Destiny
Przewróciłam się na drugi bok, mrużąc swoje oczy przed niechcianymi promykami słońca. Jak zwykle o tej porze dnia, ledwo kontaktowałam z rzeczywistością, przez co z początku nie słyszałam dzwoniącego budzika. Stary hit One Direction wydobywał się z mojego telefonu, ruszając się jak po jakiś mocnych lekach na moim biurku. Zdenerwowana jak i zaspana, wstałam ociężale z łóżka idąc w kierunku tego ustrojstwa. Oczywiście, jak to ja, o mało co się nie zabiłam, przewracając się o stertę brudnych ubrań. Westchnęłam, obiecując sobie w myślach, że kiedyś je posprzątam. Kiedyś.
Odblokowałam telefon, zauważając od razu masę wiadomości. Zerkając na datę momentalnie uderzyłam się w czoło. No tak, piątek, czyli moje "urodziny".
Weszłam we wiadomości, czytając wszystko po kolei.
Lindsay: Wszystkiego najlepszego, idiotko! Zdrowia szczęście i chłopaka, resztę życzeń złoże w szkole 👅💋
Ethan: Najlepszego, stara! Jutro wracam, wiec obowiązkowo spotkanko! Zadzwonię po szkole 🥳
Trina: Wszystkiego najlepszego, nasza siatkareczko! Zdrowia szczęścia, fajnego chłopaka i żebyś przeżyła jakoś ten rok 😚
Travis: Wszystkiego najlepszego! 😁
Gwendolyn: Najlepszego!
Jack: Zdrowia! 🥳
Rebbeca: Wszystkiego najlepszego!
Odpisałam wszystkim na wiadomości prywatne, a życzenia z Facebooka zwyczajnie narazie zignorowałam. Co prawda przyszły one już pierwszego września, ale nigdy nie zaglądałam tam wtedy. Nie chciało mi się spędzić kolejnych półgodziny na odpisywanie na życzenia, bo tam zdecydowania znajdowało się ich więcej. Jednak i tak wciąż była dopiero siódma pięć.
Odłożyłam spowrotem telefon na stolik, udając się do toalety gdzie wykonałam codzienne czynności. Wracając, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, na co odruchowo odblokowałam iPhone'a.
Dureń Reuben: Wszystkiego najlepszego, idiotko. Widzimy się na imprezce 😉
Zszokowana, rozszerzyłam lekko swoje oczy, jednak później nimi przewróciłam. Cóż, norma.
Dureń Reuben: nie rób tak, bo ci tak zostanie 😉
Odczytałam, na co spojrzałam przez okno na jego pokój. Stał tam sobie on, bez koszulki szeroko się do mnie uśmiechając. Odwzajemniłam jego gest, chwile później pokazując mu fuck'a i zasłaniając zasłony w pokoju.
Ja: Tobie tez najlepszego, deklu
Ale jednak sześciopak to on ma.
***
Przełknęłam ostatnią łyżkę moich ukochanych Cheerosów, odkładając po chwili miskę do zlewu. Oblizałam swoje wargi, zapominając chwilowo o nałożonej na nich pomadce.
– Cholera– mruknęłam sama do siebie, szurając krzesłem.
Co jak co, ale w urodziny jednak chce ładnie wyglądać. Zgarniając telefon ze stołu, powędrowałam powoli do góry. Ustrojstwo cały czas wydawało jakieś dźwięki, zapewne z życzeniami bądź jakimiś durnymi postami na instagramie. Będąc już u góry i nakładając sobie nowa warstwę matowej pomadki, usłyszałam dzwonek do drzwi.
CZYTASZ
Simple love
Teen FictionDawno, dawno temu, a dokładnie w roku 1983, spotkały sie dwie, malutkie istotki. Czarnowłosa odrazu przypadła do gustu rudej z resztą ze wzajemnością. I tak żyły, idąc ramię w ramię przez wszystkie absurdy tego naszego świata. Miasteczko Darlington...