Dzień pierwszy

288 10 1
                                    

Nowy uczeń

Dzień pierwszy - Human/school au (Su-Fin) 

----------------------------------------------

Był piękny, listopadowy poranek. Bezchmurne niebo zachęcało do spacerów, a ciepły wiatr przyjemnie rozwiewał włosy. Wszyscy cieszyli się wspaniałą pogodą, dość niespotykaną o tej porze roku. Nawet nasz bohater - Berwald Oxenstierna obudził się tego ranka w mniej przygnębiającym nastroju niż zazwyczaj. Poprzedniego dnia do późna pracował w schronisku gdzie był wolontariuszem, więc myśl o szkole nie napawała go zbytnim optymizmem. Gdy wyszedł z domu zorientował się, że ten dzień nie będzie przeciętny - sąsiadka z piętra niżej nie obrzuciła go karcącym spojrzeniem, gdy nie domknął drzwi wejściowych do klatki schodowej, a kierowca busa szkolnego przyjechał punktualnie na wyznaczony przystanek. Pozornie nic nie znaczące znaki wprowadziły Berwalda w stan dziwnego niepokoju, jakby oczekiwania na to, co stanie się niebawem. Przecież takie szczęście musiało być zwiastunem czegoś okropnego, prawda? 

Tego dnia pierwszą lekcją była matematyka. Akurat omawiali sprawdzian pisany na poprzedniej lekcji, więc chłopak nie musiał zwracać zbytniej uwagi na to co dzieje się w klasie i mógł oddać się przyjemnej drzemce. Ze snu obudził go dzwonek zwiastujący przerwę. Następną lekcją była technika. Nauczyciel polecił im skręcić meble zamówione przez dyrektorkę. Praca w parach, na dodatek na ocenę. Na szczęście dla młodego Oxenstierny osób w klasie było nie parzyście, gdyż tydzień temu Ivan z równoległej klasy odesłał do szpitala wątłego Łotysza, który jak do tej pory nie wrócił. To nie tak, że Berwald cieszył się nieszczęściem osób z klasy - po prostu przez swój groźny wyraz twarzy nie był zbytnio lubiany i zdecydowanie wolał pracę indywidualną. Szybko uwinął się z wyznaczonym zadaniem i do końca lekcji tylko siedział patrząc, jak inny rozmawiają, śmieją się i ogólnie dobrze bawią się starając się rozczytać zawiłą instrukcję. Po raz pierwszy od bardzo dawna (czyli od kiedy urwał mu się kontakt z przyjacielem z dzieciństwa - Matthiasem) poczuł dziwne przygnębienie. Coś jakby samotność, ale był zbyt dumny by przyznać to nawet przed sobą.

Kolejną lekcją była godzina wychowawcza. Ich wychowawczyni - pani Kjellsdottir spóźniała się, co było do niej nad wyraz niepodobne. Jeżeli miałabym ją opisać to powiedziałabym, że była niewielką kobietą o wielkim sercu do dzieci. Była blondynką o oczach niebieskich jak letnie niebo, choć zdarzało się (co prawda bardzo rzadko, bo cierpliwość miała niesamowitą), że w gniewie jej tęczówki przybierały barwę oceanu - oceanu wiedzy, na który każdego dnia wypływała wraz ze swoimi podopiecznymi, by niczym ojciec uczący syna wędkować, zarazić ich pasją do odkrywania świata. Pani Hakana była wspaniałą kobietą, uwielbianą przez uczniów. Znaczna część z nich zazdrościła klasie 9B wychowawczyni. Nic więc dziwnego, że część klasy zaczęła się martwić brakiem nauczycielki, która wręcz słynęła z punktualności, zwłaszcza, że nie powiadomiono ich o odwołanych zajęciach. Gdy po kwadransie zajęć drzwi do klasy otworzyły się wszyscy uczniowie odetchnęli z ulgą, lecz była to przedwczesna radość, gdyż przez próg weszła nie ich kochana wychowawczyni, a surowa pani Erika - nauczycielka fizyki i przy okazji wicedyrektorka szkoły.

- Drodzy uczniowie, wiem, że szkoła zaczęła się parę miesięcy temu, ale mam dla was wspaniałe nowiny - powiedziała z kamiennym wyrazem twarzy. - Do waszej klasy dochodzi nowy uczeń. Tino, wejdź i przedstaw się proszę. Potem usiądź na wolnym miejscu i w ciszy poczekajcie na panią Kjellsdottir - ostatnie słowa skierowała do siedzących z tyłu sali Gilberta i Alfreda, którzy zorganizowali sobie zawody w irytowaniu siedzących przed nimi Felicji i Alice.

Na słowa nauczycielki wszyscy umilkli i skierowali wzrok w stronę drzwi. Nieczęsto zdarzało się u nich w szkole przyjmować uczniów w trakcie semestru. Do sali wszedł niski blondyn o wielkich, fiołkowych oczach.

Szufladka Kredensu | Hetalia one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz