Rozdział 6. Kwestia korzyści

214 14 8
                                    

Vaggie zakręciła wodę w zlewie i podeszła do mnie z wilgotną szmatką. Ostrożnie zaczęła zmywać resztki krwi z mojego ramienia. Skoncentrowałam się na naprawieniu rozdartego rękawa, walcząc, aby wyglądało to jak najbardziej podobnie do szwu Rosie. Uważając, aby na satynie nie było zmarszczek. Kiedy w końcu skończyłam, zobaczyłam, że wyszło wręcz doskonale. Odetchnęłam z ulgą, że moja sukienka nie została bardziej zniszczona.

- Wszystko dobrze? - powiedziała Vaggie z zatroskaną miną.

- Tak, poza rękawem, moja sukienka jest w porządku. - Powiedziałam z uśmiechem i dumnie pokazałam.

Vaggie przyłożyła wilgotną szmatkę do mojej twarzy i poklepała mój policzek.

- Mam na myśli twoje samopoczucie - wyjaśniła - Nigdy nie widziałam, żebyś tak reagowała, nigdy nie walczyłaś bez powodu..., chyba że jesteś pijana.

- Oczywiście, że był powód! - Powiedziałam ze zdziwieniem - Ta kobieta próbowała poniżyć pana Alastora! Swoimi kłamstwami! Naprawdę jest okropną osobą! I po tym, jak mnie uderzyła po prostu nie potrafiłam nie oddać - Vaggie spojrzała na mnie z zaciekawieniem i uśmiechnęła się ze zrozumieniem.

- Co? - spytałam nerwowo.

- Bardzo go lubisz, prawda?

Poczułam dziurę w żołądku i zimny pot spływający po plecach.

- NIE! Dlaczego tak myślisz? - Skłamałam z nerwowym uśmiechem. - Oczywiście, że nie.

- Naprawdę? - powiedziała podejrzliwie.

- On jest moim szefem, a ja tylko jego pracownicą. Niemożliwe, żebym czuła do niego coś więcej niż szacunek i była mu posłuszna.

- Cóż, wydawało mi się, że zakrwawiony nos Katie nie został uderzony przez kogoś, kto tylko szanuje szefa. - Powiedziała.

- To jest szalone, Vaggie. - Odpowiedziałam defensywnie: - Nieważne, jak uroczy, inteligentny, przystojny i jak miły jest.

Spojrzała na mnie z uniesioną brwią i rękami na biodrach. Nerwowo zacisnęłam usta unikając jej wzroku.

- Wow, naprawdę go kochasz. - powiedziała, przewracając oczami.

Próbowałam wymyśleć w głowie tysiące wymówek, ale byłam pewna, że Vaggie będzie dalej pytać, dopóki się nie przyznam. Położyłam dłonie na twarzy i jęknęłam rozpaczliwie.

- Czy jestem taka oczywista? - Powiedziałam z frustracją, przez moje ręce.

- Biorąc pod uwagę, jak na niego patrzysz, rozmawiasz z nim, rumienisz się i uderzasz kogoś, kto go obraża... No tak. - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- O nie. - Powiedziałam z zawstydzeniem.

Zrobiłam kilka kroków do tyłu i oparłam się o ścianę. Westchnęłam ciężko.

- Myślisz, że ktoś już to zauważył? - Spytałam patrząc na Vaggie z bólem. - A jeśli on już coś zauważył?

- Spokojnie, wątpię, czy ktokolwiek inny to zauważył. Z pewnością wszyscy będą postrzegać tą walkę jako akt lojalności zawodowej lub coś w tym rodzaju.

Poprawiałam sukienkę pogrążona w myślach. Byłam przerażona. A jeśli ktoś inny to zauważy? Ale przede wszystkim, bałam się, że On zauważył moje uczucia. Nie odważyłabym się powiedzieć panu Alastorowi, co do niego czuję, był w końcu właścicielem domu, w którym mieszkałam. Jeśli uzna, że zakochana w nim pracownica jest niewygodna to z pewnością poradziłby sobie bez moich usług. Krótko mówiąc, gdybym zrobiła zły ruch, skończyłoby się to odrzuceniem miłości, straceniem pracy i miejsca, w którym mieszkam. Nie jest to warte ryzyka. Odwróciłam się do lustra i spojrzałam na moje nierówne włosy. Bezradność doprowadzała mnie ponownie do łez. Tyle czasu kosztowało mnie ułożenie fryzury bez utrwalacza!

Hazbin Hotel | El TaxidermistaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz