Rozdział 18

15 2 31
                                    

'Walka samców i odwiedziny'

Skylar

Poniedziałek, 29 września

Otworzyli szkołę, więc dzisiaj niestety musiałem wstać wcześniej niż o dwunastej.

Jak wiadomo, budzik udało mi się załatwić nowy, więc wstałem o odpowiedniej porze. Szybko się ubrałem i poszedłem do kuchni. Była tam babcia i robiła naleśniki. Moja babcia jest genialna, serio. Wstaje specjalnie rano, żeby zrobić mi najlepsze żarcie do szkoły i żeby ze mną pogadać. Zawsze daje mi świetne rady. Dzisiaj na przykład opowiedziałem jej o całej sytuacji z Vivian i kanarem i jak ten chuj ją skrzywdził.

– Musisz chronić tę dziewczynę za wszelką cenę – powiedziała, gdy skończyłem opowiadać.

Uśmiechnąłem się i podziękowałem za radę. Już wiedziałem co mam zrobić.

Będę bić się z Connorem. Nie ujdzie mu to na sucho.

Długo gadałem z babcią, więc musiałem biec do szkoły. Nie opłacało mi się brać autobusu, bo mam około pięć minut na pieszo.

Na lekcjach trochę się nudziłem. Po pierwsze dlatego, że nie było Vivian. Co prawda ona nie pozwala mi z nią rozmawiać podczas lekcji, bo ona chce się skupiać na tym, co mówi nauczyciel. Więc to w sumie było bez różnicy, a przerwy zacząłem spędzać na chodzeniu po szkole, krótkich rozmowach z mijanymi osobami, no i oczywiście na przypatrywaniu się Dianie.

Jednak prawdziwa akcja stała się dopiero na przerwie między trzecią i czwartą lekcją.

Zaczęło się spokojnie. Wędrowałem w stronę klasy od angielskiego i po drodze spotkałem brata Vivian wraz z jego przyjacielem.

– Cześć – powiedziałem. – Można już odwiedzać Vivi?

– Myślę, że tak – odpowiedział. – Możesz spokojnie do niej iść po szkole. Skylar, co się wtedy wydarzyło? Wróciła w takim stanie od ciebie.

– Co? Jak to ode mnie?

– Tego dnia mówiła, że idzie się z tobą spotkać. Po paru godzinach wróciła i wiesz co dalej..

– Ale... ona nie była u mnie. Ostatni raz może ze dwa tygodnie temu? Odkąd zaczęła chodzić z Connorem to nie spotykaliśmy się za bardzo.

– Chwila, co? – wyraz twarzy Liama znacznie się pogorszył.

– Tak – powiedziałem i odwróciłem się. Zobaczyłem, że niedaleko nas stoi kanar. – O, z nim dokładnie. TY SKOŃCZONY CHUJU POŻAŁUJESZ!

Liam wytrzeszczył oczy, jego przyjaciel ciągle przyglądał się całej sytuacji od boku, a Connor spojrzał się na mnie z rozbawieniem. O jak dobrze, że wiedział, że moje słowa skierowane są do niego.

Przewrócił oczami i powrócił do rozmowy ze swoimi kolegami, ale ja nie mogłem zmarnować okazji i podszedłem do niego tak szybko, jakbym miał przymocowany odrzutowiec rakietowy do tyłka, i przyjebałem mu z pięści w twarz.

– JESTEŚ Z SIEBIE ZADOWOLONY?

Kolejne uderzenie. Tym razem też mi oddał.

– WIESZ W OGÓLE CO SIĘ Z NIĄ STAŁO? ZAPEWNE NIE WIESZ, HA OCZYWIŚCIE. LEŻY W SZPITALU. PRZEZ KOGO? PRZEZ CIEBIE! BO JESTEŚ SKOŃCZONYM POJE-

Poczułem, że ktoś mnie łapie od tyłu i odciąga od niego.

– Już spokojnie, nie zmienisz tego, co się stało, a już na pewno nie bitwą – odezwał się przyjaciel Liama, kiedy posadził mnie na podłodze, koło ściany.

