Całe szczęście kominek, przez który wyszli, nie był w poczekalni, tylko od razu w gabinecie.
― Witam panów ― przywitał się lekarz. ― Miło mi pana poznać, panie Potter. Jestem doktor Nathan Cuba.
Harry niezbyt chętnie się przywitał. Potem spojrzał na swoich towarzyszy.
― Poczekacie na zewnątrz?
― Harry... ― zaczął Severus, ale Harry mu przerwał.
― Nie jestem małym dzieckiem. Potem będziesz mógł wyciągnąć wszystko do pana Cuba. Minimum prywatności chyba mi się należy?
― Oczywiście.
Snape delikatnie pociągnął za sobą ociągających się blondynów.
― Ma pan troskliwych opiekunów. Proszę usiąść.
Harry usiadł na białym krześle, naprzeciw białego biurka. W tym gabinecie wszystko było białe i w pierwszej chwili skojarzyło mu się z psychiatrykiem, takim widzianym w jakimś filmie.
― To nie psychiatryk, prawda? ― Ufał Severusowi, ale lęk ciągle gdzieś tam tkwił, zwłaszcza po tym, co odstawił Vernon.
― Oczywiście, że nie, mogę zapewnić. Lubię biel, jeśli to pana zaniepokoiło. No i dodatkowo to szpital.
― Mugolskie są zwykle w jakichś odcieniach zieleni.
― Myślę, że przybył pan do mnie w innej sprawie, niż kolory szpitali. Proszę powiedzieć o co chodzi, a postaram się pomóc.
― Severus martwi się, że z moimi bliznami jest coś nie tak.
Mężczyzna natychmiast podniósł wzrok na jego czoło.
― Akurat z tą daję sobie radę. Chodzi o wszystkie pozostałe. Odczuwam w nich ból.
― Cały czas? ― Lekarz zaczął notować.
― Nie. Choć ostatnio coraz częściej.
― Czy to blizny spowodowane przez zaklęcia?
― Tak. W większości.
― Ile jest tych blizn?
― Eee... ― Harry zająknął się. ― Nie wiem. Nigdy ich nie liczyłem. ― Nie spodziewał się takiego pytania.
Mężczyzna podniósł głowę.
― Czyli ich liczba jest spora? Czy w granicach na przykład około dziesięciu?
Harry rozpiął szybko koszulę i ją zdjął.
― Mogę powiedzieć, że sporo ich dobrze pasuje ― powiedział okręcając się dookoła, by mężczyzna mógł go dokładnie zobaczyć.
― Och! ― zdołał wydusić lekarz. ― Czytałem pana zeznania w Proroku, ale przypuszczałem, że to może błąd przy druku albo jakiś... One błyszczą ― rzekł nagle, urywając poprzednią wypowiedź, gdy dostrzegł kolejny objaw.
― Tak. Wiem. I czuję się przez to jak żarówka. ― Harry zaczynał się denerwować. ― I proszę mi wierzyć, to boli.
― Proszę się przez chwilę nie ruszać.
Po kilku zaklęciach Harry zdołał się uspokoić i opanować. Lekarz wszystkie czynniki skrzętnie zapisywał, zanim przeprowadzał kolejne badania.
― Czy ostatnio rzucał pan jakieś silniejsze zaklęcie?
― Nie. Ogólnie staram się w domu rzadko korzystać z czarów. Przyzwyczajenie z mugolskiego świata, jak sądzę.
CZYTASZ
Blizny II - Obskurus
FanfictionCiąg dalszy zmagań Harry'ego z Albusem oraz z niespodziewanym jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. Opowiadanie zostało napisane i należy w pełni do Zilidya D. Ragon. Ja tylko publikuję je dla szerszej publiczności. Zgoda na publikowanie jest.