On sam jeszcze nie zdążył zrozumieć, że przed sobą nie miał już Malfoy'a. Jeszcze to do niego nie dotarło, a jego dłoń niebezpiecznie poderwała się do góry. Dopiero po czasie, zapewne w ostatniej chwili, zdołał się powstrzymać. Opamiętał się, wycofał, ochłonął. Czuł, jak palce Puchonki kurczowo zaciskają się wokół jego nadgarstków. Robiła to z niepewnością, strachem, może nawet przerażeniem. Zwyczajnie bała się, że jej gwałtowne wtargnięcie pomiędzy nich będzie zbyt ryzykowane, że któryś z nich, działając pod wpływem emocji, po prostu za późno dostrzeże jej obecność.

- Zgłupiałaś? - Peterson podniósł głos, gwałtownym ruchem wyrywając się z uścisku Puchonki. Był wyraźnie zdenerwowany, wkurzony nawet. Miał za złe dziewczynie, że ta się tam pojawiła. Nawet nie krył swojego poirytowania. Zdecydowanie nie był zachwycony faktem, iż ta zwyczajnie mu przeszkodziła. To jedynie upewniło ją, że Malfoy miał źle skończyć, a ona była jedyną do tego przeszkodą. - Aż tak bardzo chciałaś dostać w pysk?

- Ja zgłupiałam? Ja? - różnież się uniosła, czując rosnącą w niej irytację. Patrzyła na niego z wyraźnym wyrzutem. Stała naprzeciw niego i czuła bijącą od niego wściekłość, mając świadomość, że równie zdenerwowany chłopak stał za jej plecami. - To wy napierdalacie się pod moim domem.

- Twój kochaś sam się o to prosił. - warknął, posyłając pogardliwe spojrzenie blondynowi. Greace dostrzegła ten drobny ruch jego tęczówek, na co nieznacznie odchyliła się do tyłu, chcąc w ten sposób bardziej przysłonić stojącego z tyłu Dracona. - A teraz? Nagle potrzebuje ochrony? - prychnął nienawistnie.

- Ten sukinsyn jest zwyczajnie zazdrosny. - warknął Malfoy, płynnym ruchem wysuwając się zza pleców Puchonki. Ta wówczas uniosła dłoń, palce zaciskając na górnej części nosa. Westchnęła z irytacją, z pewnego stopnia pożałowaniem i niedowierzaniem.

- Czy wy możecie kiedyś przestać zachowywać się jak niedojrzali debile? - niemal wywarczała z poirytowaniem wyczuwalnym w głosie. Ta dwójka, postępowaniem, przypominała jej dzieci, które kłóciły się o jakąś zabawkę. To wszystko stawało się zwyczajnie coraz bardziej denerwujące. Każdy miał jakiś problem do każdego innego, a ona zdawała się znać zupełnie inną prawdę dotyczącą owych konfliktów niż pozostali.

- Może to nie my jesteśmy niedojrzali, a ty wyjątkowo naiwna. - dodał Peterson, unosząc przy tym brwi. W jego oczach błyszczały iskierki pogardy. Patrzył na nią z czymś w stylu politowania, z wyraźną wyższością. On coś wiedział albo próbował jej wmówić, że wiedział. Dostrzegała to i ten fakt jedynie bardziej ją przerażał, bo jeśli Howard był zaniepokojony, działo się coś naprawdę poważnego. - Powinnaś czasem spojrzeć na ludzi z innej strony i zobaczyć, że nie wszyscy mają dobre zamiary. Wycofaj się z tego układu nim skończysz w lochach jego własnego domu. - skierował te słowa do niej, niczym przestrogę. Jakby chciał ją ostrzec, udając jednocześnie, że temat ich rozmowy nie stał tuż obok. Jednak Peterson po chwili zwrócił głowę w kierunku Malfoy'a, spoglądając na niego z pogardą. Wyglądał, jakby chciał splunąć mu prosto w twarz. - Pieprzona marionetka Riddle'a.

- Zamknij się. - warknął Ślizgon. Te słowa zdawały się jedynie nakręcić Williamsa, który w tamtej chwili jedynie mocniej zacisnął szczękę. Greace, widząc nagłe pogorszenie stanu czarnowłosego, powoli złapała za jego dłonie, czując jak spięte były jego mięśnie. Obejmowała je, ale on wciąż pozostawał bierny, nie rozluźnił się, nie oddał uścisku. Czuła bijący od niego chłód i pewnego rodzaju powagę.

- Możecie czasem przestać być tak uprzedzeni? Już kolejna osoba wspomina o Śmierciożercach. - zarzuciła mu, jedynie mocniej zaciskając palce na dłoniach chłopaka. Wspominała w tamtej chwili postawę Harry'ego, który ostatnimi czasy był święcie przekonany o przynależności Dracona do tej grupy. Ale nie były to zwykłe podejrzenia, a chorobliwe naciskanie i próba wmówienia całemu otoczeniu swoich poglądów. Sunflower jednak pozostawała nieugięta. Bez dowodów, nie była w stanie uwierzyć w nic.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now