Spojrzałem się kątem oka na Connora. Jego koledzy coś do niego mówili, ale on to ignorował. Jego wzrok wydawał się pusty, ale też przepełniony żalem. Po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały, więc szybko się odwróciłem.

– Dlaczego nic nie mówiła – powiedział cicho Liam, który siedział obok swojego przyjaciela. Chyba ma na imię Elliot, ale nie jestem pewien.

– Naprawdę? – zapytałem. – Nie wiedziałeś o tym?

– Nie. Cały czas jak gdzieś wychodziła, to mówiła, że idzie się z tobą spotkać... – westchnął.

– Szczerze, rozumiem ją. Gdyby ci powiedziała, nie pozwoliłbyś jej. Na pewno słyszała jakieś plotki na temat tego chłopaka, ale nie chciała w nie wierzyć, bo uwierzyła, że w końcu ktoś ją pokochał. A my jesteśmy rocznik wyżej niż on, więc tobie by musiała prędzej uwierzyć, gdybyś jej opowiedział co on odwalał przez te trzy lata odkąd chodzi do tej szkoły, niż uwierzyła Skylarowi, który zna go tylko z opowieści, a nie widział nic na żywo – powiedział Elliot do Liama. – Ale tak, to nie zmienia faktu. Powinna była ci powiedzieć o tym.

– No... w sumie prawda – powiedziałem. Miał dużo racji.

Zaczęli ze sobą gadać już normalnie, więc poczułem się trochę niezręcznie, bo nie byłem kompletnie w temacie. Odwróciłem się, żeby spojrzeć, czy Connor nadal tam stoi. Ale już go nie było. No cóż, trudno się mówi.

Na moje szczęście zadzwonił dzwonek, pożegnałem się z chłopakami i udałem się do klasy, po drodze wymyślając wymówkę, dlaczego nie zrobiłem pracy domowej.

***

Po szkole poszedłem do szpitala. Chwilę musiałem poczekać na swoją kolej, ale w końcu pani w recepcji powiedziała mi, gdzie jest Vivian.

Zanim otworzyłem drzwi, zapukałem. Nie czekałem na odpowiedź. Pociągnąłem za klamkę i z uśmiechem wkroczyłem do środka.

Twarz Vivian rozweseliła się, gdy tylko mnie zobaczyła. Odłożyłem kwiatki i misia na półce koło jej łóżka i od razu do niej podszedłem, żeby się przytulić.

– Sky, przepraszam – powiedziała cicho. – Mogłam się ciebie posłuchać.

– No mogłaś, ale już tego nie zmienisz – odpowiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – Jak się czujesz?

– Dobrze, lekarze powiedzieli, że mam niesamowite szczęście, bo nie mam wcale takich silnych tych oparzeń – powiedziała ze spokojem.

– I ile tu będziesz siedzieć?

– Mówili coś o tygodniu, a potem przenoszą mnie do szpitala psychiatrycznego, bo o to prosiłam. Tam też dalej będą mi leczyć te oparzenia oczywiście.

– Cieszę się, że się zdecydowałaś – uśmiechnąłem się. – Chociaż będzie mi ciebie brakować w szkole...

– Tobie będzie brakować towarzystwa? – zaśmiała się. – Jak ty znasz wszystkich w tej szkole, na pewno sobie poradzisz!

– No w sumie racja, ale i tak...

– Nie przesadzaj – dała mi kuksańca w ramię i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Przerwały nam otwierające się drzwi do pokoju i pojawiła się w nich pielęgniarka. Kazała mi wyjść, bo Vivian zaraz miała mieć badania, więc pożegnałem się z przyjaciółką i wyszedłem ze szpitala. 

_______
no heja dawno nie było hihi

nie byłam jakoś super mega zadowolona z tego rozdziału ale przeczytałam teraz jeszcze raz i nie jest źle idk czy to wpływ energetyków czy co

podobało sie? xdd

papa

all i wanted was to love somebodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz