Kira robiła ksero książki o Doktorach Strachu. Złapałam jeden egzemplarz i przyjrzałam się opisowi.
- Opis brzmi znajomo, co jest lekko niepokojące - powiedziałam, odkładając ksero na miejsce.
Poprawiłam swoje włosy i podeszłam so Scott'a, który wychodził z biblioteki. Nagle się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Czujesz? - zapytał.
- Co mam czuć? - dodałam, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Krew - powiedział, a ja wysiliłam mój węch i też ją poczułam.
Rozejrzałam się po bibliotece i natrafiłam na jakąś dziewczynę, która wyjmowała podpaskę z plecaka. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do McCall'a. Popchnęłam go, by się ruszył, bo zablokował wejście.
• • •
Razem ze Scott'em poszłam do szatni, by spotkać się z Theo. McCall przywitał się z chłopakiem, a ja oparłam się o szafki, bawiąc się swoim naszyjnikiem. Robiłam to dosyć często, gdy mi się nudziło, denerwowałam się.
- Wybacz, ale...niedawno dowiedziałem o Kanimie. Mam to przeczytać? - zapytał Theo, patrząc na książkę, którą Scott trzymał w ręce.
- Jeszcze nie - powiedział Scott. - Jestem na pierwszym rozdziale.
Theo podniósł wzrok z książki i spojrzał się na mnie z uśmiechem, który odwzajemniłam na ułamek sekundy. Theo przeniósł wzrok na Scott'a, dalej się uśmiechając.
- Często to robicie? - zapytał, wracając spojrzeniem do mnie.
- Co? - zapytałam, poprawiając kołnierzyk kurtki, którą miałam na sobie.
- Angażujecie się - odparł Theo.
- Chyba tak - powiedział Scott, patrząc się na mnie, a ja mimowolnie pokiwałam głową, przypominając sobie akcje, w które się angażowaliśmy.
- A autor? Jeśli o nich wiedział, może trzeba z nim pogadać? - dopytał Theo, wpatrując się w okładkę książki.
- Myśleliśmy o tym, ale to ślepa uliczka - odpowiedziałam, odchodząc od szafki i podchodząc do chłopaków.
Theo złapał książkę i zaczął się jej przyglądać.
- A ten gość? - zapytał, wskazując palcem na tekst.
- Za naukową perspektywę i spostrzeżenia, dedykuję tę książkę doktorowi Gabriel'owi Valack'owi - przeczytałam treść podziękowania, przenosząc wzrok na Scott'a.
- Znasz go? - zapytał Theo Scott'a.
- Tak - odpowiedział Scott. - I wiem gdzie możemy go znaleźć.
• • •
Podjechałam motorem pod Eichen House, gdzie czekali już na mnie Scott, Stiles, Kira i Lydia. Lydia i Kira stały przy bramie, czekając aż ktoś otworzy bramę, a chłopacy przeprowadzali interesującą rozmowę.
- Lucas, by cię zabił - powiedział Stiles, patrząc się na swojego przyjaciela. Gestykulował i chyba poruszył za bardzo ręką, bo skrzywił się lekko i później trzymał już rękę przy sobie.
- Oni nie są źli - powiedział McCall. - Oni są ofiarami. Nie powinniśmy ich zabijać - dodał, a ja spojrzałam na Stiles'a, którego coś dręczyło.
Chłopak patrzył się gdzieś indziej i zrozumiałam, że coś jest na rzeczy. Wydawał się być przejęty i zdenerwowany. Scott podszedł do bramy, która się otwierała, a ja złapałam Stiles'a za rękę. Zatrzymał się, a ja zaczęłam odbierać mu ból. Nie zadawałam żadnych pytań, ani nie odezwałam się słowem. Przyjaciel patrzył na mnie i podziękował mi skinięciem głowy. Ruszyliśmy za przyjaciółmi szybszym krokiem, by ich dogonić. Razem z Stiles'em szliśmy z tyłu, a ja rozglądałam się wokół siebie.
CZYTASZ
illicit • theo raeken
Fanfiction•••wolno pisane••• akcja zaczyna się z początkiem piątego sezonu teen wolf'a wzoruję się na serialu, dlatego niektóre sceny, cytaty mogą być takie same, ale nie muszą