26 Lutego 2020
Kakashi Hatake musiał przyznać sam przed sobą, że im dłużej przebywał z pięciolatkiem, tym więcej dowiadywał się na jego temat dziwnych zachowań i reakcji, tak nieodpowiednich dla dziecka w jego wieku. Naruto nie tylko obawiał się noża, ale i broni shinobi, o czym Jounin dowiedział się, gdy przeliczał swój zapas i widział, jak chłopiec skrył się na drugim końcu pomieszczenia. Nie tylko to było niepokojące. Kiedy chciał sięgnąć po liść, który dostrzegł w blond włosach, dziecko automatycznie skuliło się, jakby w obawie przed uderzeniem. Czekały go ciężkie przeprawy i nie wiedział dlaczego, ale miał nieodparte wrażenie, że Naruto obawiał się nawet własnego cienia. Będzie musiał porozmawiać z ANBU, którzy go znaleźli i oczywiście zajrzeć do szpitala po jego kartę zdrowia.
Rozważał dłuższy czas jak to zrobić. W końcu nie zostawi Naruto samego w domu, bo jeszcze sobie coś zrobi lub, co gorsza, zniszczy. Po dłuższym rozważaniu doszedł do wniosku, że dzieciak również potrzebuje jakichś ubrań, bo oprócz tego, co przyniósł Hokage dnia poprzedniego, nie miał w sumie niczego konkretnego. Skoro miał z nim mieszkać trzy miesiące, to musieli też o to zadbać, choćby w minimalnym stopniu. Im dłużej myślał o nowym domowniku, który udawał mebel, tym mocniej docierało do niego, że potrzebuje sporo do załatwienia. Z westchnięcie spojrzał znad kawy na blondyna, który nieśmiało upijał łyk herbaty. Będzie musiał chyba najpierw zajrzeć do Hokage, a później załatwić wszystko inne.
- Naruto? - Chłopiec wbił w niego niebieskie oczy. - Musze zaraz zajrzeć do Hokage, a potem iść odwiedzić kilka miejsc. - Widział, jak mimowolnie spiął się, choć nie pokazywał żadnej emocji. - Będziesz musiał iść ze mną, bo nie mam z kim ciebie zostawić. - Dodał, a chłopiec wyraźnie się rozluźnił. - Dokończ śniadanie i wychodzimy.
Cisza powróciła, co mężczyźnie w żadnym razie nie przeszkadzało, choć czasami miewał chwilę zawahania i próbę przerwania jej, co kończyło się zawsze tak samo. Kolejną długą ciszą. Nie wiedział, jak powinien dotrzeć do chłopca. Cokolwiek nie próbował, zawsze kończyło się tym samym. Dopił kawę, niemal w tym samym czasie, co Naruto swoją herbatę. Założyli buty i otworzył drzwi z zamiarem wyjścia, stając z zaskoczeniem. Po drugiej stronie stał mężczyzna o brązowych włosach i ciemnych oczach, z blizną na nosie. Miał uniesioną rękę, jakby chciał zapukać. Zaśmiał się krótko, opuszczając ją.
- Właśnie miałem do ciebie sprawę, Kakashi. - Zerknął z ukosa na Naruto, który niepewnie wychylił się zza Jounina. - Hej Naruto. Jak się miewasz?
- On ci nie odpowie, Iruka.
- Tak wiem, słyszałem o tej sprawie. - Westchnął. - Hokage mnie przysłał. Kazał przekazać ci pieniądze dla Naruto. Pomyślał, że najpewniej braknie przydatnych rzeczy dla dziecka u ciebie.
- Zapewne. - Przyznał Hatake, odbierając pieniądze. - No to jeden przystanek z głowy.-Zerknął na Uzumaki'ego. - Naruto, to jest Iruka Umino. Za dwa lata będzie cię nauczać w szkole, jest nauczycielem.
Chłopiec wbił spojrzenie w nieznajomego, po czym spojrzał na Kakashi'ego, jakby pytał go o coś, choć słowa nie wykrztusił.
- Chyba zastanawia się, czy przyszedłem go zabrać od ciebie.
CZYTASZ
Zrodzony z Milczenia (Korekta 0%)
Fanfiction„Naruto Hatake-Uzumaki. Lubię ramen, ciszę i walkę wręcz. Wielu rzeczy nie lubię, a moje hobby to nie wasz interes. Nie szukam tu znajomych."