Stresowałam się. Stresowałam się okropnie spotkaniem z Michałem. Musiałam wymyślić dobrą wymówkę moim znajomym, że jestem w sobotę okropnie zajęta z powodu rodzinnych spraw. Teraz tylko muszę liczyć na szczęście aby nie spotkać ich przypadkiem na mieście.
Nadal nie wiem co we mnie wstąpiło, że zaproponowałam pomoc z matematyki chłopakowi. Kinga z jednej strony miała rację i cały czas przeklinałam siebie z myślach, że jej nie posłuchałam bo prędzej czy później będę tego żałować. Z drugiej strony bardzo mi zależało na utrzymaniu dobrych relacji z brunetem chociaż on zaprzeczał jakiejkolwiek rozmowy ze mną. W głębi duszy wiedziałam, że potrzebuje jeszcze trochę czasu i go przełamie. Nadal nie mogłam zrozumieć jego zachowania. Może to ono mnie tak pcha do niego? Jest to coś czego nie mogę za nic w świecie rozgryźć, odkryć jakkolwiek bardzo bym chciała. Jestem typem osoby, która jak sobie już coś postanowi to dąży do tego do końca, nawet jak konsekwencje nie są zbyt korzystne.Z lekkim zawahaniem otworzyłam drzwi kawiarni i weszłam do środka. Zauważyłam już siedzącego chłopaka przy stoliku pod ścianą, jego wzrok był skupiony na telefonie. Podeszłam nieśmiało.
- Cześć - powiedziałam.
- Cześć, siadaj. Zamówić Ci coś? - zapytał brunet, co mnie lekko zdziwiło.
- Nie spoko, zamówię sobie sama.
- Nie świruj , tracisz swój czas aby dawać mi korki więc pozwól, że zapłacę za Ciebie.- rzekł.
Jego słowa mnie conajmniej wprowadziły w zmieszanie.
- Okej... w takim razie zwykłe latte.
- Już idę zamówić - powiedział i poszedł do lady.Michał Matczak dla mnie miły?
to mija się z rzeczywistościąPatrzyłam jak chłopak zamawia i płaci. Zaczynając nerwowo gryźć policzek udałam, że patrzę w telefon i robię coś ciekawego. Gdy brunet wrócił przeszliśmy od razu do nauki.
Na początku dało się odczuć pomiędzy nami niezręczna atmosferę, ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Widziałam, że chłopak naprawdę mnie uważnie słuchał i wyrażał chęć aby poprawić swoje matematyczne umiejętności. Zadawał mi pytania, na które z chęcią odpowiadałam. Mimo, że zauważyłam dość spore braki w wiedzy bruneta stwierdziłam, że regularnymi spotkaniami jest w stanie powtórzyć i wpoić naukę.
W ten sposób minęła nam ponad godzina. Stwierdziłam, że wykorzystam w ramach przerwy czas na zaczęcie jakieś luźnej rozmowy, tym bardziej, że atmosfera sprzyjała.- Co tam u ciebie ostatnio? - zapytałam.
- Niezbyt wiele - westchnął - Czuję się jakbym utknął w środku lata, a tu się okazuje, że już październik.
- Myślisz... myślisz już co będzie dalej? jak skończymy szkołę? - ostrożnie zadałam pytanie patrząc jak chłopak podnosi swoją filiżankę z herbatą i robi duży łyk.
- Nie. Nie jestem na to mentalnie przygotowany. Wiem tylko, że chce już skończyć to wszystko, napisać maturę i już nigdy więcej się tym nie przejmować - rzekł odkładając z powrotem na stolik napój. - bo szkoła to tylko pewien etap, wiedza, która w większości nie przyda się w życiu. Pewnie każdy z nas wybierze inną drogę życia i nawet ci którzy idą na studia będą wykonywali inny zawód. Dla mnie to istna mistyfikacja uczniów i obowiązek do zaliczenia.Pierwszy raz od roku powiedział do mnie więcej zdań niż zwykle i pozwolił uczestniczyć w naszej konwersacji normalnie, bez żadnych niemiłych dogryzek. Zamieniłam się w słuch, i chciałam coraz więcej usłyszeć słów wypadających z jego ust, jakby ta okazja zdarzała się raz na kilka lat i była nie stabilna i ulotna.
Jednak szybko zapadła cisza. Niekomfortową przestrzeń wypełniała muzyka jazzowa z głośników, więc sięgałam po moje latte, niefortunnie parząc język.- Dlaczego - wyrwał mnie głos Michała - dlaczego, zaproponowałaś mi te korki? Pewnie i tak masz dużo na głowie spraw i własnych znajomych.
- Jak mam być szczera, nie wiem - odpowiedziałam, chociaż nie była to odpowiedź w pełni prawdziwa - widziałam jak się męczysz z nauką, więc zaoferowałam Ci tą pomoc. Dla mnie to też pewna forma powtórki. Nigdy takie spędzanie czasu nie jest marnowaniem go a moi znajomi mieli dzień odpoczynku ode mnie - zaśmiałam się cicho - nie jesteś obcym typem Michał, tylko moim dobrym kolegą.Chłopak uniósł na chwile wzrok patrząc mi prosto w oczy. Pierwszy raz mogłam tego ponownie doświadczyć po kilkunastu miesięcznej przerwie.
- Wiem, że jesteś uparta żebyśmy się znowu razem zaczęli przyjaźnić. - westchnął - Obiecałem sobie, że nie poruszę dzisiaj tego tematu, ale widzę bez tego się nie obędzie. Rozalia - powiedział do mnie po imieniu co obudziło mnie jeszcze bardziej i z skupieniem czekałam na to co powie. - Zbyt dużo rzeczy się wydarzyło i się dzieje żeby było tak jak dawniej. To nie wyjdzie, jesteśmy z dwóch różnych światów, mamy inne priorytety, inny styl życia, inne plany. - przerwał i się zaśmiał - to nie wyjdzie serio.
Wrócił jak gdyby nigdy nic do picia herbaty i kiwania nogą w rytm jazzowej muzyki a ja lekko zawiedziona ugryzłam się w policzek i piłam dalej kawę.
Szybko jednak moje rozczarowanie zamieniło się w złość. Jesteśmy z dwóch innych światów? Tak rozumie nasze wszystkie spotkania, rozmowy do późnych godzin, wspólne filozofie nad sensem życia i godziny śmiechu i radości? To nawet gdy pokłóciliśmy się na śmierć potrafiliśmy wrócić do siebie i pogodzić się bo byliśmy przyjaciółmi którzy byli odpowiedzialni za to co oswoili.
Jego słowa mnie doprowadziły do skraju wytrzymałości co nie było trudne przez mój bardzo wybuchowy charakter.- Michał, zmieniłeś się - rzekłam przerywając ciszę - nie jesteś tą osobą którą poznałam dwa lata temu.
- Wiem - odparł z wyrazem spokoju na twarzy. - dlatego mówiłem, że to nie wyjdzie
- Na gorsze - dokończyłam swoją wypowiedź - napewno cotygodniowe imprezy bardzo ci pomogą w nauce - powiedziałam zanim zdążyłam się ugryźć w język.
Brunet obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem.
- Wybacz, ale najwidoczniej nie wszyscy mają naukę za świętobliwą wartość bez której nie widzą życia. Dlatego też by to nie wyszło, bo się różnimy. Nie wiem po co mi zaproponowałaś te korki. Mamy inne priorytety i znajomych.Zapadła cisza. Atmosfera zrobiła się bardzo gęsta i nerwowa. Obaj przeszliśmy bezpieczną granicę, która jak czułam znowu postawiła nas w punkcie wyjścia. Nie mogłam uwierzyć, że osoba która przede mną siedzi to on, Michał. Był jak inny człowiek. Zachowanie nie pokrywało się z niczym, co dobrze znalałam. Czułam się oszołomiona i urażona. Sprawa stała się o wiele trudniejsza i poważniejsza niż myślałam.
W pewnym momencie wstałam.- Myśle, że na dzisiaj korków nam starczy - powiedziałam i rzuciłam oschłe ,,cześć" kierując się do wyjścia. Czułam jak brunet odprowadza mnie wzrokiem do drzwi.
Na moje nieszczęście na zewnątrz lało a nie miałam parasolki. Pod nosem cicho przeklnęłam i ruszyłam w stronę przystanku tramwajowego.
CZYTASZ
lipcowe słońce • mata
Fanfiction„Ogarnęła mnie ciemność, jedyne co miałem przed oczami to wspomnienie jej uśmiechu promienistego jak lipcowe słońce"