Od tamtego wydarzenia minęły już dwa lata i mogłobg się wydawać, że zapomniała o tej najważniejszej osobie w jej życiu, jednak nic bardziej mylnego. Każdego dnia cierpiała równie mocno, jak tamtego pamiętnego popołódnia. Jednak starała się by nikt tego nie zauważył.
Dziś odbywał się kolejny dzień kastingów. Jednak nie spodziewała się tak niezwykłej sytuacji.
Na scenę wszedł kolejny uczestnik.
- Jak się nazywasz? - Zapytał Simon.
- Nazywam się Wojtek - odpowiedział z dziwnym akcentem.
- Skąd pochodzisz? - Zapytała po chwili Demi.
- Z Polski - odpowiedział bez zająknięcia, po czym uniósł dumnie głowę do góry, tak jakby chciał powiedzieć "Jestem dumny z tego, kim jestem".
- Uhmmm... Dlaczego postanowiłeś wziąć udział w X- Factor?
- Chciałbym przypomnieć Polonii znajdującej się w Wielkiej Brytanii, iż nie mają powodu by wstydzić się własnej ojczyzny. W takiej samej sytuacji są homoseksualiści, którzy boją się do tego przyznać...
Jury patrzyło na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie byli w stanie nic powiedzieć, jedyne na co się zdobyli to delikatne skinienie głową na znak, że ma zacząć. Gdy padły pierwsze takty piosenki chłopak podniósł mikrofon do góry, a z jego ust wypłynęła niezwykła treść.
- Bo w gabinecie luster jesteśmy tacy sami, i bardzo często sami sobie zadajemy rany. Ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki. Naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.*
Szok? Niedowierzanie? Niezrozumienie? Ciężko stwierdzić, czego było więcej. Jednak nikt nie osmielił się przerwać.
- Bo w gabinecie luster jesteśmy tacy sami, i bardzo często sami sobie zadajemy rany. Ja nie dam się omamić, ludzie niby tym gardzą. Każdy z nas jest po części hipokrytą i kłamcą.*
Chociaż słowa były dla niej niezrozumiałe, miały w sobie coś pięknego i niezwykle melodyjnego. Zapragnęła zrozumieć, co znaczą te słowa. Z jednej strony porównywała je do śpiewu ptaków, natomiast z drugiej brzmiały tak nieokiełznanie. Język którym się posługiwał był twardy i brutalny, chociaż zy aby na pewno? Demetria nie była w stanie wyobrazić sobie jak mogłoby brzmieć "Kocham Cię". Zawascynowana obserwowała go, aż do końca występu.
- To było niezwykłe - odezwała się jako pierwsza. Nie mogła się powstrzymać. Chłopak nic nie odpowiedział. Jedyne co był w stanie zrobić, to delikatny, uroczy uśmiech.
- O czym był Twój tekst? - Zapytał Simon przerywając rozmyślania dziewzyny nad " zniewalającym" urokiem chłopaka i zaczęła wyczekiwać jego odpowiedzi.
- Jest o ludziach, którzy są tacy sami bez względu na narodowość, rasę, wyznanie czy orientację - odpowiedział spokojnie. Z ust nie schodził promienny uśmiech, o którym pomyślała najpiękniejszy, jednak w tej samej chwili przed oczami stanęła jej tak znana twarz.
Idealne, malinowe usta, które kochała całować. I zawsze powtarzała, że są do tego stworzone. Duże brązowe oczy wokół których znajdowały się długie, grube i gęste rzęst. Tak niesamowicie piękne, sprawiające wrażenie, jakoby nigdy nie mogły zaistnieć. Jasna karnacja, która tak magicznie kontrastowała z jej własną. Potrafiła godzinami siedzieć przyglądając się ich splecionym dłonią. Na koniec jedwabiście gładkie włosy w kolorze ciemnego blondu, w które wplatała swoje palce podczas pocałunków. Jej osobisty Anioł, o którym już nigdy nie zapomni.