Rozdział 1

121 12 1
                                    

▪︎Król Edward VI Angielski

Kroczyłem koło królowej Szkotów, która zapragnęła zaprosić mnie na prywatną rozmowę. Zadziwiające, że wraz z moją przyszłą małżonką były do siebie tak podobne. Przynajmniej z wyglądu. Młoda Królowa nosiła na sobie bogato zdobioną suknię w kolorze głębokiej czerwieni.  Wyróżniała się na tle innych dam, które pojawiały się wokół. Grace ubierała się zbyt skromnie. Należy to zmienić! Aby to królowa angielska miała prezentować się gorzej? Nie, gdy to ja jestem królem.

- O czym więc chciałaś ze mną mówić, szkocka siostro? - Dopytuję, zajmując miejsce przy dębowym stole.

- Zaślubinach mojej siostry.

- Odbędą się. - Zapewniam zdawkowo, gdy przez moją twarz przemyka cień uśmiechu.

Jestem w stanie zauważyć zgryzotę na twarzy młodej Szkotki. Przysparza to dawki satysfakcji mojej osobie.

- Spójrzmy prawdzie w oczy, Marie. -  Wymawiam jej imię z francuskobrzmiącym akcentem. - Nie mam powodów, aby odwoływać układ, który istnieje od lat.

- Skąd zatem ta zwłoka? Mieliście zostać poślubieni już przed dwoma laty. Uroczystość została przesunięta bez wiedzy i zgody mojej, bądź mojej pani matki, regentki.

- Chciałem poślubić młodą niewiastę, nie pachole. Wciąż chcę i nie jest to coś... czym musisz kalać swoją główkę.

- Kiedy zatem? Kiedy się pobierzecie?

- Kiedy nadejdzie czas. - Odpowiadam rozbawiony i mówię dalej, przerywając dziewczynie, nim z jej ust wychodzą słowa. -  Zapomnij, że księżniczka wróci do Szkocji. Jej miejsce jest tutaj. Nie zostanie wypuszczona.

- Jak śmiesz?! - Dziewczyna podrywa się z miejsca. Widać wzburzenie na jej twarzy.

- Radzę ci ochłonąć, droga moja. - Powstaję z miejsca opanowany. - Twoja siostra ma zapewnione wszystko, co potrzebne. To się zmieni, jeśli nie zejdziesz z tonu... Mała Królowo.

Chciałem przejąć kontrolę nad sytuacją i właśnie wydawało mi się, że to uczyniłem, gdy niewiasta zamilkła. W istocie nie zamierzałem uczynić tego, czym swoiście groziłem. Moją przyszłą małżonkę polubiłem od pierwszego spotkania. Była skromna, oczytana i posłuszna, co jak wierzę, uczyni nasze małżeńskie życie wiele łatwiejszym. Oczywiście, spodziewałem się sprzeczek, gdyż w każdym związku się pojawiały, ale nie miałem jej karania w planach.

- Widzę, że zakończyliśmy rozmowy koronowanych głów. - Obrzucam ją spojrzeniem i zmierzam w stronę wyjścia.

***

Z wielką satysfakcją opowiadam kolejnym panom o rozmowach ze Szkotką, po pobycie we Francji. Oczywiście, nie podawałem wszelakich szczegółów. Nie musieli wszystkiego wiedzieć, to samo druga Szkotka. Grace nie opuszczała mojego ramienia przez resztę wieczoru. Istotnie, była moją ozdobą. Posyłała urocze uśmiechy nie tylko mnie, ale i dworzanom. Tych nie posyłała już damą, które przewijały się wokół. Czyżby moja królewna była zazdrosna? Już? Nawet bez obrączki na palcu.

- Nie smakuje Ci? - Dopytuję, gdy widzę, że zaserwowane danie zostało jedynie skosztowane. - Mogą zrobić w kuchni coś innego.

Zauważam, jak dziewczyna nieśmiało spuszcza głowę i delikatne ociera usta. Unoszę lekko kąciki ust. Urocza wyglądała, gdy jej rudowłose kosmyki subtelnie okrywały blade policzki. Miałem ochotę pogładzić opuszkami palców uroczą twarzyczkę. Musiałem się jednak powstrzymać. Nie było właściwe, abym w ten sposób dotykał niewiasty, która ma ponieść angielską koronę. Przysporzyłoby to jedynie nieprzyjemnych komentarzy.

Daughters of ScotlandWhere stories live. Discover now