47. Byłem młodym ojcem, będę młodym dziadkiem.

2.3K 199 77
                                    


I kolejny dla was

Miłego dnia!

Harry zmarszczył brwi po wejściu do dodatkowej sypialni. W środku leżało sporo toreb na łóżku, jak i kopert na szafce nocnej.

Nagle to do niego dotarło. To były prezenty ślubne, których nie zdążyli otworzyć przez wyjazd, a potem o tym zapomnieli.

- Louis! - zawołał, dotykając jedno z opakowań.

- Co jest? - odkrzyknął alfa i momentalnie pojawił się koło męża - Och, nasze prezenty ślubne. Jakby, kompletnie zapomniałem, że mamy prezenty ze ślubu - zaśmiał się lekko.

- Mam tak samo - zaczął niepewnie otwierać pierwsze opakowanie i dorwał się do jakiejś dziwnej wazy od jednej z cioć, a koło tego leżało dwieście funtów.

Uniósł pieniądze oraz wazon ku oczom alfy.

- Która z cioć jest tak szalona? - dopytał.

- Nie mam zielonego pojęcia, ale ten wazon jest okropny i nie w naszym stylu - skrzywił się - Pieniądze za to są na wagę złota teraz - wziął banknoty i położył w jedno miejsce, aby nie zgubiły się.

- Masz całkowicie rację. W tych dwóch rzeczach - postawił porcelanowy przedmiot i spojrzał na kolejny prezent - Jest większy, pewnie ciężki. Sięgniesz? - ułożył dłoń na brzuszku.

- Jasne, że tak - postawił pudełko pomiędzy nimi - Co my tutaj mamy. Na pewno widzę kopertę. - wyciągnął biały przedmiot - Jest kartka, a w środku czterysta funtów - banknoty wypadły na pościel.

- Woah. Czekaj. Znam to pismo. To prezent od moich dziadków. Przysłali, choć nie mogli przyjechać - rozczulił się.

Harry musiał niestety zejść po nóż, żeby otworzyć pudełko, gdzie znajdował się dość dobry odkurzacz.

Brunet zachichotał na to.

- Moi dziadkowie też przesłali pieniądze - szatyn przełożył kolejną kopertę na odpowiednie miejsce - Koniecznie musimy pojechać do twoich i moich, podziękować im. To dość szalone z ich strony.

- Tak myślę. Plus oficjalnie poinformujemy innych o moim stanie - zabrali się za kolejne prezenty, typowe do wyposażenia ich domu.

Zajęło im to dość sporo czasu, jednak kompletnie tego nie czuli. Mieli pare rzeczy, które na pewno im się przydadzą i niektóre, które zastąpią te które już się zużyły.

Nie mogli powiedzieć, że nie są zadowoleni z prezentów.

- A to od Lottie i Fizzy - sięgnął po pakunek i wyjął z niego kilka par śpioszków, grzechotkę oraz parę czapeczek. Harry niemal od razu zyskał łzy w oczach.

- Są niemożliwe - pokręcił głową Louis - To chyba sugestia, że chcą być ciociami. Trochę się wstrzeliły z prezentem.

- Mhm. Są piękne. Wszystkie. Plus neutralne kolory - materiał był bardzo przyjemny dla jego palców - Pierwsze ciuszki naszego wilczka.

- Te pieniądze naprawdę nam spadły z nieba, spokojnie będziemy mogli kupić auto za moje oszczędności i przeżyjemy kolejne miesiące, a ja znajdę spokojnie pracę na teraz - odetchnął z wyczuwalną ulgą.

- Całkowita racja - podał mężowi ubranka, żeby on też je poczuł - Dobrze się złożyło, że o tym zapomnieliśmy. Plus nasz psujący się odkurzacz, nie musimy inwestować w nowy.

- Całe szczęście - wymamrotał alfa, skupiając się kompletnie na malutkich ciuszkach.

Czuły uśmiech wpłynął na jego usta, przyłożył materiał do policzka, chcąc poczuć jak miły jest.

Better Run Larry&ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz