Na początku każdego dnia w jej oczach widziałem nienawiść. Nie dziwiło mnie to. Została sprzedana przez własnego ojca, w zamian za to, że pomogłem mu w interesach. Sam nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego swojej córce. Ale cóż.
Zakochałem się w niej gdy tylko ją ujrzałem. Musiałem ją mieć za wszelką cenę, z czysto egoistycznych pobudek.
Była najlepszą żoną jaką mógł sobie wymarzyć facet. Nie tylko dlatego, że zaspokajała moje potrzeby seksualne. Zawsze wspierała mnie w moich decyzjach, nigdy ich nie kwestionowała.
Teraz kiedy patrzę w jej oczy każdego dnia jedząc z nią śniadanie przy naszym stole, wiem, że czuje do mnie to samo co ja do niej czułem od samego początku. Zajęło jej to trochę czasu, ale zrozumiała wszystko. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem.
~•~
Tego ranka jak zawsze obudziło mnie delikatne muśnięcie warg na policzku. Przez chwilę leżałem udając, że nadal śpię żeby powtórzyła gest. Kiedy jej usta zbliżały się na powrót do mojej twarzy odwróciłem głowę tak, że pocałowała mnie w usta.
– Tom. - usłyszałem w odpowiedzi i uśmiechnąłem się w duchu.
Kochałem to zdrobnienie, ale tylko w jej ustach. Nawet wypowiadane przez moją matkę nie miało w sobie tyle uczucia.
– El, przecież wiesz, że uwielbiam cię całować.- wyjaśniłem podnosząc się do pozycji siedzącej.
– Dziś śniadanie zjesz tutaj. - powiedziała podając mi tacę z posiłkiem.
Jej spojrzenie mówiło : Wiedziałam, że zapomniałeś. Jednak ja o niczym nie zapomniałem. Tego dnia przypadała nasza 16. rocznica ślubu. Jak mógłbym zapomnieć o dniu kiedy ta piękna kobieta została moją żoną? Wszystko idealnie zaplanowałem. Za 3 godziny na naszym podjeździe miał stanąć jej wymarzony prezent. Słońce oświetlało jej twarz.
Przez chwilę obserwowałem ją. Jej ciemne włosy spływały falami na ramiona, jej zielone oczy emanowały szczęściem. Twarz próbowała mieć poważną, ale znałem ją na tyle dobrze żeby wiedzieć, że rozpiera ją radość.
– Jesteś taka śliczna, skarbie. - przyciągnąłem ją do siebie poprzednio odstawiając tacę na szafkę obok łóżka.
Posadziłem ją sobie na kolanach. Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, a języki zaczęły toczyć walkę o dominację. Moje dłonie powędrowały pod jej koszulę nocną. Moje bokserki zrobiły się za ciasne. Chyba to poczuła, bo z jej ust wydobył się cichy jęk. Nadal działała na mnie tak samo jak na początku. Zjechałem pocałunkami na jej szyję i niżej, aż do dekoltu. Podniosłem do góry koszulę żeby zobaczyć jej kształtne piersi.
– Tom, nie teraz. Ugo siedzi w kuchni. Może w każdej chwili tu wejść. - udało jej się powiedzieć między jękami rozkoszy.
– Niech tylko spróbuje. - zaśmiałem się, ale ona zdążyła już zejść.
Usiadła obok i poprawiła kosmyk włosów za ucho. Posiedziała tak chwilę i wyszła zostawiając mnie samego.
Zjadłem w spokoju śniadanie i wyszedłem z sypialni. W salonie nie było nikogo, więc wyszedłem na taras.
Ugo biegał już po ogrodzie bawiąc się z Andreą, bratem Eleny. Gdy tylko mnie zobaczył zatrzymał się i zasalutował. Odpowiedziałem mu tym samym gestem.
– Tommaso. - krzyknął w moją stronę szwagier.- Znajdziesz czas żeby zamienić ze mnie kilka zdań przed wieczornym wyjściem?
