Rozdział 44

905 35 19
                                    

Dzień: 17
Temat: Historia

Dalszy ciąg powstawania mafii.

Kiedy Włochy zostały wolnym państwem, a członkowie zorganizowanej grupy przestępczej uznali, że podoba im się władza, postanowili zadbać o to, aby jak najbardziej rozwinąć swoją "szajkę". Początkowo musieli zadbać o zaufanie ludzi. Pokazać, mogą na nich polegać. Dzięki nim mogą mieć to, czego pragną. Brali za to niewiele, czasami nawet nic, tylko po to, żeby później zgarnąć bardzo dużo.

Jeżeli jakiś biedny fryzjer miał problemy z młodymi złodziejami, którzy przywłaszczali sobie wszystkie jego pieniądze, wystarczył jeden ruch ludzi mafii, by ów starzec miał spokój na wiele lat.

Jeżeli jakaś poczciwa wdowa nie była w stanie poradzić sobie finansowo, a na głowie miała kilkoro dzieci, mafia raz w miesiącu doręczała jej pieniądze na utrzymanie.

Jeżeli jakiś młodzieniec zarobił sobie ciężką pracą na nowy samochód, a owa maszyna niespodziewanie zniknęła, na następny dzień wóz na nowo stał na podjeździe.

Ludzie powtarzali sobie, że mafia jest dobra. Rozpowiadali to na około. Przez płot z sąsiadami wymieniali się dobrodziejstwami, jakie dzięki tej grupie zyskiwali. Opluwali policję i telewizję, gdy ci zaczynali mówić, jak bardzo to niebezpieczni i źli ludzie. "Państwo nam nigdy tyle nie dało, ile nam mafia dała. Policja nigdy tyle i tak szybko nie zrobiła, ile mafia zrobiła."

I tym sposobem zaczęto zwracać się do nich z poważniejszymi rzeczami.

Kiedy szpitalowi zabrakło funduszy na specjalistyczny sprzęt, a chorzy przez to przedwcześnie i niepotrzebnie umierali - mafia finansowała to.

Jeżeli jakiś poważny biznesmen nagle pogrążył się w długach i groziło mu bankructwo - mafia wyciągała pomocną dłoń.

Gdy chodziło o zamknięcie jedynej szkoły w wiosce, a dzieci czekało dojeżdżanie do innej placówki dziesiątki kilometrów, sprawiając tym samym kłopoty rodzicom - mafia służyła pomocą.

"Jak mamy to wynagrodzić?"
"Należytym szacunkiem i zaufaniem. Wręcz bezgranicznym. Gdy jednak my będziemy w potrzebie, wymagamy takiej samej bezinteresownej pomocy, na jaką my byliśmy gotowi. Oczywiście nic ponad możliwości."

Czasami mafia sprawdzała, czy faktycznie ich metoda działa. Gdy chodziło o przyjęcie pod dach rannego bandyty z ich środowiska, gdy chodziło o wyjęcie kuli, unikając dochodzenia, jakim cudem się tam znalazła, gdy trzeba było nakarmić tych, co od dawna nie byli w domu. Ludzie stanęli na wysokości zadania. Mafia triumfowała.

Poszli dalej. W końcu i kościół zwrócił się o pomoc. Miejsca dla wiernych były nagminnie okradane i niszczone przez ateistów. Duchowni odchodzili od zmysłów i chociaż z tym zwlekali, w końcu uznali, że najlepiej będzie poprosić o pomoc. Nawet jeżeli mieli ją otrzymać od takich ludzi jak członkowie grupy przestępczej. Byli tak bardzo przyparci do muru, że przystali na płaceniu datków i ochronę ludzi, od których czerpali spokój. Bo człowieka można zabić wszędzie, ale we Włoszech nikt nigdy tego nie uczyni na terenie świątyni. Bądź co bądź Włosi to w większości gorliwi katolicy. Właśnie w kościele gangsterzy mogli ukryć tych, którym faktycznie groziło poważne niebezpieczeństwo. A duchowni, choć z pewnym sceptycyzmem, przystali na tym. I nie pożałowali. Nie musząc odkupować cennych przedmiotów ani naprawiać tych uszkodzonych, do ich kieszeni zaczęło na nowo przybywać dużo pieniędzy. Na tyle dużo, że jakieś "podatki" dla przestępców to było nic.

Klara RouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz