Rozdział 87

52 1 0
                                    

Larissa

— Na pewno już dobrze się czujesz? Nie wolisz zostać w domu, skarbie? — pyta troskliwie mama.

— Na pewno. Po prostu byłam trochę zmęczona.

— No dobrze. Ale zjedz śniadanie do końca. — prosi, a ja kiwam głową, choć wiem, że i tak nic więcej nie przełknę.

Siedzę przy stole i nadal grzebię łyżką w owsiance, kiedy mama całuje mnie we włosy i w pośpiechu wychodzi z domu.

Niedługo po jej wyjściu, do kuchni zagląda Logan. Chłopak ma na sobie dresowe spodnie i szary t-shirt, a jego jasne włosy są potargane.

Bezmyślnie gapię się, jak otwiera lodówkę i wyciąga z niej karton mleka.
Przechyla go i wypija chyba połowę zawartości wprost z opakowania.

Fuj.

Na szczęście braciszek opróżnia karton do cna i wyrzuca go do śmieci.

Zazwyczaj bardzo mnie to denerwuje, gdy chłopak nie korzysta ze szklanek i odkłada produkty z namiastką swojej śliny z powrotem do lodówki.

Ale gdyby dzisiaj to zrobił, chyba by mnie to obeszło.

Logan wreszcie odwraca głowę w bok i spogląda na mnie ze zdziwieniem.

— Co ty taka nieżywa?

Nie odpowiadam, tylko odsuwam miskę z zimną już papką.

Całą niedzielę przeleżałam w łóżku, zwinięta w kłębek z pudełkiem chusteczek higienicznych i paczką truflowych czekoladek, których szczerze nienawidzę. Ale w domu nie było już żadnych innych słodyczy, najbliższy otwarty sklep znajdował się na stacji benzynowej i nawet nie ośmielałam się kogokolwiek prosić o pomoc.

A poza tym, napychając się tym paskudztwem, chciałam w pewnym stopniu ulokować przyczyny mojego złego samopoczucia w innym miejscu.

Mamie powiedziałam, że jestem niewyspana i po prostu nie najlepiej się czuję, dlatego zostanę w swoim pokoju.

Próbowałam dzwonić do Iana, ale wciąż włączała się poczta głosowa, więc po czternastym rozłączeniu zrezygnowałam.

Kate chciała przyjechać i coś ze mną zrobić, ale jej odmówiłam.
Wolałam pobyć jakiś czas sama.
Nie mialam ochoty na zajadanie się lodami przed trzecim już z kolei filmem romantycznym.

Gdybym to robiła, na kilka godzin koncentrowałabym się na miłosnych problemach bohaterów.

Tymczasem ja miałam własne.

I na nic zdało by się ich chwilowe wygłuszanie, ponieważ nie dało się o nich tak naprawdę zapomnieć.

— Rozwodzicie się z Ianem czy co? — rzuca niby w żartach, niczego nieświadomy blondyn. Ale gdy dostrzega moją minę natychmiast przestaje się śmiać. — Hej, co jest? Ja tylko żartowałem...

Chłopak powoli do mnie podchodzi, a ja mrugam kilkakrotnie oczami, aby znowu nie zwilgotniały.

Lar panuj nad sobą!

Jeśli na każdą wzmiankę o nim będziesz tak reagować, nie dotrwasz dzisiaj nawet pierwszej lekcji w szkole.

— Ty płaczesz? — Kręcę głową.

— Nie.

— Nie potrafisz kłamać.

Jakoś do tej pory mi się to udawało.

Logan urywa kawałek ręcznika papierowego i mi go wręcza.
Wycieram delikatnie kąciki oczu i nos, a brat kuca przy mnie i bierze mnie za ręce.

Never doubt in UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz