RÓJ

201 13 3
                                    

  - Co z obiektem E375?

  - Niestety, ale pomimo początkowych dobrych rokowań, jemu również nie udało się pomyślnie przejść drugiego etapu eksperymentu. Po upływie trzech godzin wykazał silną reakcję alergiczną na podany przez nas środek. Przeciwdziałania zostały podjęte niemal natychmiastowo, jednakże pomimo starań nie udało się zniwelować objawów i nastąpił zgon.

  Zhang Yixing, mimo iż na co dzień uchodził za niemalże idealny, słownikowy wręcz przykład osoby określanej mianem „oazy spokoju", tym razem nie powstrzymał się od wypuszczenia wiązanki przekleństw, która od kilku dobrych minut cisnęła mu się na język. Gruba czerwona teczka, dotychczas spoczywająca w jego dłoniach z hałasem uderzyła o drewniany blat biurka, wzniecając w powietrze stos rozrzuconych na nim kartek. Krzesło, z którego mężczyzna podniósł się z rzadko kiedy spotykaną u siebie energią, niebezpiecznie zachwiało się na wszystkie strony, przez chwilę będąc o krok od podzielenia losu niczemu winnej dokumentacji.

 Przyglądający się wszystkiemu Byun Baekhyun ani drgnął, zdając się wykazywać zerowe zaskoczenie i jeszcze mniejszą ilość zainteresowania w związku z zaistniałą sytuacją. On i Yixing pracowali ze sobą od lat, przyjaźnili się jeszcze dłużej i Baekhyun jak nikt inny doskonale zdawał sobie sprawę, że w rzeczywistości przyjaciel tym przypisywanym mu przez wszystkich spokojem wcale nie grzeszył. O dziwo jednak zachowywanie pozorów przychodziło mu bez większego wysiłku, a Baek, gdy tylko odkrył jego prawdziwą, zaskakująco burzliwą naturę, zaczął dwoić się i troić testując granice wytrzymałości pana Zhanga, jak to przystało na prawdziwego przyjaciela.

 W trakcie ich długoletniej znajomości, podczas prywatnych spotkań w wąskim gronie znajomych, wzajemne obrzucanie się wymyślnymi wyzwiskami podczas kłótni nie było niczym niecodziennym. Kilkukrotnie doszło nawet do tego, że w powietrzu latały miotane przez chińczyka talerze, jednak w miejscu pracy Zhang Yixing zawsze pozostawał opanowany. W każdej innej sytuacji widząc wybuch starszego naukowca na terenie kompleksu laboratoryjnego, Baek z radością zbiłby mentalną piątkę z samym sobą, w myślach gratulując, że jednak udało mu się dożyć czasów, gdy oto nad tą oazą zebrały się czarne chmury. Właśnie. W każdej normalnej.

 - Jak do tego doszło?- Yixing rozpoczął nerwową wędrówkę po gabinecie, starając się odzyskać resztki opanowania — Chyba wyraźnie powiedziałem, że nie możemy sobie pozwolić na dalsze ryzyko i macie się wstrzymać z dalszymi próbami do momentu, gdy nie będziemy mieć pewności, że nie przyniosą kolejnych szkód! Kto na to zezwolił do cholery!?

 - Nie będziesz zadowolony — gdyby tylko wzrok mógł zabijać, Baek z pewnością już leżałby na posadzce bez życia — Gdy cię nie było, to Sehun przejął dowodzenie nad zespołem. Probowałem oponować, ale sam doskonale zdajesz sobie sprawę, że... Czekaj, gdzie ty idziesz, gdy do ciebie mówię!? Yixing do diabła czy możesz wreszcie...

 Potężne stalowe drzwi zatrzasnęły się z hukiem tuż za plecami starszego z naukowców, tym samym uniemożliwiając mu dosłyszenie dalszych słów przyjaciela. W głowie krążyła mu tylko jedna myśl. Znaleźć przeklętego Oh Sehuna i wypatroszyć.

 Biały, przesadnie oświetlony dziesiątkami lamp korytarz, zazwyczaj pełen zabieganych laborantów i potykających się o własne nogi stażystów, dziś świecił pustkami, co Zhang powitał z niemałą ulgą. Przypadkowa konfrontacja na środku korytarza to zdecydowanie ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę w swoim aktualnym stanie i podejrzewał, że gdyby ich zapytać, to potencjalni przypadkowi przychodnie zdecydowanie podzieliliby jego opinię. Być może dziś był jego szczęśliwy dzień i ten jeden jedyny raz los postanowił pójść mu na rękę?

 Dotarłszy do miejsca, gdzie droga rozwidlała się na trzy mniejsze i dużo węższe korytarze, chińczyk zawahał się przez chwilę. Dwie z dróg ukryte były za topornymi drzwiami pancernymi, które, jak przekonywał producent, miały pozostawać odporne nawet na ataki z użyciem najnowszej technologii w postaci dopiero co raczkujących w przemyśle zbrojeniowym, ale szybko zyskujących na popularności robotów MECHA. Chińczyk co prawda nie przyznawał tego na głos, ale szczerze powątpiewał co do ich niezniszczalności w starciu z kilku tonową maszyną i za każdym razem, gdy na nie spoglądał, miał szczerą nadzieję, że nigdy nie będzie mu dane przekonywać się o ich domniemanej niezawodności na własnej skórze.

RÓJ | Lay [One Shot]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz