XVI

539 25 16
                                    

Święta, święta i po świętach.

----23 grudnia---------------------------------------

Stella

Jadę z chłopakami ekspresem na święta. Pani Potter była tak miła, i zaprosiła mnie i Syriusza do siebie na gwiazdkę! Siedzę wtulona w czytającego Remusa orzy oknie, obok Lunatyka siedzi Peter, a na przeciwnej kanapie siedzą takie dwa głupole (czyt: Syriusz i James).

- Jak się czujesz? - spytał szeptem lunatyk. Bardzo się o mnie ostatnio troszczy.

- Dobrze, dzięki, że pytasz. - również odpowiedziałam szeptem. Po chwili zasnęłam.

Remus

Stella zasnęła, wygląda uroczo jak śpi... Remus, powtarzasz się. Przeczytałem już ponad połowę polskiej książki (w angielskim tłumaczeniu) "Pan Tadeusz". Powiem tak, szacunek się należy temu Mickiewiczowi.

- Luniek, glizdek, przyjeżdżacie do mnie na sylwestra. Żadnych dyskusji! - powiedział Potter. - Rodzice jadą do ciotki Susan, chata wolna. - dodał.

- Oczywiście, że przyjadę. Pełnie mam dopiero po świętach. Naszczęście. - powiedziałem z ulgą.

----pięć godzin później--------------------------

Stella

Jesteśmy już u państwa Potterów. Pani Potter gotuje kolację, pan Potter czyta gazetę, chłopaki śpią, a ja się rozpakowuję. Wszyscy troje śpimy w pokoju Jamesa, bo tak.

- Kolacja! - usłyszałam jak mama Jamesa nas woła.

Straciłam chłopaków z łóżka, i zanim zdążyłam usłyszeć głosy niezadowolenia wyszłam na kolację. Usiadłam na moim stałym miejscu, na pzeciwko pani Potter, obok Syriusza. Po chwili zeszły niezadowolone głupki.

----po kolacji---------------------------------------

Syriusz

- Dzieci, ubierzecie choinkę? Ja z Fleamontem musimy jeszcze pojechać  do sklepu, po kilka drobiazgów. - powiedziała pani Potter i jak mówiła tak zrobiła. Po chwili nie było jej w domu.

- Odegramy się za tą pobudkę, zobaczysz! - powiedział James do mojej siostrzyczki.

- Skoro już mi pogroziłeś idę po ozdoby. A wy przynieście choinkę, stoi obok dzwi. - i zniknęła na schodach.

Po dobrych piętnastu minutach udało nam się ustawić choinkę obok kominka. Moja siostrunia znosiła, z tego co naliczyłem, piąte pudełko ozdób.

- Najpierw zajmiemy się choinką, a potem założymy lampki na dachu, ogólnie przyozdobimy dom z zewnątrz. Tym, co zostanie udekorujemy wnętrze.

Zabraliśmy się za ubieranie choinki. Oczywiście stłukło się kilka bombek ale to norma, gdy skończyliśmy Stell powiedziała, że musi gdzieś iść.

- Pamietasz? - powiedziała gdy wróciła. Pokazała mi mały czerwony samochodzik, na którym leżała choinka.

- Nasza pierwsza rzecz kupiona od mugoli! No jasne, że pamiętam! Powiesisz? - spytałem. Pamiętam kiedy matka się spytała skąd to wzięliśmy. Powiedziałem, że leżało ja strychu w kącie.

Syriusz, ucisz siostrzyczkę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz