Rzuciłem koszulki, które trzymałem w ręku na ziemię i niemal tupnąłem nogą. Musiałem wyglądać komicznie, bo Harry zaczął się śmiać. Spojrzałem na niego zły.
— No i z czego się śmiejesz, co? Mam ci przypomnieć co ty robiłeś wczoraj?
— Ale ja się pakowałem dzień przed wyjazdem a nie pięć godzin przed nim! — powiedział uśmiechnął się głupio. Przewróciłem oczami. — Pomóc ci?
— Siedź na swoim miejscu! Jak się ruszysz to cię zabiję!
Pokój wypełnił się jego śmiechem, ale pozostał na swoim miejscu. Szybko poskładałem koszulki i włożyłem je do walizki. Dopakowałem jeszcze trochę ubrań z trudnością zapiąłem. Rzuciłem się na łózko obok Harry'ego.
— Zbyt dobrze mi się leży wiesz? Mimo że wpadłem w ten klimat koncertowania to naprawdę mi się nie chce.
— Chcesz zawieść fanów? — Zapytał, a ja spojrzałem na niego urażony. — No co?
— Dlaczego mówisz takie rzeczy?
— Bo wiem, że na ciebie podziałają. Będziesz się bardziej starać. No wiesz, jakie psychologiczne zagrania. Masz wszystkie leki?
— Mam. Sprawdzałem parę razy. Chcę raz spróbować bez nich. Zobaczysz, uda mi się.
— Na pewno ci się uda. Może spróbujesz w Denver?
Zmieszałem się trochę, bo nie byłem pewny co do tego. Bałem się strasznie. Miałem je na uspokojenie, nic wielkiego, ale jednak pomagały. Wolałem być zabezpieczony.
— Ugh! Myślałem, że powiesz coś w stylu, że no, uda ci się, uda. A nie! Ty wyskakujesz od razu z Denver. No wiesz ty co!
— Strach trzeba przełamywać. Ja też się bałem. Cholernie się bałem, a teraz? Pokochałem to i ty też to zrobisz. Musisz tylko w siebie uwierzyć!
CZYTASZ
Blue → larry ✔
FanfictionJak długo człowiek może cierpieć po stracie rodzica? Och, bardzo długo. Przekonałem się na własnej skórze jak to jest płakać z bezsilność. Dzień w dzień, noc w noc. Nikt nie umiał mi pomóc. Każda jakakolwiek wizyta kogoś w moim pokoju kończyła się...