- Dobrze, że już wróciłeś - powiedziała cicho.
Poczuła, jak dotyka jej brody i skierowuje wzrok na siebie.
- Przepraszam - powiedział. - Nie zdawałem sobie sprawy ... Przypomniałem sobie ostatni miesiąc sprzed wypadku dwa tygodnie temu. To dopiero wtedy tak naprawdę się obudziłem.
Beata skinęła głową i ponownie oparła ją na jego ramieniu.
- Rany, Marzena będzie musiała mi wystawić rachunek za ten remont - usłyszała, nieznacznie się od niego odsuwając.
Uklękła obok, przez co łatwiej mogli spoglądać na siebie, choć przez moment rozglądali się po pomieszczeniu.
- Niech Dominik jej zapłaci, bo to on zniszczył to miejsce - stwierdziła dziewczyna.
- Było aż tak źle?
- Uhm - Beata pokiwała głową, ponownie spoglądając w jego twarz. - Twój brat jest dziwny - dodała.
- Specyficzny - Tomek uśmiechnął się do niej. - Ale jest w porządku.
- Żartujesz, prawda?
- Nie - zaśmiał się. - Może nie rozmawiajmy o nim.
- Zgoda - i od razu przytuliła się do niego.
Chętnie powiedziałaby mu o tym, jak ten „porządny" gość spraszał tutaj „koleżanki", pił na umór i palił nie wiadomo co. Jednak najwyraźniej Tomek lubił go i nie chciała wyjść na kogoś, kto chce skłócić rodzinę.
- Ten łańcuszek, który nosisz - odezwała się po chwili, zauważając go na jego szyi, a przy okazji zmieniając temat. - Mogę zobaczyć? - Ponownie się odsunęła, a Tomek od razu wyjął go zza koszulki, dzięki czemu mogła przyjrzeć się medalikowi. Widniał na nim jakiś mężczyzna niosący na ramieniu dziecko.
- Zaraz - odezwała się, zdając sobie sprawę, że już kiedyś coś takiego widziała. - Czy to nie Święty Krzysztof? - Tomek przytaknął. - Patron kierowców? - dodała z niedowierzaniem.
- Ironia, co nie? To pamiątka po przyjaciółce - a widząc minę dziewczyny, uśmiechnął się i wytłumaczył. - Nie mojej - ojca. Dostałem go od niej, gdy byłem dzieckiem z okazji komunii. Bardzo lubiłem tamtą kobietę, a ojciec wkrótce po uroczystości zerwał z nią i więcej się nie spotkaliśmy.
Beata puściła medalik, a mężczyzna ponownie go schował.
- Czy to prawda, że twoja mama zginęła w wypadku? - zapytała cicho.
- Tak, ale nie takim samochodowym. Zatruła się czadem w łazience podczas kąpieli. Podobno - Tomek spojrzał ponownie na nią. - Miałem wtedy może z pięć lat, a matka ... Nie mieszkała już z nami, tylko ze swoim gachem. To w jego mieszkaniu miał miejsce ten wypadek. Zdrada nie popłaca - westchnął ciężko.
Oboje milczeli pogrążeni w swoich rozmyślaniach.
- Mam nadzieję, że ilość pecha pod każdym względem została już wyczerpana - dodał i objął ją, przygarniając do siebie, tak że i ona oplotła go dłoniami i przytuliła się do jego szyi.
- Dziękuję ci. Dziękuję za to, że mnie nie zostawiłaś. Nie uciekłaś, tylko byłaś przy mnie. Powiedziałem, że czas spędzony w śpiączce był niczym sen, ale to nie prawda. Teraz wiem ... Czuję, że byłaś wtedy przy mnie. Tylko ty do mnie przychodziłaś.
- No nie do końca.
- Nie chodzi mi o ojca czy Marzenę. Powiedz sama, spotkałaś w szpitalu jakichś moich znajomych? Kogoś, kto mnie znał? Nieprzytomny nikomu nie byłem potrzebny. Tylko tobie - powiedział i sięgnął do jej ust, całując nieustępliwie.
CZYTASZ
Swoją drogą
General FictionBeata zakochała się w Tomku od pierwszego wejrzenia. Problemem na drodze do jego serca był jednak nie tylko fakt posiadania przez niego dziewczyny, ale przede wszystkim nieśmiałość nieszczęśliwie zakochanej. Co jednak się wydarzy, gdy przewrotny los...