Hunger for some fun

5.9K 157 53
                                    

Lucyfer

- Adirael! Zaraz umrę z nudów! Zajmij mnie czymś!

Westchnąłem ciężko i opadłem na kanapę. Uprzednio nalałem do swojego kieliszka trochę wina. Powinna to być robota moich ślepo poddanych sługusów, ale obecnie byli zajęci innymi rzeczami. Czasami byłem dla nich zbyt surowy i dawałem im za dużo roboty, ale w końcu byli moimi niewolnikami i to do mnie należało ich życie.

- Już do ciebie idę, panie.

Usłyszałem głos zmęczonego Adiraela. Mężczyzna stanął przede mną w moim salonie. Spuścił głowę, po czym pokornie uklęknął. Uśmiechnąłem się na ten widok. Wprost uwielbiałem, gdy inni byli mi ulegli. To dostarczało mi takiej dzikiej i chorej satysfakcji, która przepełniała moje demoniczne ciało.

- Wiesz, dużo się ostatnio dzieje - zacząłem, upijając łyk wina. Trzymałem kieliszek niedbale w prawej dłoni, a lewą przerzuciłem przez oparcie skórzanej kanapy, na której siedziałem. Założyłem nogę na nogę i wpatrywałem się w Adiraela, który nie podnosił wzroku.

Mężczyzna był przystojny. Trafił do piekła w dzień swoich dwudziestych szóstych urodzin. Znaczyło to tyle, że w piekle czas nie płynął. Od jego śmierci minęły stulecia, ale on wciąż miał dwadzieścia sześć lat.

Adirael miał jasne włosy niczym anioł. Powinno być to obraźliwe określenie dla sługusa upadłego anioła, ale nie interesowało mnie to. Adirael służył mi dobrze. Szanowałem go. Czasami odnosiłem się do niego wulgarnie i wówczas czułem wyrzuty sumienia, ale szybko przypominałem sobie, kim tak naprawdę byłem.

A kim byłem?

Upadłym aniołem. Władcą piekła. Mężczyzną pragnącym władzy i uległości poddanych. Diabłem, który kochał sprawiać innym ból i czerpał z tego radość.

- Co mogę dla ciebie zrobić, panie? - spytał pokornie Adirael, który zauważył, że odpłynąłem.

- Spójrz się na mnie.

Mężczyzna podniósł wzrok. Jego niebieskie oczy przepełnione były strachem. Mimo tego, że Adirael był ze mną od stuleci, wciąż się mnie bał. Rozumiałem go. Adirael niejednokrotnie widział, jak znęcam się nad nowo przybyłymi do piekła ludźmi. Bał się, że coś mogłoby się mu stać, ale ja wiedziałem swoje. Nigdy nie skrzywdziłbym Adiraela i nie pozwoliłbym zrobić tego komukolwiek innemu.

Pochyliłem się nieznacznie i chwyciłem podbródek demona w dwa palce. Adirael wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Widok kogokolwiek innego w takim stanie sprawiłby mi niewyobrażalną radość, ale nie cierpiałem patrzeć na niego w tym stanie.

- Nie musisz się mnie bać. Wiesz, że nic ci nie zrobię - powiedziałem spokojnie.

- Wiem, panie. Ufam ci - odparł, przełykając ślinę.

Pogładziłem go po policzku i odsunąłem się w tył. Nie zerwałem jednak kontaktu wzrokowego z mężczyzną.

- Wracając do sedna sprawy. Ostatnio jesteście bardzo zajęci, a ja się nudzę. Nie podoba mi się to - wyjaśniłem, upijając kolejny łyk wina. - Dawno nie czułem się taki znużony, wiesz? Chciałbym coś zmienić.

- Co proponujesz, panie? - spytał, patrząc się na mnie jak na boga.

Och, nie cierpiałem tego porównania. Nie byłem żadnym bogiem. Wręcz przeciwnie. Byłem władcą piekieł. Lucyferem we własnej osobie.

- Uważasz, że miłość istnieje?

Adirael zmarszczył brwi.

- Chyba nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, panie.

Devil's PlaythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz