Rozdział XI

45 4 0
                                    

hejoooo
jak wam się podoba?

Rano obudziła się równo z dzwonkiem. Sapnęła i przekręciła się na bok, a następnie wyłączyła budzik jednym ruchem, dzięki czemu w pokoju zapanowała cisza.

— Palmer, wstawaj! Chyba nie chcesz się spóźnisz pierwszego dnia do pracy! — do jej uszu dobiegł krzyk przyjaciółki, która cóż, miała rację.

Wyszła z ciepłego łóżka i spojrzała na ubrania, które wybrała wczoraj, aby dziś nie marnować czasu na ich wybieranie.

Czarna spódnica przed kolano, a do tego dopasowana koszula z długim rękawem. Czarne szpilki idealnie nadawały temu stroju pazura, ku zadowoleniu Charlotte.

— Wstałam już! — odkrzyknęła po chwili, zgarnęła z szafki bieliznę, zabrała ubrania i ruszyła do łazienki. — zajmuję łazienkę!

Zamknęła za sobą drzwi i zdjęła z siebie ubrania. Wczoraj zyskała dzięki swojemu występowi oklaski, a także jak to uznał jej szef, lekko sławę. W końcu nie każdej asystentce daje się urobić dwudziestu mężczyzn.

Założyła czystą bieliznę, a później ubrania. Uważała, aby koszula nie pogniotła się lub ubrudziła. Spojrzała na odbicie w lustrze, dostrzegając tam dziewczynę, która mimo, że tego nie było widać, denerwowała się.

Umyła zęby, gdyż czuła, że nie przełknie dziś tego dnia nic. Jedynie kawa mogła postawić ją na nogi, dlatego też po rozczesniu włosów, opuściła łazienkę i skierowała się do kuchni.

— Naomi, zrobić ci kawę?! — krzyknęła, nalewając wodę do elektrycznego czajnika.

— Tak! Z dwóch łyżeczek! Dziękuję!
— odkrzyknęła.

Charlotte wstawiła czajnik na miejsce. Wydostała dwa kubki z szafki, do których wsypała po dwie łyżki czarnej sypanej kawy.

Usiadła na krześle przy stole, znajdującym się naprzeciw blatów i lodówki. Oparła się o ciemny blat stołu i czekała na przyjaciółkę i wodę, która gotowała się parę minut później.

Zielonooka przywitała się z nią i usiadła przy stole, a po chwili pod jej nos został podsunięty kubek z parującą kawą.

— Dzięki, ratujesz mi tyłek... — sapnęła, upijając trochę kawy z kubka.

— Nie ma sprawy, Naomi. — mrugnęła do niej i zajęła miejsce naprzeciw niej.

Piły w spokoju kawę, czasami dogadując sobie lub zaczynały nowy temat, aby zabić szybko płynący czas. Cóż, Charlotte tak się denerwowała, że nie sposób było temu zaradzić.

— Trzęsiesz się... — stwierdziła zielonooka, podchodząc do Charlotte. — wszystko będzie dobrze słoneczko, tylko się nie denerwuj, okej?

Pokiwała głową, nie będąc pewną, czy na pewno to był dobry pomysł, aby zatrudnić się w tej firmie.

— Ja chyba jednak się zwolnię...

— Charlotte, oszalałaś? — spytała, patrząc na nią niezrozumiale. — chciałaś mieć pracę, aby nie brać pieniędzy z konta.

Potarła twarz dłońmi, kiwając głową.

— Chodźmy, bo się spóźnimy, a nie chce podpadać Ian'owi. — odparła zielonooka i złapała za łokieć przyjaciółki.

***

— Charlotte, nie denerwuj się tak, no. — dziewczyna spojrzała na nią, gdy tak ściskała nerwowo pasek od czarnej torebki.

— A jak się wygłupiłe pierwszego dnia? — spojrzała na nią przerażonym wzrokiem.

Naomi posłała jej ostrzegawcze spojrzenie i nakazała, aby ta opuściła jej samochód, co zrobiła z lekkim ociągnięciem.

Ruszyły razem w stronę wejścia do firmy, przy którym stał masywnej postawy mężczyzna. Na jego marynarce widniał napis ochrona, co oznaczało, że szef dbał o bezpieczeństwo pracowników.

— Cześć, Jerry. — zielonooka uśmiechnęła się lekko w jego stronę, co odwzajemnił. — to Charlotte, będzie z nami od dziś pracowała.

Ciemnowłosa zbliżyła się bardziej, gdyż była trochę dalej od przyjaciółki. Uniosła niepewnie kąciki ust.

— Dzień dobry. — uśmiechnęła się nieco szerzej.

Mężczyzna wystawił jej dłoń, którą niepewnie uścisnęła. Cóż, była lekko nieśmiała, jednak przy odpowiedniej okazji potrafiła być pewna siebie.

Tak jak podczas wczorajszego spotkania, na którym miała okazję się sprawdzić.

— Jerry. — uśmiechnął się, co niezbyt pasowało do napakowanego mężczyzny. — jest pani sławna na całą firmę. — dodał, patrząc na nią z uznaniem.

Nie przyjmowała komplementów dobrze, aczkolwiek na jej policzki wpłynął rumieniec, który oboje zauważyli.

— Będziemy już iść, miłej pracy, Jerry. — ciemnowłosa ruszyła za przyjaciółką, gdy ta skierowała się do wejścia firmy.

Przełknęła ślinę.

— Czas zacząć zabawę, Palmer...

My SecretaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz