Gdy w czwórkę wracałyśmy z obiadu, nie mogłam powstrzymać ogarniającego mnie przerażenia na samą myśl o tym, co czeka nas tej nocy.
Ugh, dlaczego, do cholery, byłam na tyle głupia, żeby zgodzić się na ten głupi pomysł z horrorem?
— Aniu... — pisnęła cicho blada Ruby. — Chyba zaraz zemdleję.
Tillie jedynie przewróciła oczami i zaczęła jęczeć.
— Chodź, jeśli mamy udowodnić chłopakom, że jesteśmy tak samo odważne, jak oni, to musimy wytrzymać ten cały film. Osobiście, jestem bardzo podekscytowana, ale wy trzy musicie starać się obejrzeć całość!
Kiwnęłam głową zdeterminowana i zacisnęłam zęby, mentalnie przysięgając sobie, że nie cofnę się przed udowodnieniem mojej siły Gilbertowi.
— Przebierzmy się — zaproponowała Diana, wyglądając na jeszcze bardziej przerażoną niż jeszcze sekundę temu.
— Okej. — Przytaknęłam.
W ciągu następnych pięciu minut wszystkie przebrałyśmy się w piżamy. Narzuciłam na siebie ogromną żółtą bluzę z kapturem, którą kupiłam w męskim dziale Walmartu i która sięgała mi do połowy uda, czarne szorty od piżamy oraz czarno—białe zakolanówki.
Czując wyjątkową przytulność i bezpieczeństwo, usiadłam na łóżku, by związać włosy w kucyka. Ruby przebrała się w dopasowane do siebie koszulkę i szorty w różowe kwiatki. Diana miała na sobie liliowy sweter i luźne białe spodnie. Tillie, podobnie jak ja, założyła ogromny sweter i za duże zielone spodnie.
Gdy założyłyśmy najwygodniejsze pary skarpetek, jakie tylko posiadałyśmy, rozległo się pukanie do drzwi.
Ruby od razu zaczęła trząść się ze strachu i wepchnęła twarz w poduszkę. Byłam jedyną odważną osobą, więc podeszłam do drzwi, otwierając drzwi chłopakom, którzy również mieli na sobie piżamy. Karol, Moody i Gilbert mieli na sobie podobne ubrania — zwykłe spodnie od piżamy i koszulki. Nie mogłam nie zauważyć, że koszulka Gilberta opina jego tułów, podkreślając każdy mięsień. Gdy tylko poczułam, że zaczynam wariować, odwróciłam od niego wzrok i zobaczyłam, że Jerry ma na sobie sweter z długim rękawem i parę wyjątkowo dużych spodni.
Co za dziwak.
Kiedy już miałam ich wpuścić, nagle zauważyłam, że Cole ma na sobie dużą bluzę z kapturem, taką samą jak moja. W sumie to była identyczna!
— Hej, ukradłeś mi bluzę! — zawołałam.
Uniósł ręce w geście obronnym.
— To nie moja wina, że robisz zakupy w dziale męskim, zamiast kobiecym.
Pozostali chłopcy zaśmiali się z moich nawyków zakupowych, a następnie weszli do pokoju, by zobaczyć nasze dzieło. Przesunęłyśmy łóżka najbliżej ścian, jak tylko się dało, a następnie utworzyłyśmy na podłodze przytulny kącik z mnóstwem koców, poduszek i pościeli. Na samym końcu stał telewizor zapewniony nam przez hotel, na którym już odpaliłyśmy Netflixa.
— Woah. — Odetchnął Moody. — Przeszłyście same siebie.
Prychnęłam na jego słowa.
— Ruby i Diana zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby ten film był jak najbardziej „wygodny".
Jerry posłał uśmiech blondynce, która aktualnie była wciśnięta w sam kąt swojego łóżka z poduszką zasłaniającą jej twarz. Podszedł do jej posłania, po czym wszedł na dwa stopnie drabinki, by nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
— Zejdź na dół, piękna. Ze mną będziesz bezpieczna, obiecuję. — Uśmiechnął się pocieszająco.
Nie mogłam powstrzymać się od piśnięcia, kiedy posłała mu uśmiech i z jego pomocą zeszła na podłogę.
Wtedy nastał ten niekomfortowy moment, w którym żadne z nas nie wiedziało, gdzie powinno usiąść. Razem z dziewczynami posłałyśmy sobie spojrzenia, przypominając o naszej umowie, którą zawarłyśmy tuż przed ich przyjaciel. Zgodziłyśmy się, że chwilę przed rozpoczęciem filmu, znajdziemy sobie „obrońcę", przy którym będziemy siedzieć w razie, gdybyśmy się bały.
Planowałam trzymać się blisko Cole'a, ale to stawało się coraz mniej możliwe, bo uświadomiłam sobie, że odmówi i będę musiała usiąść z Moodym albo Gilbertem. Ale nie było mowy, że Tillie będzie chciała siedzieć obok Moody'ego, więc postanowiłam wybrać tego zabawnego chłopaka.
— Okej, zaklepuję Jerry'ego! — krzyknęła nagle Ruby.
— Hej, złamałaś zasady! — odkrzyknęła Diana. — Miałyśmy wybrać sobie obrońców, gdy wszyscy się na to zgodzą!
— Nie obchodzi mnie to! Jest mój, więc się odczep! — zawołała, ściskając go za ramię.
Wszyscy chłopcy wyglądali na niesamowicie zdezorientowanych przez ich nagły wybuch, dopóki Tillie im wszystkiego nie wyjaśniła.
— We czwórkę zgodziłyśmy się, że jeśli te idiotki mają przeżyć cały film, to każda musi znaleźć sobie jakiegoś „obrońcę".
Musiałam powstrzymywać się od prychnięcia, gdy wszyscy chłopcy szeroko się uśmiechnęli, wyglądając na zadowolonych z łatek „obrońców".
— Odpadam — powiedział szybko Cole, potwierdzając moje przypuszczenia. — Brońcie się same!
Potem zapadła cisza. Wszystkie błądziłyśmy po sobie wzrokowi, powoli rozpoczynając grę... Aż w końcu rzuciłyśmy się na ofiary.
— BIORĘ JERRY'EGO! — zawołała Ruby.
— ZAKLEPUJĘ KAROLA! — krzyknęła Diana, łapiąc zszokowanego chłopaka za ramię.
— ŻĄDAM MOODY'EGO — ogłosiła Tillie, wyglądając na zawstydzoną tym, że musiała przyznać, iż nie do końca go nienawidzi.
To wszystko wydarzyło się w ciągu ułamka sekundy, więc zostałam sama, a wszystkie dziewczyny posyłały mi uśmiechy. Przez ten cały czas szykowały zasadzkę, żebym musiała spędzić film przy Gilbercie.
— O... Mój... Boże... WY MAŁE, KŁAMIĄCE—
— Nie martw się, Aniu — przerwał mi Gilbert, zanim zdążyłam powiedzieć brzydkie słowo. — Obronię cię.
Owinął ramiona wokół mnie i pociągnął mnie na ziemię. Cała nasza dziewiątka usiadła na podłodze, a Tillie złapała za pilota, zajmując miejsce obok Moody'ego.
Ruby przyciągnęła kolana do swojej klatki piersiowej, a Jerry usiadł obok niej i owinął ją ramieniem, by mogła się na nim oprzeć. Z kolei przerażona Diana przerzuciła nogi przez Karola, który siedział po turecku i opierała się o jego ramię. Zarumieniony chłopak przyciągnął ją bliżej siebie, odgarniając włosy z jej twarzy.
Razem z Tillie popatrzyłyśmy na pary, a następnie na siebie i chłopaków, z którymi siedziałyśmy, po czym trochę się od nich odsunęłyśmy.
— Och, no dalej, Aniu. W końcu będziesz musiała przyjąć moją obronę. — Gilbert uśmiechnął się pod nosem i oparł o skraj mojego łóżka.
Na szczęście moje i Tillie, siedziałyśmy na skrajach koców i mogłyśmy opierać się o łóżka. To oznaczało, że nie musimy polegać wyłącznie na naszych „obrońcach".