Wyjściem. Czy wyjściem można nazwać coś co zakończy się zrobieniem kilku milionów dolarów? Tak, w naszych kręgach, zdecydowanie tak.
– Może po obiedzie.
Skinął głową.
– Ugo. - zwróciłem się do syna. - Widziałeś gdzieś mamę?
Chłopak przyłożył palec do ust. Był taki podobny do swojej matki, po mnie odziedziczył tylko wzrost. Był duży jak na dziesięcioletnie dziecko.
Obejrzałem się za siebie. W kuchennym oknie stała El. Łokcie wspierała na parapecie. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w jej stronę. Gdy tylko to zauważyła schowała się.
To powinno dać mi do myślenia. Coś bardzo ją trapiło.
Kiedy wróciłem do środka stała przy stole patrząc przed siebie. Wykorzystałem sytuacje i podszedłem cicho od tyłu żeby podnieść ją do góry. Zapiszczała.
– El, widzę, że coś nie daje ci spokoju. Chcesz o tym porozmawiać? - zapytałem stawiając ją na ziemi.
– Ale nie tutaj. - pociągnęła mnie do sypialni.
Posłusznie poszedłem za nią. Rolę były dokładnie odwrotne niż podczas nocy poślubnej, wtedy to ja musiałem tam ciągnąć ją. W prawdzie i tak do niczego nie doszło, bo nie chciałem wykorzystywać jej kiedy była zrozpaczona, ale jednak.
Usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. Już wtedy powinienem stamtąd uciec.
– Więc o co chodzi? - zapytałem kładąc dłoń na jej delikatnym ramieniu.
– Tom, mam 35 lat. Chciałabym żebyś wyraził zgodę na.... - zacięła się.
– Na co? - ponagliłem ją.
– Na odstawienie pigułek. Chciałabym urodzić jeszcze jedno dziecko. - powiedziała po czym schowała głowę między uda.
Wyglądała w takiej pozycji komicznie, ale nie było mi do śmiechu. Nie mogłem zgodzić się na kolejne dziecko. Nie dlatego, że jej nie kochałem, czy nie szanowałem. W naszej Rodzinie od pokoleń panowała tradycja, że jeśli pierwszym dzieckiem będzie chłopiec, boss nie będzie miał już więcej dzieci. Gdy pierwszym dzieckiem była dziewczynka miał prawo do jeszcze jednej "próby". Nie chciałem łamać tych zasad.
– Wiesz, że to niemożliwe. - westchnąłem. - Chciałbym, ale tradycja.... - nie zdążyłem dokończyć bo mi przerwała. ONA MI PRZERWAŁA!
– A gdzie w tym wszystkim są moje potrzeby i uczucia? - w jej oczach widziałem łzy.
– Przecież wiesz, że zawsze się z nimi liczyłem, ale w takiej sytuacji nie mogę. - wściekłość za jej zachowanie sięgnęła już prawie zenitu. Modliłem się żeby nie powiedziała już ani słowa więcej.
– Chce mieć córkę, Tom. Nie obchodzi mnie twoja tradycja! Jeśli nie ty, to ktoś inny mi ją da! - krzyknęła, ale od razu zakryła dłonią usta.
Chwilę zajęło zanim przez falę złości dotarł do mnie sens jej słów. Jak ona mogła coś takiego powiedzieć.
– Wynoś się! - pokazałem na drzwi. Dłoń drżała mi z emocji. - No co się tak gapisz? Wynoś się do cholery!
Stała przyglądając mi się podczas gdy po jej brodzie kapały łzy.
– Tom, przepraszam. - rzuciła się na kolana. - Nie chciałam tego powiedzieć, nie to miałam na myśli. Przepraszam.
Podniosłem ją i wypchnąłem z pokoju.
– Nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy.
Zamknąłem za nią drzwi i padłem na łóżko. Ona nie mogła tego powiedzieć. Przecież zawsze szanowała moje wybory. - myślałem.