S E V E N

214 24 13
                                    


– Cóż za zmiana – mówi Chris, wycierając umyte szklanki.

– Właśnie z tego wszystkiego zapomniałam podziękować – przypominam sobie, biorąc od chłopaka kolejne naczynia.

– Podziękować? Za co? – pyta zdziwiony. Odkłada ścierkę na blat i skupia całą uwagę na mnie. Nie dobrze, nie lubię takich sytuacji. Ta niezręczność, uhh.

– No po prostu, że nie musiałam być tu sama – mój głos jest cichy i nie jestem pewna, czy mnie słyszał.

Nawiasem mówiąc próbowaliśmy namówić Paula na ściszenie głośników, ale gość był nieugięty.

– Czekaj. Dziękujesz mi za to, że wybrałem akurat ten pub?

Przytakuję głową, a Chris śmieje się pod nosem.

– Lubię cię – oznajmia, kiedy przestaje się śmiał.

– Wzajemnie – na mojej twarzy maluje się szczery uśmiech.

Chłopak to naprawdę fajny współpracownik. Jego widoczne tatuaże są bardzo intrygujące, a suche żarty, którymi komentuje każdą wykonywaną czynność nie są już takie złe. Myślę, że będziemy się dobrze dogadywać.

– Okej. Koniec zmiany. Możecie wracać do domów. Wiem, że nie możecie doczekać się czekających na was imprez. Proszę tylko o jedno, bądźcie jutro przytomni – z tymi słowami puszcza nas wolno.

Impreza, taaak już to widzę. W Bradford znajdują się zaledwie trzy miejscówki i wszystkie będą dziś wypełnione aż po brzegi. Ale ja nie znajdę się w tym gronie.

– Do jutra – macha mi Chris i odchodzi w przeciwnym kierunku. Pewnie w przeciwieństwie do mnie do jakiegoś klubu.

Tymczasem ja i moja samotność wracamy na kampus. Na oświetlonej latarni niedaleko naszego domku zauważam ogromną ulotkę. Studiuję ją wzrokiem i trafiam na kluczowe słowo 'Impreza integracyjna'. Wyciągam telefon i robię zdjęcie, wolę przeczytać ją w środku niż kiedy jest tak ciemno. Nigdy nie wiadomo, co się czai w ciemnościach a w końcu jest już grubo po dwudziestej pierwszej.

                                         .

– O popatrz, twój kierunek też się łapie – mówi podekscytowana Mindy, trzymając mój telefon.

Po streszczeniu zmiany u Paula, doszłyśmy do tematu imprezy.

– Jeszcze raz. Kiedy to jest?

Przysięgam treść ogłoszenia zawiera zdecydowanie za dużo niepotrzebnych informacji.

– Poniedziałek – Dziewczyna wskazuję na mnie palcem – W ten poniedziałek, zaraz po niedzieli. Nie za tydzień, nie za dwa. W ten. Ja wiem, że kalendarze nie są twoją mocną stroną, ale proszę zapamiętaj.

– Okej. Najpierw Chester, teraz ty – wzdycham zirytowana.

– Chester? Chester aka Pan Harris, twój nowy wykładowca – Kiwam głową, a Mindy obdarza mnie zainteresowanym spojrzeniem – Od kiedy jesteście na „ty"?

– Sam powiedział, że mamy tak do niego mówić – Wyjaśniam – I to z pracą naprawdę było jednorazowe, znam się na kalendarzu – stawiam sprawę jasno i odwracam się na pięcie.

– Lindsey?

– Tak?

– Kiedy jest impreza?

Odwracam się szybko w stronę współlokatorki.

– Poniedziałek – odpowiadam.

Niech da mi już spokój.

– Tak trzymać – naśladuje jakiś mentorski głos i pokazuje kciuka w górę.

ONE AND ONLYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz