Rozdział 45

333 20 0
                                    


Rzuciłem koszulki, które trzymałem w ręku na ziemię i niemal tupnąłem nogą. Musiałem wyglądać komicznie, bo Harry zaczął się śmiać. Spojrzałem na niego zły.

— No i z czego się śmiejesz, co? Mam ci przypomnieć co ty robiłeś wczoraj?

— Ale ja się pakowałem dzień przed wyjazdem a nie pięć godzin przed nim! — powiedział uśmiechnął się głupio. Przewróciłem oczami. — Pomóc ci?

— Siedź na swoim miejscu! Jak się ruszysz to cię zabiję!

Pokój wypełnił się jego śmiechem, ale pozostał na swoim miejscu. Szybko poskładałem koszulki i włożyłem je do walizki. Dopakowałem jeszcze trochę ubrań z trudnością zapiąłem. Rzuciłem się na łózko obok Harry'ego.

— Zbyt dobrze mi się leży wiesz? Mimo że wpadłem w ten klimat koncertowania to naprawdę mi się nie chce.

— Chcesz zawieść fanów? — Zapytał, a ja spojrzałem na niego urażony. — No co?

— Dlaczego mówisz takie rzeczy?

— Bo wiem, że na ciebie podziałają. Będziesz się bardziej starać. No wiesz, jakie psychologiczne zagrania. Masz wszystkie leki?

— Mam. Sprawdzałem parę razy. Chcę raz spróbować bez nich. Zobaczysz, uda mi się.

— Na pewno ci się uda. Może spróbujesz w Denver?

Zmieszałem się trochę, bo nie byłem pewny co do tego. Bałem się strasznie. Miałem je na uspokojenie, nic wielkiego, ale jednak pomagały. Wolałem być zabezpieczony.

— Ugh! Myślałem, że powiesz coś w stylu, że no, uda ci się, uda. A nie! Ty wyskakujesz od razu z Denver. No wiesz ty co!

— Strach trzeba przełamywać. Ja też się bałem. Cholernie się bałem, a teraz? Pokochałem to i ty też to zrobisz. Musisz tylko w siebie uwierzyć! 

Blue → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz