Uczniowie i nauczyciele powoli zajmowali miejsca na trybunach. Dzisiejsze starcie pomiędzy Gryffindorem a Ravenclaw miało zadecydować, która drużyna przejdzie do kolejnego etapu.
- Będzie dobrze. - powiedział Oliver do swojej drużyny - Może i nie są tak perfidni jak Ślizgoni, ale nie wolno ich lekceważyć
Już po pięciu minutach Gryfoni wiwatowali na drugą dobytą przez Rose bramkę.
- Tak jest! - zawołała Angelina i podlatując do czarownicy przybiła z nią piątkę
Ravenclaw nie miał zamiaru odpuszczać. Przejąwszy kafla ruszyli w stronę bramek przeciwnika. Wymienili kilka podań i na tym ich przygoda z piłką się skończyła. Rose zdążyła przejąć kafla i już po chwili szybowała z nim w przeciwną stronę.
- Spinnet zdobywa kolejną bramkę! - ryknął Lee
Chwilę później Harry podleciał na środek boiska machając wokoło Złotym Zniczem. Gryffindor zwyciężył. Tuż po meczu Rose razem z bliźniakami pobiegła prosto do ich dormitorium. Miała im do przekazania bardzo ważną informację.
- Uciekanie przed Filtchem ma swoje plusy. - wysapał Fred opadając na swoje łóżko
- Kondycję to ty masz wyśmienitą. - dodał George
- Dziękuję. - odparła z uśmiechem - A teraz do rzeczy. Wczoraj przeglądałam sobie pamiętnik taty i posłuchajcie, co znalazłam. - To powiedziawszy wyjęła z torby stary zeszyt i otworzyła go na odpowiedniej stronie.
17 maja 1978r.
To koniec. Rzeczywiście Glizdek to kompletna łajza i dawanie mu mapy do ręki nie było dobrym pomysłem. Lupin jest wściekły i już go nie broni. W KOŃCU. Mam tylko nadzieję, że ten stary grzyb jej nie zniszczy.
Kiedy to odczytała, zerknęła na bliźniaków uśmiechając się szeroko. Fred i George spojrzeli po sobie zdezorientowani.
- Na brodę Merlina, nie rozumiecie? Już wiemy kto jest twórcą Mapy Hucwotów!
Na te słowa chłopcy poderwali się z łóżka i podeszli bliżej przyjaciółki.
- Raczej TY wiesz i za chwilę nas oświecisz. - sarknął Fred
- To dosyć proste. Po pierwsze, mój tata musiał być Huncwotem. Wywijał mnóstwo żartów z przyjaciółmi no i przecież napisał tutaj o mapie.
- Nie patrz na mnie, tylko mów dalej. - ponaglił ją George
- No już już. Glizdek to na sto procent zdrobnienie od Glizdogona. Tata wspomniał też o Lupinie, a to przecież mój chrzestny! Zostaje jeszcze czwarty huncwot i myślę, że był nim ojciec Harrego.
- A te dziwne pseudonimy?
- Pewnie powymyślali je sobie dla zabawy. Tata czasem ich używa w swoich wpisach, ale nie znalazłam nigdzie ich genezy.
- Stary grzyb to pewnie nasz ulubiony woźny. - wtrącił Fred kiedy już załapał o co chodzi
- Wszystko się zgadza! - dodał z zachwytem George - Rose jesteś normalnie jak Sherlock Holmes.
- Kto?
-Bohater takiej jednej mugolskiej książki, którą nam kiedyś przyniósł tata. - wyjaśnił Fred
- Jak to się nazywało... - zamyślił się młodszy bliźniak - Detektyw! Tak! Był detektywem! Tak mugole nazywają gości od rozwiązywania zagadek.
- Mam rozumieć, że przeczytaliście książkę, która nie jest podręcznikiem? - spytała unosząc przy tym brwi
- Ta była niezwykle ciekawa. - odparł z udawanym oburzeniem George
CZYTASZ
𝐋𝐨𝐯𝐞 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐰𝐢𝐧𝐬 •𝐆𝐄𝐎𝐑𝐆𝐄 𝐖𝐄𝐀𝐒𝐋𝐄𝐘•
FanfictionRose Black, jak każdy jedenastoletni czarodziej, rozpoczyna swoją naukę w Hogwarcie. Obdarzoną niezwykłą mocą czarownicę czeka w przyszłości trudny wybór. Czy dla ukochanej osoby będzie w stanie poświęcić dosłownie wszystko? ~I solemnly swear that I...