Rozdział 5

326 20 16
                                    

Biegłem ile sił w nogach, Po 20 minutach, byłem na miejscu. Karetka pewnie była dużo wcześniej. Podbiegłem spanikowany do recepcji. Za biurkiem siedziała dobrze mi znana Yuri-chan.

- Ty dzisiaj? Normalnie przychodzisz w piątki. - mówiąc to uśmiechnęła się do mnie.

- Ja nie do mamy. - przerwałem jej wypowiedz - Izuku Midoriya, gdzie jest?

- Wiesz, że nie mogę Ci powiedzieć jeśli nie jesteś z nim w bli... - w tym momencie jej przerwałem.

- Jestem jego chłopakiem - Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałem. Recepcjonistka była tą wiadomością zszokowana. Trudno to przyznać, ale wiedziała o mnie więcej niż mój własny ojciec. Musiała się zdziwić pierwszy raz słysząc o Midoriyi. 

- Pokój 183. - Odpowiedziała jakbym nigdy nic nie powiedział. Ukłoniłem się i pobiegłem w stronę schodów na piętro. Po chwili byłem przed białymi drzwiami z numerem 183. Już chciałem otwierać drzwi jednak ktoś mnie wyprzedził. Z drugiej strony. Uderzając mnie nimi. Złapałem się za czoło, bo własnie w to miejsce dostałem. Prawie od razu zacząłem słyszeć "przepraszam". Kiedy spojrzałem na osobę, która w tedy otworzyła drzwi zobaczyłem niziutką pielęgniarkę.

- Mogę do niego wejść? - Zapytałem się próbując wymusić na sobie mały uśmieszek.

- J-jasne, tylko jest osłabiony, więc uważaj na słowa. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Bardzo szeroko. - I przepraszam jeszcze raz. - Dodała

- Nic nie szkodzi. Dziękuje. - Odpowiedziałem po czym otworzyłem białe drzwi. Zobaczyłem za nimi zielonowłosego na wielkim białym łóżku szpitalnym. Jego wzrok od razu skierował się w moją stronę. Podszedłem do łóżka i usiadłem na małym białym stołku, tuż obok osoby, przy której nie byłem kiedy mnie potrzebował. Siedzieliśmy tak w niezręcznej ciszy, już chciałem ją przerwać jednak Izuku był szybszy.

- P-przepraszam - Za co on mnie niby przeprasza. - Mogłem cię posłuchać i nie wychodzić z domu.

- Każdemu mogło się to stać, to nie twoja wina,a poza tym chciałeś pójść po mnie, więc to moja winna mogłem nie iść do szkoły. - Izuku już chciał coś powiedzieć jednak mu na to nie pozwoliłem. - Ale to co się stało się nie ostanie, nie przejmujmy się tym. - Uśmiechnąłem się do niego na co on się delikatnie zarumienił. On wygląda tak uroczo kiedy się rumieni.

Znowu nastała cisza. Tym razem nie była, aż tak niezręczna jak poprzednia.Po chwili stwierdziłem, że zapytam go kto go pobił. Obróciłem się w jego stronę, już chciałem mówić. Jednak zauważyłem, ze zielonooki zasnął. Wygląda tak uroczo,bezbronnie. Mógłbym na niego patrzeć godzinami, a nawet wiekami. Siedziałem jeszcze jakieś 5 minut po czym stwierdziłem, że pójdę do domu, a później tu wrócę. Chciałem już wychodzić jednak pomyślałem, że mógłbym go teraz pocałować. Przecież śpi, o niczym się nie dowie. Podszedłem do niego i delikatnie musnąłem wargami jego czoło. Byłem w niebie, ale powinienem już iść odsunąłem się od obiektu moich westchnień i wyszedłem ze szpitala.

Kierowałem się w stronę mojego domu. Na szczęście 'rodzinka'  jeszcze byłą za granicą, wiec nie musiałem się tłumaczyć dlaczego mnie nie było. Byłem już w domu, pierwsze co zrobiłem to podszedłem do lodówki i poszukałem czegokolwiek co mógłbym zjeść. Jednak nic nie znalazłem, więc otworzyłem moją szafkę z zupkami i zagotowałem wodę. Oczywiście w garnku. Jeśli mogę wole nie dotykać czajników, lekarz powiedział, że mam fobię. Zawartość torebki wysypałem do miski po czym zalałem zagotowaną już wodą. Nie byłem fanem takiego jedzenia jednak nie chciało mi się iść do sklepu. 

Kiedy zjadłem zupkę chciałem odrobić lekcje, jednak przypomniało mi się, że zostawiłem plecak u Midoriyi kiedy go szukałem. Skierowałem się w stronę wyjścia z domu. Szedłem spokojnym krokiem do domu zielonookiego kiedy byłem na miejscu wziąłem swój plecak i zacząłem wracać do swojego domu. Na miejscu od razu wziąłem się za odrabianie lekcji. 

Trochę mi zajęło odrabianie lekcji. Kiedy skończyłem była 21. Stwierdziłem, że nie ma sensu już dzisiaj odwiedzać Midoriyi, a że odwiedzę go jutro zaraz po szkole. Przebrałem się w piżamę, którą kiedyś z żartów kupiła mi Momo na urodziny. Jednak mi się podobała, była wygodna. Położyłem się i zasnąłem.


Pov. Midoriya


Kiedy Shoto do mnie przyszedł od razu chciałem, żeby poszedł. Lubie go, ale było mi wstyd, że się go nie posłuchałem, przez co znowu zawracałem mu głowę. Po naszej krótkiej konwersacji, wpadłem na pomysł, że będę udawać, że zasnąłem. Wtedy pewnie sobie pójdzie. Zamknąłem oczy, Todoroki nawet nie zauważył. że ' Śpię '. Czekałem cierpliwie na jego reakcje nie zmieniając pozycji. Po chwili jednak usłyszałem jak wydaje z Siebie jakiś dźwięk. Chyba już zauważył. Słyszałem, że wstaje i kieruje się w stronę drzwi. Jednak po chwili się wrócił, zaniepokoiło mnie to, bo chciałem, żeby w końcu wyszedł. Tego co zrobił się nie spodziewałem. On mnie pocałował. Czy on coś do mnie czu..? NIE! Na pewno nie. Przecież to niemożliwe, żeby on mnie kochał. My po prostu jesteśmy przyjaciółmi tak? W sumie nigdy sobie tego nie powiedzieliśmy, a znamy się od kilku dni. Następnym razem go o to zapytam. Kiedy ja myślałem co łączy mnie z chłopakiem. On wyszedł. W końcu mogłem się ułożyć w innej pozycji. Po ułożeniu się w wygodniejszej pozycji dotknąłem opuszkami palców miejsca gdzie Todo mnie pocałował. Ciągle czułem jego miękkie usta. Chciałbym je poczuć na swoich. Znaczy o czym ja myślę? To NA PEWNO przez to, że zostałem uderzony w głowę. TAK NA PEWNO. Miałem dość moich myśli, więc stwierdziłem, że pójdę spać. Tym razem na serio.



Witam <3 

Napisałam rozdział! Cieszycie się?

Mam nadzieję, że jest nawet  chociaż trochę dobrze napisany.👌

Dziękuje, że tu jesteś  😊

Ps. Sama się dziwie, że tak szybko kolejny rozdział

Pa Pa <3

Dziękuje za 100 odczytów!

🥦🥦Dlaczego...  🥦🥦🥦 ❤️TodoDeku❤️ -wstrzymane- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz