Rozdział XXIII

852 48 0
                                    

Uczniowie i nauczyciele powoli zajmowali miejsca na trybunach. Dzisiejsze starcie pomiędzy Gryffindorem a Ravenclaw miało zadecydować, która drużyna przejdzie do kolejnego etapu.

- Będzie dobrze. - powiedział Oliver do swojej drużyny - Może i nie są tak perfidni jak Ślizgoni, ale nie wolno ich lekceważyć

Już po pięciu minutach Gryfoni wiwatowali na drugą dobytą przez Rose bramkę.

- Tak jest! - zawołała Angelina i podlatując do czarownicy przybiła z nią piątkę

Ravenclaw nie miał zamiaru odpuszczać. Przejąwszy kafla ruszyli w stronę bramek przeciwnika. Wymienili kilka podań i na tym ich przygoda z piłką się skończyła. Rose zdążyła przejąć kafla  i już po chwili szybowała z nim w przeciwną stronę.

- Spinnet zdobywa kolejną bramkę! - ryknął Lee

Chwilę później Harry podleciał na środek boiska machając wokoło Złotym Zniczem. Gryffindor zwyciężył. Tuż po meczu Rose razem z bliźniakami pobiegła prosto do ich dormitorium. Miała im do przekazania bardzo ważną informację.

- Uciekanie przed Filtchem ma swoje plusy. - wysapał Fred opadając na swoje łóżko

- Kondycję to ty masz wyśmienitą. - dodał George

- Dziękuję. - odparła z uśmiechem - A teraz do rzeczy. Wczoraj przeglądałam sobie pamiętnik taty i posłuchajcie, co znalazłam. - To powiedziawszy wyjęła z torby stary zeszyt i otworzyła go na odpowiedniej stronie.

17 maja 1978r.

To koniec. Rzeczywiście Glizdek to kompletna łajza i dawanie mu mapy do ręki nie było dobrym pomysłem. Lupin jest wściekły i już go nie broni. W KOŃCU. Mam tylko nadzieję, że ten stary grzyb jej nie zniszczy.

Kiedy to odczytała, zerknęła na bliźniaków uśmiechając się szeroko. Fred i George spojrzeli po sobie zdezorientowani.

- Na brodę Merlina, nie rozumiecie? Już wiemy kto jest twórcą Mapy Hucwotów!

Na te słowa chłopcy poderwali się z łóżka i podeszli bliżej przyjaciółki.

- Raczej TY wiesz i za chwilę nas oświecisz. - sarknął Fred

- To dosyć proste. Po pierwsze, mój tata musiał być Huncwotem. Wywijał mnóstwo żartów z przyjaciółmi no i przecież  napisał tutaj o mapie.

- Nie patrz na mnie, tylko mów dalej. - ponaglił ją George

- No już już. Glizdek to na sto procent zdrobnienie od Glizdogona. Tata wspomniał też o Lupinie, a to przecież mój chrzestny! Zostaje jeszcze czwarty huncwot i myślę, że był nim ojciec Harrego.

- A te dziwne pseudonimy?

- Pewnie powymyślali je sobie dla zabawy. Tata czasem ich używa w swoich wpisach, ale nie znalazłam nigdzie ich genezy.

- Stary grzyb to pewnie nasz ulubiony woźny. - wtrącił Fred kiedy już załapał o co chodzi

- Wszystko się zgadza! - dodał z zachwytem George - Rose jesteś normalnie jak Sherlock Holmes.

- Kto?

-Bohater takiej jednej mugolskiej książki, którą nam kiedyś przyniósł tata. - wyjaśnił Fred

- Jak to się nazywało... - zamyślił się młodszy bliźniak - Detektyw! Tak! Był detektywem! Tak mugole nazywają gości od rozwiązywania zagadek.

- Mam rozumieć, że przeczytaliście książkę, która nie jest podręcznikiem? - spytała unosząc przy tym brwi

- Ta była niezwykle ciekawa. - odparł z udawanym oburzeniem George

𝐋𝐨𝐯𝐞 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐰𝐢𝐧𝐬 •𝐆𝐄𝐎𝐑𝐆𝐄 𝐖𝐄𝐀𝐒𝐋𝐄𝐘•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz