Budzę się pośrodku sterty zdjęć. Tata siedzi tyłem do mnie na podłodze przy moim łóżku. Musi być po 16, skoro tata jest już w domu. Rudy mężczyzna o wesołych zielonych oczach pracuje w kawiarence w centrum, gdzie serwuje zarówno mieszkańcom jak i turystom pyszną kawę. Nawet taki antykawowiec jak ja skusi się na przyrządzany przez niego gorący napój czy malinową kawę mrożoną.
-Cześć, tato.- Daję mu znak, że się obudziłam. Obejmuję go za szyję i całuję w policzek.
-Witaj, myszko.- Zwraca się tak do mnie odkąd sięgam pamięcią. Odwraca się do mnie.- Więc już wiesz.- Wskazuje na fotografie jego autorstwa i posyła mi smutny uśmiech. Tylko on rozumiał moją stratę, gdy wyjechał Kaspian. Jako jedyny wiedział jak to jest stracić jedynego przyjaciela.
Kiwam głową i zajmuję miejsce obok niego.
-Nigdy o nim nie zapomniałaś, choć minęło już kilka lat.- Raczej stwierdza, niż pyta.
-Nie mogłabym.- Odpowiadam cicho.- Jak tobie się udało?- Pytam.
-Właściwie wcale nie zapomniałem.- Dostrzegam smutek w jego oczach, który znika tak szybko jak się pojawił.- Twoja mama zajęła jego miejsce, później również ty.- Ciągnie mnie delikatnie za nos jak małą dziewczynkę.- Sama jednak wiesz, że puste miejsce zawsze zostaje, choćbyś nie wiem jak bardzo starała się je lekceważyć. Mając cudowną przyjaciółkę, jaką jest Gabriela i tak nieskończenie w twoich myślach pojawia się Kaspian, prawda?
-Nie mogę zaprzeczyć. Gabi jest wspaniała, idealna, nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki. Nie mogę nawet pomyśleć o tym, że w moim życiu pojawiłaby się inna. To jednak nie to samo.
-On wrócił, odzyskałaś przyjaciela.- Te słowa nie spełniają swojej roli- nie mogą mnie uspokoić, nie mogą mi pomóc.
-Straciłam go dawno temu. Bezpowrotnie.
-Nic nie jest trwałe. Każdą szafę da się przesunąć, czasami potrzeba po prostu więcej zaangażowania, woli walki i siły.
-Mojej szafy dźwig, by nie udźwignął.- Tłumaczę, sceptycyzm jest nieunikniony w tej sytuacji.- On mi nie wybaczy.- Pierwsza łza spływa po moim policzku na wspomnienie wydarzenia z przeszłości.- Mimo rozwoju technologii nadal nie powstała maszyna do podróży w czasie, a obawiam się, że nic innego nie może mi pomóc.
-Zawsze byłaś optymistką, Oli.
-Zawsze istnieją wyjątki od reguły. Ten przypadek jest krytyczny i przekreślony podwójną czerwoną kreską. - Teraz moje łzy skapują swobodnie na ubranie jak krople deszczu po szybie jesienią.
-Byliście dziećmi. Teraz dojrzeliście, a Kaspian zawsze był inteligentnym chłopcem i wątpię, żeby gniewał się na ciebie dłużej, niż 5 minut. No chyba, że chciałby utrzeć ci nosa, co swoją drogą udało mu się już dawno.- Tato obejmuje mnie ramieniem i mocno przytula.
-Tato, nie masz pojęcia co mu zrobiłam.- "Gulaszowi rozpaczy" nadaję objętości. Niezmiennie nie jestem gotowa na poruszenie tego tematu. Może kiedyś uda mi się wyjaśnić wszystko Kaspiemu i zyskać jego przebaczenie.
Długą chwilę siedzimy nic nie mówiąc, aż mój głośny płacz przechodzi w ciche łkanie.
-Pamiętasz jak rozsypaliście kolorowe piłeczki na podłodze w kuchni, kiedy przyjechała ciocia Zofia z wujkiem Stanisławem i szóstką ich dzieci i śmialiście się do rozpuku, kiedy którekolwiek z nas przewracało się nie zauważając niebezpieczeństwa?- Pokazuje mi zdjęcie mamy rozmasowującej tyłek po bolesnym upadku. Śmieję się przypominając sobie dokładnie tę scenę.
-Jak mogłabym zapomnieć. Ciocia wykrzyknęła, że już więcej nas nie odwiedzą i wybiegła tak szybko, jakby gonił ją wściekły pies, a reszta rodziny tuż za nią. Słowa dotrzymała, więcej się u nas nie pojawiła.
-Mała strata.- Komentuje tata.
Nie chodzi o to, że ich nie lubiłam, byłam małą dziewczynką szukającą rozrywki wraz przyjacielem z sąsiedztwa, a przyjazd rodziny był idealną okazją do sprezentowania niewinnego żartu. Podkreślam, że nikt nie ucierpiał, nie licząc obalałych tyłków wszystkich znajdujących się tego dnia w naszym domu. Ciocię jednak najbardziej dotknął nasz żart, ponieważ bujająca w obłokach kobieta przewróciła się dwukrotnie nie biorąc lekcji z wcześniejszego upadku. Z odsieczą szybko nadszedł mąż, a następnie dzieci ratując rodziców z inwazji kulek. To zamieszanie, które Edwardowi Habasińskiemu (tacie) udało się sfotografować, wyglądało jak współpraca przy wyrywaniu tytułowej rzepki z wiersza Juliana Tuwima.
-Idziemy na szarlotkę?- Proponuje tata z szerokim uśmiechem.
-Już myślałam, że nie spytasz. - Odwzajemniam uśmiech. Deser zdecydowanie nadal służy jako łamacz serc zrozpaczonych kobiet. - Będziesz musiał jeszcze raz pomalować drzwi.- Przepraszam go wzrokiem słodkiej myszki, aby nie miał mi za złe zniszczenia jego pracy.
-Ty złośnico, ostrzegam, że będziesz mi pomagać.
-To zwiastuje problemy.
-Problemy?- Unosi śmiesznie brwi.
-We własnej osobie.- Pokazuję na siebie.
CZYTASZ
Tajna misja
Teen FictionPowrót dawnego przyjaciela. Wyrzuty sumienia. Powracające wspomnienia. Próby odzyskania zaufania. Czy naprawisz to co zniszczyłeś przed laty? Czy dostrzeżesz to, czego wcześniej nie zauważyłeś? Okładka wykonana przez @KarolajnaAna <3