Rozdział 16

3.6K 170 75
                                    

Boris dołącza do grona trupów. Trafiam go za pierwszym razem, ale strzelam jeszcze kilkakrotnie, jakby to miało mi pomóc w pozbyciu się tego strasznego uczucia, jakim jest przeżywanie straty. Jego gębą nie przypomina twarzy, lecz sito, czy durszlak.

— Kurwa – syczę i schodzę z pola ognia. Łapię się za ranne ramię, opierając się o wielką szafę, która daje mi odrobinę schronienia. Mój wzrok mimowolnie kieruje się na martwe ciało Larysy. Jej śmierć wciąż do mnie nie dociera. Nie chcę, by to była prawda, a jednak moja siostra nie żyje i to częściowo z mojej winy. Gdybym jej wtedy nie wygnał z domu... Zamykam oczy i opieram głowę o drewno. Czuję mrówki, chodzące po moim ciele, jakby kończyna po kończynie drętwiało. Biorę się w garść. Wyhylam się i widzę, jak Zahar szarpie się z gościem dwa razy większym od siebie. Tamten ma przewagę. Wychodzę zza szafy i uderzam go w skroń rączką pistoletu. Gdy odchodzi od Zahara, oszołomiony moim ciosem, strzelam najpierw w kolano, a gdy przede mną klęczy, zabijam go strzałem w skroń. Wokół słychać krzyki i odgłosy walki. Gdy wybiegam na zewnątrz, huk wybuchu sprawia, że zasłaniam uszy, słysząc uporczywe piszczenie. Mam swoje fajerwerki, ale odrobinę za późno. Pomagam swoim, zabijając każdego napotkanego kutasa na mojej drodze. W tej chwili nic nie byłoby w stanie mnie zatrzymać. Adrenalina i gniew napędzają mnie.

— Jakow! – krzyczy Siergiej, biegnąc w moją stronę razem z Wasilijem. Upadam na ziemię. Facet, który mnie powalił, kopie moje rzebra i brzuch, ale tylko przez moment. Wasilij łapię go za ramiona i odciąga. Zaciskam zęby, wstaję i przykładam lufę do jego podbrudka. Patrząc mu prosto w oczy, pociągam za spust. Jego strach i wściekłość ulatniają się, razem z życiem.

— Co tak, kurwa, długo? – warczę. Sytuacja wygląda na prawie opanowaną. Zostało kilku niedobitków, których unieszkodliwiamy, po czym opadam na kamienne schody. Nadal trzymając w ręku broń, opieram łokcie na kolanach i chowam twarz w dłoniach. Musimy zabrać stąd ciało Larysy, ale chyba nie jestem gotów, by znów na nią spojrzeć.

— Sorry, mały poślizg – tłumaczy, siadając obok mnie.

— Gdzie Larysa? – Siergiej podchodzi do nas szybkim krokiem. Unoszę na niego wzrok. – Kurwa – syczy, wyczytując z mojej twarzy wszystko, co chciałbym mu powiedzieć. Opada na schodach obok nas.

— Masz to, co chciałeś? – Piorunuję wzrokiem Wasilija, który nie miał nic złego na myśli, ale zadał pytanie w nieodpowiedniej chwili. Ponoszę się, chowam broń do kabury i patrzę przed siebie.

— Zabierzcie ciało Maksima. Pochowamy go razem z Larysą – nakazuję pozornie obojętnym tonem i wchodzę do domu Borisa. Nawet nie patrzę w kierunku jego zwłok. Idę prosto do leżącej na podłodze Larysy. Nigdy, nigdy czegoś takiego nie czułem. Śmierć moich rodziców nie była dla mnie czymś nadzwyczajnym. Przeżyli swoje. Matkę zabrał czas, a ojca postrzał z dwudziestki dwójki. Od lat ich nie ma, a ja nie wiem, co to tęsknota za nimi. Zawsze byłem twardy, jestem twardy i śmierć nie robi na mnie wrażenia. Pochylam się nad jej ciałem, biorę ją na ręce i ignoruję uścisk w kładce piersiowej. Moje ranne ramię boli jak diabli.

— Wezmę ją – proponuje Siergiej, ale omijam go, nie patrząc mu w oczy.

— Zabierzcie Maksima, a całą resztę spalcie.

Jest mi zimno i gorąco na zmianę. Uścisk w piersi się wzmaga, tak samo jak gula rosnąca w gardle. Układam Larysę na tylnim siedzeniu auta Wasilija, bo moje wygląda jak sito. Przez chwilę przypatruję się jej twarzy, po czym zamykam jej nieobecne oczy. Włosy luźno opadają jej na twarz i może ten widok nie byłby tak bolesny, gdyby nie rdzawe pasemka. Wygląda, jakby spała i chyba tak jest. Teraz nikt jej już nie skrzywdzi. Siadam za kierownicą, pewien, że kluczyki są w stacyjce. Jest, jak myślałem, więc budzę silnik do życia i wiozę Larysę tam, gdzie jej miejsce. Tam, gdzie powinna być i może wtedy nic by się nie stało. Całą drogę do domu myślę o tym, że popełniłem błąd. Ta moja złość, wszechogarniająca chęć dominacji i władzy sprowadziła zgubę na moją jedyną siostrę. Trwanie u mojego boku wiąże się z cierpieniem, a ostatecznie ze śmiercią. Chłopaki wiedzą na co się piszą. Jesteśmy w jednej drużynie i walczymy ramię w ramię. Bycie rekinem w tym świecie wymaga wielu poświęceń, a brak bliskich wokół siebie, jest jednym z nich. Jestem skazany na samotność i w zasadzie nigdy nie przyszło mi do głowy, że takie życie mogłoby mi nie odpowiadać. I tego powinienem się trzymać, ale teraz myślę o tym, że chcę powiadomić Milę o tym, co się stało. Chcę jej powiedzieć, że dałem dupy i przeze mnie stało się to, co się stało. Chciałbym to zrobić, ale nie mogę. Przyznanie się do błędu uczyni mnie słabym. Nie chcę, by tak o mnie myślała. Myślałem, że zmiany, jakie poczyniłem u jej boku, to dobre zmiany. Ale czy na pewno? Gdyby mnie nie zmieniła, może śmierć Larysy by mnie nie ubodła. Może potrafiłbym o tym nie myśleć, wyrzucić to z głowy i iść do przodu. A teraz ciągle się nad czymś zastanawiam, ciągle analizuję swoje decyzje, zastanawiając się, co by na to powiedziała. Tak być nie może. Podjeżdżam pod dom i wystukuję wiadomość do Mili. Nie będę do niej dzwonił, bo muszę z tym skończyć. Muszę wrócić na właściwe tory, a powiadamiając ją o tym, wyświadczam ostatnią wolę Larysy. Jestem pewien, że chciałaby, by uczestniczyła w jej pochówku. To, że ja bardzo chcę ją zobaczyć, nie jest ważne. Muszę poukładać sobie w głowie, by nikt nie mógł na mnie wpływać. Bym mógł myśleć trzeźwo. Po kilku minutach przyjeżdża Zahar, Wasilij i Siergiej. W oczach tego ostatniego dostrzegam ból, którego nawet nie stara się ukryć. Siergiej zerka przez szybę na Larysę, a jego oczy robią się błyszczące. Odchrząka i potrząsa głową.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skamieniałe SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz