1. Na pokątną!

34 2 3
                                    

Hej jestem Emily. Jutro jadę z moim wujkiem i kuzynem kupić mi książki, różdżkę i szaty do Hogwartu. Jestem bardzo ciekawa jak wygląda ulica pokątna oraz kogo tam spotkam.

-Emily szybko, jedziemy na pokątną.-powiedział Cedrik.
-Już idę!-krzyknełam z wyraźną radością w głosie.

Kiedy już siedziałam razem z moim kuzynem w salonie wujek wszedł trzymając jakiś proszek na tacy
-Tato ale Emily nigdy nie podróżowała za pomocą proszku Fiuu!-krzyknął Cedrik z obużeniem w głosie.
-Spokojnie poradzi sobie przecież jutro kończy 11 lat.-powiedział wujek a następnie zwrócił się do Emily.-Musisz wrzucić trochę tego proszku do kominka, wejść do niego A potem powiedzieć ,,na pokątną". Tylko wyraźnie.
-D-dobrze.
Emily wrzuciła proszek do kominka i powiedziała ,,na pokątną". Następnie poczuła wirowanie oraz słyszała strzępki rozmów. Nagle kominek wyrzucił ją do jakiejś karczmy. Na szyldzie widniał napis ,,dziurawy kocioł". Chwilę potem z kominka wypadł Cedrik i zaczął się cały otrzepywać z pyłu. Potem spokojnie wyszedł wujek Amos.
-Synu proszę idź sobie kupić nową szatę, a ja pójdę z Emily do Gringota.
-Dobrze tato.
Chwilę później zobaczyłam przed sobą wielki budynek. Gdy weszłam do środka moje oczy ujrzały bardzo dużo nie miło wyglądających skrzatów. Wujek mi powiedział że to są gobliny. -Pani Emily Swifft chce wypłacić trochę swoich pieniędzy.- powiedział wujek podchodząc do okienka.
-Ach tak, a czy panna Swifft ma swój klucz?- zapytał goblin stojący przy okienku.
- Ależ oczywiście. Powiedział wujek Amos i wyciągną z kieszeni spodni mały srebrny kluczyk.-skrytka nr. 527.
Goblin wzią od niego kluczyk i wsiedliśmy do wagonu. Pędziliśmy z wielką przędkościoł. Najbardziej nie lubiłam zakrętów bo na nich chciało mi się wymiotować. Gdy wreszcie dojechaliśmy to zobaczyłam wielka srebrną bramę. Kiedy goblin otworzył ją za pomocą mojego klucz ujrzałam przed sobą stos galeonów i sykli. Wzięłam więc trochę wiedząc iż czeka mnie teraz podróż powrotna. Jakoś przedrfałam tą podróż. Koło Gringota czekał na nas już Cedrik z nową szatą.
- Jak Ci się podobała przejażdżka Emily?- zażartował Cedrik widząc mój wyraz twarzy.
-Już nigdy do tego nie wsiądę!-odpowiedziała Emily że złością.
-zabież ją proszę synu do Olivandera a ja zajmę się resztą.- powiedział wuj.
Słam razem z Cedrikiem przez ulicę i wreszcie znalazłam się w bardzo dziwnym sklepie.
-dzień dobry-powiedziałam kiedy Cedrik już wyszedł.-przyszłam kupić różdżkę!
-Wcale się nie dziwię.-powiedzial stary pan który wyszedł zza ścianki pełnej pudełek.- Każdy po to przychodzi. Jestem Olivander. A ty to pewnie Emily Swifft prawda?
-t-tak- odpowiedziałam niepewnie.
- to może ta? Jasny dąb i pióro feniksa. Można z nią zrobić wielkie rzeczy!- rzekł pan Olivander.- No już, machnij!
Machnełam i rozbiłam lampę stojącą w kącie.
-Nie z pewnością nie ta. Może akacjowa z kożeniem róży?
Machnełam i wyżuciłam z pudełek większość różdżek.
- Ta też nie-Mrukną pan Olivander i zaczą coś szeptać.- Ech, no to będzie ryzykowne, ale spróbójmy. Brzoza i róg jednorożca.
Nagle z góry błysneło jakieś światło.
- Nareszcie, lecz bardzo ciekawe...
-Coś się stało?- spytałam słysząc te pomruki.
-otóż ten jednorożec którego róg jest w pani różdżce miał brata którego róg był w różdżce pani matki. Już chyba musisz iść.
- tak... dziękuję i do widzenia.
-do widzenia.
W tej chwili wyszłam że sklepu i zobaczyłam wujka i Cedrika z klatką w której siedziała mała sówka śnieżna.
- Podoba ci się kuzynko?
- jest prześliczna!!!-krzyknełam
-no widzisz tato a ty chciałeś kupić jej kota.
-a jak tam różdżka Emily?- zapytał wujek Amos.
- Jak powiedział pan Olivander jest Brzozowa z rogiem jednorożca.
-Czyli typowa różdżka dla baby.- znowu zażartował Cedrik.
- Bardzo śmieszne wiesz...- powiedziała Emily ironicznie.
-dobrze o tym wiem.-odpowiedział Cedrik śmiejąc się.- I to bardzo śmieszne.
- przez jakies 5 minut Cedrik śmiał się.

Miłość Z Dwóch Domów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz