze by goście byli szczęśliwi i najedzeni. Bo na tym weselu niby jesteśmy ważni my, ale to nie prawda, bo bez gości nie było by nic.
Nina uśmiechnęła się na słowa blondynki.
- Najważniejszy dzień w naszym życiu, co żoneczko?- Liam podszedł do niej i objął ją od tyłu, całując w głowę.
- Ten dzień też, ale jest jeszcze ważniejszy.- powiedziała i spojrzała na Ashley, która spojrzała na nich, po czym wróciła do zabawy.
- Chcielibyście jeszcze dzieci?- zapytała Nina.
- Tak i to nawet bardzo. Zawsze chcieliśmy mieć parkę. Więc brakuje nam tylko chłopczyka, ale chcemy, żeby Ash podrosła.
- Dokładnie.- zgodził się z nią Liam.- Tak czy siak najpierw miał być chłopczyk, ale cieszymy się, że nam się urodziła zdrowa córeczka, bo to najważniejsze.
- A ty?- zapytała Mia, brunetki.
- Ja zawsze marzyłam o dwóch synach i córce. Na razie chcę wziąć ślub, a później myśleć o dzieciach.- wzruszyła ramionami.
Popatrzyły się na mnie, wyczekując odpowiedzi. Przewróciłam oczami, po czym oparłam się o blat
- Mia znasz mnie nie od dziś.- westchnęłam.- Nigdy nie myślałam o dzieciach.
-Dlaczego?- zapytała Nina, zdziwiona moją odpowiedzią.
Westchnęłam i wzruszyłam ramionami, bo na prawdę nie wiedziałam.
- Nie miałaś nigdy chłopaka?
-Miałam.
- Miałaś i nie myślałaś z nim o przyszłości, dzieciach, domu?
- Nie.
- To chore.- prychnęła.
- Nie sądzę.- odwróciłam się w jej stronę.- Nigdy przy żadnym nie czułam się tak, jak przy Paulu. Nie czułam, że to ten, z którym chcę spędzić całe swoje życie i moje "Kocham Cię" zawsze było kłamstwem. Dopiero przy nim wiem, że chcę z nim spędzić resztę życia i teraz mówię szczerze, że go kocham, pomimo takiego krótkiego czasu, który się znamy.