Tak moi mili! To nie sen i nie Prima Aprilis! Ten rozdział wleciał ledwo kilka dni po poprzednim i to na dodatek w tym samym tygodniu! A teraz zapraszam do czytania.
<( ̄︶ ̄)/
Nico wraz z Luną szli niosąc Percy'ego i Clarisse do skrzydła szpitalnego.
- Jak można się tak urządzić? - wymamrotał cicho syn Hadesa i otworzył wolną ręką drzwi.
Rozległ się cichy syk alarmu z gabinetu pielęgniarki, która natychmiast wybiegła.
Gdy tylko zobaczyła mocno poszkodowaną dwójkę gryfonów ze ślizgonem była lekko zaniepokojona, ale widząc ich stan była przestraszona.
- Połóżcie ich tu - powiedziała i wskazała dwa łóżka na końcu sali i zniknęła w tylko sobie znanym miejscu.
Nico szybko i sprawnie przeniósł przyjaciela na łóżko. Tymczasem krukonka usiłowała doprowadzić córkę Aresa do łóżka starając się nie pogorszyć jej stanu.
- Jak to się stało? - szepnął Nico widząc, że dziewczyny jeszcze idą i może czegoś się dowie na ten temat.
- Mantikora - wychrypiał, a z jego ust uleciała stóżka krwi.
Chłopiec śmierci chwycił chusteczkę z szafki obok i przetarł mu twarz.- To jakim cholernym cudem Clarisse ma na sobie strzały? - spytał już zdenerwowany.
- Łowczynie - uśmiechnął się słabo i spojrzał na chłopaka, a jego oczy coraz bardziej odpływały.
Pani Pomfrey wybiegła z różnymi fiolkami w rękach i wlewała różne do dwóch szklanek. Efekt był taki, że jedna mikstura była koloru khaki, a druga podejrzanie różowa z czerwonymi plamami.
Różową ciecz podała Jacksonowi, a drugą dziewczynie, która dosłownie przed wejściem pielęgniarki ułożyła się z kilkoma jękami na łóżku.
Chłopak wypił ją z przymusu przez pana di Angelo, a Clarisse pomogła pielęgniarka i jak można było również zauważyć Luna przyszła z powodu bolącego ją palca, który był dziwnie zielony (taka baaardzo jasna zieleń) i lekko spuchnięty oraz wygięty pod kątem.
Syn Pana śmierci zasłonił kotary i przyciemnił światło tworząc sobie bezpieczne wyjście na później i ruszył na podróż cieniem.
Po chwili znajdował się w dormitorium Percy'ego i zaczął szukać jego rzeczy. Po chwili znalazł plecak i go otworzył chcąc wyjąć nektar i ambrozję.
Odsuwając suwak, ktoś otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
- Jak ty się tu dostałeś?! - wrzasnął gryfon - I co ty robisz?! - ruszył na niego biegiem.
Nico zaczął biec, a po drodze szybko wyjął z plecaka to czego szukał i wbiegł do łazienki rzucając plecak na ziemię szybko przeniósł się do skrzydła szpitalnego.
- Co do..? - urwał rudzielec widząc pustą łazienkę.
Chłopiec postrachu* zjawił się przy łóżku syna Posejdona przewracając się o zrzucając lampkę nocną (której wcześniej tu nie było), która się potłukła.
Nico poczuł jak kawałek szkła (lampka była prawie cała ze szkła) wbija mu się w ręke, gdy się podnosił. Zasyczał cicho (to piecze i te inne sprawy) i zobaczył jak Jackson uważnie mu się przygląda i cicho śmieję.
Rzucił mu karcące spojrzenie i podszedł do Clarisse. Połowę ,, pożyczonego towaru'' schował do kieszeni tak, aby nikt tego nie widział, a drugą połowę CAŁĄ podał ,,jakże pięknej wojowniczce o ciemnych włosach pochodzenia domku numer 5 w Obozie Herosów”.
Dziewczyna odrazu lepiej się poczuła, ale nie była w stanie jeszcze się ocknąć, ponieważ była dość mocno poturbowana (strzały przebiły jej mięśnie i narządy wewnętrzne** oraz uszkodziły kości).
Pan przystojny na zabój podszedł do pana koniomówcy i założył ręce na pierś uśmiechając się wrednie.
Percy spojrzał na niego lekko zamglonymi oczami, które po chwili zaczęły odzyskiwać kolor, gdy Nico wylał na niego wiadro wody, które znalazło się tu NIKT nie wie skąd.
- Dobrze panie z mieczem w długopisie łaskaw mi będziesz wytłumaczyć co mantikora tu robiła? - spytał wpychając mu do ust to co ukrył w kieszeni.
- Jej spytaj. Szłem... - zaczął mówić.
- Szedłem się mówi kretynie - upomniał go niższy chłopak.
Syn pana mórz spojrzał na niego spode łba i zaczął mówić ponownie.
- SZEDŁEM właśnie do toalety...
- To co tam robiła Clarisse? - spytał zniecierpliwiony.
- Właśnie do tego dążę - powiedział nadymając się, że nie może w spokoju nic powiedzieć - miałem iść do toalety, gdy zauważyłem jak ona - wskazał na dziewczynę na sąsiednim łóżku - i łowczynie walczą z mantikorą. Ale ta - ponownie na nią wskazał - wychylała się i trafiło ją kilka strzał. Kilka wyjęła, ale po tych dwóch już opadła.
- Dobra, ale coś ty taki pocharatany? Jeszcze nie walczyłeś- uniósł brew.
- Jak ich zobaczyłem odrazu pobiegłem do nich - westchnął - Artemidy nie było, a jej dziewczyn było tylko 3.
- To jak wy żeście to pokonali?! - krzyknął wyrzucając ręce w powietrze i opadł na krzesło obok.
- Persefona przyszła i zesłała to do podziemia i chce hodować jako swoje zwierzątko domowe i...
- Co ona robiła w Hogwarcie? - spojrzał na niego pytająco.
- No właśnie do tego zmierzam! -warknął zdenerwowany - kazała dać ci ten list - powiedział wyjmując z kieszeni BARDZO pogniecioną kopertę i ją lekko rozprostował podając koledze.
Syn Hadesa nieufnie otworzył kopertę uwcześnie oglądając ją ze wszystkich stron.
- Zabije ją. To jest po angielsku - mruknął zirytowany na co ,,pacjent” się roześmiał.
,,Słuchaj mniszku lekarski***
Proszę powiedz coś swojemu ojcu, gdyż on wszystkim rozgaduje tę bzdurę, że jestem w ciąży tylko dlatego, że przytyłam po powrocie od matki.
Persefona''
Nico zrezygnowany potarł skoronie:
- Zaraz umrę - wymamrotał chowając kartkę do kieszeni.I zniknął cieniem. Pojawił się w najbliższej sali (czytaj: schowek na miotły) do Wielkiej Sali i poszedł ba śniadanie.
Po śniadaniu wyszedł na błonia i usiadł pod bijącą wierzbą (która o dziwo nic mu nie robiła) i każdy kto przechodził niedaleko szeptał lub patrzył ze zdumieniem.
- Nico! Gdzie jesteś?! Kolego śmierci chodź tu! - krzyczał ktoś z oddali.
Nico otwierając oczy i wsłuchując się w wołania rozpoznał głos, który go wołał.
Szybko wstał i powoli używając transportu mroku (cienia) małymi i wolnymi ruchami poruszał się w stronę dormitorium Slytherin'u.
*- zaczyna mi brakować synonimów, okej? Będzie więcej zrytych synonimów nawet do innych rzeczy, gdyż piszę to w środku nocy(oraz podczas sprzątania) i mój mózg wolno pracuje =-=''
**- są jakieś narządy wewnętrzne w okolicy bioder? Lub bocznej części brzucha? (tak między biodrem a hmm... Jakby to wytłumaczyć? Chb kumacie, cn?)
***- nie pamiętam, w której książce było o tym, że Nico został zmieniony przez Persefonę w mniszka lekarskiego (czy jak to się tam nazywa), ale uznajmy, że jest już po tej akcji.
YOU ARE READING
Jackson w Hogwarcie
FanfictionPercy Jackson wyrusza wraz z trójką przyjaciół na misje do magicznej szkoły - Hogwartu. Z początku nie mogą się odnaleźć lecz z czasem zaprzyjaźniają się z wieloma osobami. Podczas ich misji jest turniej. Turniej, w którym ktoś z nich musi wziąść ud...