Chapter Seventeenth.

115 10 4
                                    

Tymoteusz.
Wpatrywałem się w nią z wyczekiwaniem,nerwowo gryząc swoją wargę. W momencie, gdy wydawało się, że mi odpowie, drzwi od pokoju stanęły otworem i stanął w nich dyrektor szpitala. Spojrzał z lekkim zdziwieniem na stojącą jeszcze w progu Anitę. Brunetka odchrząknęła, posyłając mi ostatnie spojrzenie i opuściła pomieszczenie. Zakląłem pod nosem, kierując wściekłe spojrzenie ku dyrektorowi. Ten jedynie wzruszył ramionami i również wyszedł z mojego pokoju. Z cichym westchnieniem zerknąłem na zegarek przy łóżku i wszedłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i zamknąłem oczy.

- Kurwa! - warknąłem, uderzając pięścią w lustro. Myślałem o jej drobnym, smukłym ciele, wijącym się pode mną. Jej coraz głośniejsze jęki rozbrzmiewały mi w uszach. Zerwałem z siebie ubrania i wlazłem pod prysznic. Zimna woda orzeźwiła mój umysł i skutecznie odgoniła narastające pożądanie. Wystawiłem twarz ku słuchawce prysznicowej i uśmiechnąłem się szeroko. Po upływie kilku minut wyszedłem z kabiny, owijając ręcznikiem biodra. Wróciłem do pokoju, potrząsając mokrymi włosami.

Postanowiłem nie iść dzisiaj na śniadanie, najwyżej później skoczę do kuchni coś przekąsić. Przysiadłem do biurka, chwytając swój zeszyt z piosenkami.

Zacząłem pisać, myśląc o Anicie. W końcu przerwałem, rzucając długopis wraz z zeszytem w kąt biurka. Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju, nie mogąc przestać o niej myśleć.

Podniosłem głowę, słysząc ciche pukanie do drzwi. Z nadzieją, że to mogłaby być ona, podbiegłem do nich, po drodze niemal wywracając się o porozrzucane na podłodze rzeczy. Otworzyłem drzwi i westchnąłem nieco zawiedziony. W progu stał nie kto inny jak.. *
________________
kto stoi za drzwiami?
~Szatan.

Blurryface | Floral BugsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz