[ 29 września ]
|
[ 2 dni 14 godzin od II morderstwa ][ DE ]
一 Belgien, coś ty tutaj nabazgrał?! 一 nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł mieć tak obrzydliwy styl pisma 一 Tak się nie łączy liter! Czy ty w ogóle w podstawówce byłeś?
一 Ej, weź przestań, najważniejsze jest, że sam się rozczytuję.
一 No to zobaczymy za kilka lat czy tak sam się rozczytasz.
Ja naprawdę próbowałem, uwierzcie mi, ja naprawdę próbowałem coś z tego zrozumieć. Nawet, jeśli te litery nie były rozwleczone po całej linijce ani nie były też wielkości okruchów, to ich nieproporcjonalność do siebie mnie wręcz wyżerała od środka. Z każdą kolejną sekundą miałem coraz większą ochotą na założenie sobie na szyję tej cholernej pętelki literki 'j', która pojawiała się równomiernie w tekście zahaczając o znaki umieszczone pod nią.
一 Nie przesadzaj już. 一 machnął na mnie ręką wymijając mnie oczyma i podszedł w moją stronę 一 Co ci mam rozczytać? Powiedz ty mi.
Wskazałem na najbardziej zabazgraną część kartki. Przejrzystość jak się patrzy, estetyka woła o pomstę.
一 Więc tutaj... Zanotowałem informacje do tego gościa, wiesz tego co ostatnio go okradli.
一 Ten co nosił spodnie palazzo w białe kwiatuszki? Tak... Zdecydowanie to był bardzo dynamiczny facet, ale widać, że miał coś z deklem-
一 Nie, nie. Nie ten! 一 wziął swoją kartkę do ręki i zaczął niebezpiecznie gestykulować dłońmi 一 Ten drugi! Z tego co wiem, jeszcze się z nim nie widziałeś. Zapisałem tu wszystko co mogłem na jego temat usłyszeć czyli pełne imię, numer telefonu, drugi adres...
一 Do kogo jest ten drugi telefon?
一 OO ten... 一 zaczął mocniej się uśmiechać, co niepokoiło mnie w tamtym momencie 一 Taki tam losowy numer do pizzerii.
一 Nie wierzę już po prostu...
一 Dobra, spokój, może nie aż taki losowy, gościu tam pracuje 一 on jest czasami naprawdę niepoważny 一 , ale zapisałem ten numer głównie dla potrzeb własnych.
一 W porządku, nie wnikam 一 bynajmniej próbowałem nie wnikać 一, ale powróćmy do tematu.
一 Tu jest jego imię.
一 Super, ale przeczytaj mi to teraz.
一 Już się robi... 一 kartkę w jego rękach przybliżył teatralnie do swoich oczu 一 Rzesz... Szeszzz... Rz? Cz?... Dobra, nie wiem jak to przeczytać.
一 A nie mówiłem? 一 w chwili wypowiedzenia tego zdania czułem się triumfalnie, ale kolejną rzeczą, która zaczęła w umyśle mi się kształtować, to jakim cudem on to w ogóle napisał, skoro pisał ze słuchu.
一 Chodzi o to, że ja wiem, co tu jest napisane, ale nie potrafię tego wymówić. 一 zaczął się usprawiedliwiać.
一 Przynajmniej tyle dobrego. Przepisz mi to, proszę na, czysto. 一 powiedziałem z załamaniem w głosie podając mu karteczkę samoprzylepną. 一 Najlepiej w jakimś podstawowym Sansie, bez szeryfów, proszę nie kursywą, bold, w sumie, ujdzie.
一 Przyjąłem, a długopis? 一 idiotycznie się uśmiechnął ściskając palcami oryginał. Głębokie bruzdy pozostawione przez długopis musiały stworzyć wypukłe punkty na drugiej stronie kartki, co prawdopodobnie teraz wykorzystywał, aby sczytać to używając alfabetu Braille'a, spryciarz.
CZYTASZ
T-T-T-Target // GerPol
FanfictionNapisałam fika dla samej siebie, bo już nie mam co czytać. To half-kryminał, więc ludzie chyba lubią takie. Więcej opisu kiedy indziej będzie.