Zamurowało mnie.
- O nie, o nie, o nie!
W jego głosie słychać było panikę. Ogromną panikę.
- Stół! Szybko!
Przyciągneliśmy z prędkością światła stół i ustawiliśmy go pod drzwiami, zagradzając wejście.
Nagle Cole podszedł do mnie. Otoczył mnie ramionami tak mocno, jakby bał się, że mogę zniknąć.
- Policja! Otwierać!
Służby próbują wywarzyć drzwi. Niestety im się udaje. My nadal stoimy przytuleni. Cieszymy się własną obecnością.
Jednak cała ta sytuacja ma swoją gorszą stronę... To przerażające. Przerażające jest to, jak ten chłopak na mnie działa. Przerażające jest to, że mnie porwał. Przerażające jest to, że moje serce chce wyskoczyć mi z piersi, gdy go widzę.
Czuję jak policjanci próbują nas rozdzielić. Ciągną mnie w talii. Są silniejsi. Trzymają mnie z całych sił. Zerkam kątem oka na Cole'a. Zakładają mu kajdanki i wychodzą z nim z pomieszczenia.
- Nie! Proszę! Puśćcie mnie! Błagam!
Szarpię się. Krzyczę. Na nic...
Gdy policjanci zapakowali Cole'a do radiowozu, mężczyźni, którzy kurczowo mnie trzymali powoli rozluźniają swój chwyt. Podchodzę do jednego z plastikowych krzeseł i opadam na nie. Opieram głowę o ścianę i staram się powstrzymać łzy...
- Emily. Nazywam się Mark, a to jest Ben. Zostałaś porwana. Twoja mama zgłosiła zaginięcie tydzień temu. Na szczęście udało nam się ciebie odnaleźć. - W pewnym momencie policjant podchodzi i patrzy mi się głęboko w oczy - Czy znałaś tego chłopaka przed porwaniem?
Żołądek podchodzi mi do gardła. Przecieram twarz rękoma.
- Z widzenia - odpowiedziałam cicho i krótko.
- Dobrze, zatem kiedy i gdzie ostatni raz go widziałaś?
- Szkoła...
- Mhm. Był dla ciebie kimś więcej niż kolegą?
Poczułam suchość w ustach. "Kimś więcej niż kolegą"... Nie jestem w stanie określić naszej relacji. Moje ciało jednak temu przeczy...
Wzruszam ramionami.
- Okej. Emily? Powiesz mi co się działo podczas porwania?
Zamknęłam na chwilę powieki. Poczułam całym ciałem sytuacje sprzed tygodnia. Przygryzam wargę...
- To nie było zwykle porwanie...
Spojrzałam się na policjanta oczami pełnymi łez.
- Zatem, jak ono wyglądało?
Przełykam głośno ślinę.
- Był taki... czuły, opiekuńczy... Jednak w jego oczach widziałam dużo bólu... rozpaczy.
Mężczyzna wydaje się zdezorientowany. Spojrzał przez ramię na Bena, po czym znów odwrócił się do mnie.
- W porządku. Emily, szczegóły opowiesz na komisariacie.
CZYTASZ
ODERWANY PLASTER
RomanceCzasem wydaje nam się, że wiemy wszystko na temat naszej przeszłości... A może jednak nie wiemy? Tamte chwile szybko zostają zatarte. Zapominamy o tym co było. Może i dobrze? Albo i nie... Wydarzenia wracają z podwójną siłą. Niosą ze sobą szczęście...