Rozdział 23 - Szary oznacza starość?

40 9 3
                                    

- Oddaj kluczyki - mruknąłem już z lekka wkurwiony, że zapomniałem o tak ważnej rzeczy, zanim zasnąłem na kierownicy.

Dominika spojrzała na mnie z uniesioną brwią.

- Dobrze wiem, że je masz. Nie zgrywaj się - rosła we mnie złość, bo dopiero teraz zdawałem sobie sprawę, jakie przykre rzeczy popełniłem.

Odszedłem dobrowolnie z drużyny siatkarskiej, która stanowiła dla mnie drugi dom.

Rzuciłem jak szmatę kiedyś cenną marynarkę z logiem Nekomy.

Zerwałem z Jessicą, ale to akurat pocieszająca wiadomość.

- Masz - rzuciła mi kluczyki i bez słowa zapięła pasy bezpieczeństwa.

- Wielkie dzięki - syknąłem i uruchomiłem pojazd.

- Ależ nie ma za co - odpowiedziała równie sarkastycznie, przez co mój poziom złości drastycznie się podniósł.

Irytowało mnie już totalnie wszystko i w końcu wybuchłem.

- Musisz ciągle pakować się w kłopoty?! - ruszyłem z piskiem opon i zbyt gwałtownie skręciłem kierownicą. - Nie możesz po prostu oddalić się od problemów i przede wszystkim od Jess? Dobrze wiesz, że cię nienawidzi, a mimo to sama pchasz się jej w ramiona!

- Nie pcham się jej w ramiona, tylko... - automatycznie jej przerwałem.

- A właśnie, że to robisz! Sprowadzasz na siebie specjalnie nieszczęście, a wiesz, jakie są tego konsekwencje! Jesteś nierozważna! - zmieniłem bieg, gdy tylko koła samochodowe dotknęły asfaltu. - Nie wiadomo, kiedy ktoś może zrobić ci krzywdę! Nie zawsze będziemy z tyłu ciebie, żeby ci pomóc! Zrozum to! Nie będę cię niańczył, tylko dlatego, że ta psychopatka Jess może znowu będzie chciała cię pobić!

- Nie chcę, żebyś mnie niańczył... - znów jej przerwałem.

- To może bądź bardziej odpowiedzialna i nie stwarzaj kłopotów sobie i nam?! - z nerwów trzęsły mi się ręce, przez co z całej siły ściskałem kierownicę.

Miałem ochotę zatrzasnąć się w siłowni w piwnicy naszego domu i bić tak długo worek treningowy, aż stracę wszystkie siły. Adrenalina niemal we mnie buzowała, przez co powoli przestawałem zwracać uwagę, jakie słowa kierowałem ku Dominice i jakim tonem mówiłem.

- To irytujące, że ostatnio wszystko kręci się wokoło ciebie i któryś z nas musi ryzykować własną dupę, żeby złagodzić konsekwencje twoich czynów! Weź się w garść! Mamy dosyć własnych spraw na głowie...

- Posłuchaj...

- Nie, to ty posłuchaj! Przestań zachowywać się jak dziecko i postępuj dorośle! - westchnąłem krótko. - To przez ciebie wszystko się zaczęło...

- Nie zachowuję się jak dziecko! Przestań mnie ciągle krytykować! Sam dokonałeś złych wyborów i teraz za nie odpowiadasz! - Dominika nie pozwoliła mi przerwać po raz trzeci, ale mimo to odpowiedziałem jeszcze głośniej.

- Co ty możesz o mnie wiedzieć! To moja sprawa! Nie wpierdalaj się w nie swoje życie!

- A właśnie, że będę! Mieszkamy w tym samym domu, więc mam prawo wiedzieć, co się z wami dzieje!

- Nie musisz tego wiedzieć! Widzisz, do czego to doprowadziło?! Widzisz?! - rzuciłem jej wkurwione spojrzenie na parę sekund. - Przez ciebie to wszystko się zaczęło! Przez twój głupi przyjazd! Nie powinnaś w ogóle tutaj mieszkać!

Dom pełen idiotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz